post-title I kto to mówi?

I kto to mówi?

I kto to mówi?

 CO U NICH SŁYCHAĆ? 

Ten, kto rano słucha Radia „Express” z pewnością zastanawia się niekiedy, kto przygotowuje ciekawe, humorystyczne polskie minirozmówki, będące urozmaiceniem dla słowackich słuchaczy. Postanowiliśmy dotrzeć do autorki tej audycji – Moniki Zazrivcovej, która, jak sama powiedziała, w 30 procentach czuje się Polką.

 

Dzieciństwo w teatrze

Monika wyrastała w rodzinie mieszanej jako córka Polki i Słowaka. Ponieważ mama (Beata Westrych-Zazrivcová – jej sylwetkę prezentowaliśmy w „Monitorze Polonijnym” …../ …) jest pracownikiem Teatru Lalek w Bratysławie, mała Monika często spędzała czas w pracowni lalkarskiej. Być może to właśnie ten okres dzieciństwa i zamiłowania mamy sprawiły, że jest osobą wrażliwą artystycznie.

„Lubiłam chodzić do teatru lalek, nie tylko na przedstawienia dla dzieci, ale również ze względu na możliwość plastycznego wyżycia się – tam mogłam bawić się plasteliną, modeliną, farbami i na bieżąco obserwowałam, jak powstają kukiełki“ – wspomina moja rozmówczyni. Zapewne po mamie odziedziczyła talent plastyczny. Decydując się na studia, nie wzięła go pod uwagę i wybrała ekonomię. Ze studiów jednak zrezygnowała, ponieważ… pociągała ją scena.

 

Idol

To koleżanka zgłosiła ją do pierwszej słowackiej edycji programu muzycznego „Idol“. „Nie mam wykształcenia muzycznego. Śpiewałam raczej sama dla siebie, za zamkniętymi drzwiami łazienki“ – mówi Monika. W tym czasie mieszkała wraz z koleżankami w wynajmowanym mieszkaniu i być może to łazienkowe śpiewanie zachwyciło właśnie jej współlokatorki do tego stopnia, iż uznały, że Monika może wystartować w programie.

I rzeczywiście zyskała uznanie zarówno publiczności, jak i jurorów. Dotarła do etapu, kiedy wybierano finalistów. Jej nazwisko znalazło się wśród tych, którzy mieli zająć ostatnie – 11. miejsce. Niestety, do finału się nie dostała, ale nie żałuje. Start w „Idolu“ pokazał jej funkcjonowanie słowackiego show-bussinesu. Podczas przesłuchań do programu przeprowadzano wywiady z jego uczestnikami.

Monika odpowiadała na pytania jednego z reporterów Radia „Express”. To spotkanie spowodowało, że postanowiła wybrać się na rozmowę w sprawie pracy właśnie do tej rozgłośni. Spodobała się. Od tego czasu przygotowuje poranne informacje drogowe. Praca wciągnęła ją na tyle, że postanowiła zrezygnować ze studiów ekonomicznych. „Nie nadaję się do pracy w biurze, do ślęczenia nad cyferkami. Wybór studiów okazał się pomyłką“ – komentuje.


Radio

Praca w radiu nie przeszkadza jej w śpiewaniu. Z grupą znajomych nagrywa właśnie piosenkę, zatytułowaną „Preto“. „Bardzo mnie to bawi, a jednocześnie cieszę się, że nie jest to moja codzienna praca“ – twierdzi Monika. Interesuje ją również polska scena muzyczna. Jej idolkami są Monika Brodka i Ewelina Filnta, które, podobnie jak ona, swe kariery zaczęły w „Idolu“.

Do powstania porannej audycji w Radiu „Express”, w której nasza bohaterka uczy Słowaków języka polskiego, doszło spontanicznie, a ponieważ program spodobał się słuchaczom, to wyszukuje dla nich ciekawe polskie wyrazy. „Myślę, że Polacy nie mają mi tego za złe. Staram się w dowcipny sposób przybliżać Słowakom język polski, bo wszyscy wiemy, że dla słowackiego ucha ten język brzmi mile, a słowa-pułapki bawią nas wszystkich“ – opisuje.

Ostatnio, w piątki o 8.30, przedstawia w radiu polskie listy dialogowe do znanych filmów. „Dla Słowaków to trochę nietypowe, że wszystkie dialogi czyta jedna osoba – lektor. Ciekawe są w nich też słowa, które znają wszyscy, a które po polsku brzmią tak oryginalnie“ – wyjaśnia.

Dwudziestotrzyletnia Monika ma jeszcze sporo planów na życie. Być może jeszcze o niej usłyszymy. Nie tylko w radiu.

Małgorzata Wojcieszyńska

MP 6/2008