post-title Jacy byliśmy i jacy jesteśmy

Jacy byliśmy i jacy jesteśmy

Jacy byliśmy i jacy jesteśmy

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Do niedawna krytycy literaccy zwykli utyskiwać, że albo nie mamy w ogóle, albo mamy zbyt mało powieści, które zajmowałyby się stanem naszych umysłów przed wielkim przełomem i w czasie nieustannej transformacji. Wydaje się, że tego typu uwagi należą do przeszłości. Coraz częściej autorzy powieści różnych generacji podejmują temat bagażu, z jakim wkroczyliśmy w III Rzeczpospolitą. Jednym udaje się to lepiej, innym gorzej.

Janusz Anderman bez wątpienia należy do tych pierwszych. Urodzony w 1949 roku jest jednym z najbardziej cenionych pisarzy swego pokolenia. Sławę zyskał również jako autor sztuk teatralnych, scenariuszy filmowych czy słuchowisk radiowych. Jest laureatem wielu nagród, w tym także prestiżowej Nagrody Fundacji im. Kościelskich.

Uwagę czytelnika pragnę zwrócić na wydaną w 2006 roku przez krakowskie Wydawnictwo Literackie powieść Andermana Cały czas. Autor poddaje w niej pod refleksję problem ostatnio w Polsce nabrzmiewający i prowokujący nie jedną ostrą pozaliteracką dyskusję m.in. o kształcie i rodowodzie III Rzeczpospolitej.

Zainteresowanie problemem naszych zachowań i postaw jest tematem stałych felietonów Andermana, drukowanych w „Gazecie Wyborczej”. Napisał też kilka utworów, należących do najlepszych literackich świadectw stanu wojennego, a Cały czas jest kontynuacją jego wcześniejszej twórczości, jak np. opowiadań Kraj świata czy nowszego zbioru Fotografie.

Bohater Całego czasu pisarz A. Z., niekiedy porównywany przez krytyków do Nikodema Dyzmy, w towarzystwie pewnej aktorki jedzie z Gdańska do Warszawy autem, które w każdej chwili może się zderzyć z wyprzedzającym go tirem. W czasie kilku sekund, dzielących A. Z. od wypadku, w jego świadomości „przewija” się film o jego życiu.

Bohater powieści, żyjący w drugiej połowie XX i na początku wieku XXI, to jakby wirtualny człowiek, wytworzony z tego, co irytuje, boli i kłuje Andermana. Człowiek złożony z ludzkich ułomności, typowych naszych wad obywatelskich, z umiejętności wykorzystywania układów i znajomości, z gry pozorami, blichtru, cwaniactwa i tupetu.

Gdy po wielkim przełomie dawna strategia oszustw i kombinacji, interesownych przyjaźni czy niebezinteresownych podbojów miłosnych przestaje być trampoliną do sukcesu, a miejsce farbowanego socjalizmu zajmuje twardy kapitalizm, nasz bohater dochodzi do wniosku, że jego życie „było i jest fikcją”.

Są w tej powieści sportretowani, z temperamentem właściwym Andermanowi, dawni bonzowie z komitetów wojewódzkich „jedynej” partii, członkowie Służb Bezpieczeństwa, ale także polityczni gorliwcy z peerelowskiej TVP czy świata literatury.

Są uwagi poważne, choć nie pozbawione ironii, dotyczące roli „Solidarności” i jej dziedzictwa politycznego, prowadzącego do dzisiejszych konfliktów między byłymi prominentami ruchów wolnościowych. W tej prozie odczuwamy wielki zawód autora elitami politycznymi wywodzącymi się z „Solidarności”, które nie podjęły we właściwym czasie wysiłku, zmierzającego do nauczenia naszych rodaków reguł demokratycznych, i zamiast stawić na nowoczesność w myśleniu, wykorzystują w walce o władzę przesądy i konserwatyzm części społeczeństwa. Nie unika też uwadze Andermana spór o Polskę „solidarną” i „liberalną”.

Owa analiza zbiorowej świadomości Polaków, jaką niewątpliwie Cały czas jest, nie szeleści papierem, nie jest to wypowiedź publicysty, ale dobrze napisana powieść, w której ironia, a czasem uszczypliwy humor sąsiadują z poważną autorską wypowiedzią i osądem. Jest przysłowiowym krzywym zwierciadłem, w którym widzimy nie tylko „nasze czasy”, ale także samych siebie w tych czasach.

Danuta Meyza-Marušiak
MP 1/2008