post-title Zdrowych, spokojnych… czy to możliwe?

Zdrowych, spokojnych… czy to możliwe?

Zdrowych, spokojnych… czy to możliwe?

 OPOWIADANIE 

Oj, żeby ten rok już się wreszcie zakończył – coraz częściej słychać takie głosy wśród Polaków. Moi znajomi, przyjaciele, ludzie, z którymi gawędzimy, umilając sobie czas w urzędowej kolejce czy na przystanku, chcieliby na ogół jednego – niech ten pechowy, nieszczęsny rok w końcu przeminie i zabierze ze sobą wszystkie tragedie, smutki i zaskakujące wydarzenia, którymi nas „obdarzył”.

To był w Polsce rok niezwykle trudny. Katastrofa smoleńska, trzy fale powodziowe, tragiczne wypadki na drogach, akty przemocy i niewyjaśnione zaginięcia – taki bagaż powoduje, że człowiek, chcąc nie chcąc, czuje się zmęczony życiem.

Jakość życia politycznego również pozostawiała wiele do życzenia – w tym roku Polacy głosowali w wyborach aż dwa razy, wybierając prezydenta kraju i władze samorządowe, a wszyscy wiemy, że kampanie wyborcze zawsze obfitują w przepychanki, rozliczenia, dosadne komentarze na temat przeciwników.

Trudno było uwolnić się od agresji i kłótni atakujących nas z chwilą, gdy tylko włączaliśmy telewizor. Te negatywne emocje niestety często były przenoszone do naszej codzienności, obniżając jej jakość i wpływając na nasze nastroje.

Na pewno chcemy więc pożegnać szczerze ten rok. Nawet jeśli to tylko marzenia, wierzymy, że już od stycznia powieje jakiś cieplejszy wiatr, zmieni się klimat… A może zima śniegiem sypnie, mrozem ściśnie i wymrozi te wszystkie te niedobre odczucia, pozostawiając jedynie spokój, miłość i pogodny nastrój…

Wiele jednak zależy od nas samych. Jeśli narzekamy na nienajlepsze relacje rodzinne, przyjacielskie, wspomnijmy na moment tych, którzy w tym roku stracili swoich bliskich tak nagle, strasznie, i pamiętając o nich zwróćmy się ku naszym bliskim, póki jeszcze są. Porozmawiajmy z nimi, wyjaśnijmy sobie nieporozumienia, pogódźmy się. Po tych, co zginęli zostanie jedynie puste miejsce przy wigilijnym stole. 

Zwykle narzekamy, że święta są drogie, że brak nam na wszystko, że prezenty nie takie… A co mają powiedzieć powodzianie, których domy zabrała wielka woda? 

Wiem, że filozofia „ciesz się, bo inni mają gorzej” nie jest specjalnie porywająca, ale uczy nas ona głębszej refleksji nad tym, co naprawdę ma w życiu wartość. A największe dobra, jakie kiedykolwiek otrzymaliśmy, to przecież nasze życie, zdrowie, ciepły dom, własne łóżko, bliskie osoby, zwykłe jedzenie – sprawy absolutnie podstawowe, będące zarazem gwarancją szczęścia, którego brak zaczynamy odczuwać, wtedy, gdy jednego z tych elementów brakuje.

Bo szczęście naprawdę mieszka w rzeczach malutkich, czasami go nie widać zza nagromadzonych latami nadmiernych aspiracji, modnych sprzętów, wyolbrzymionych wyobrażeń o fantastycznym życiu. Na ludzi śmiejących się do kwiatów czy cieszących ze słonecznego dnia często patrzymy jak na wariatów, traktując ich, niesłusznie, tak trochę z politowaniem. 

Jak co roku szykujemy się na Boże Narodzenie, składamy sobie życzenia, wierząc, że w najbliższym czasie się spełnią. Życzę Wam więc, aby poczucie małego szczęścia nie opuszczało Was ani na chwilę, bo jakimż cudem jest życie, jaką radością możliwość porannego wstawania z głową pełną planów. I niech wam się zawsze miło wraca do własnego domu, mieszkanka, pokoju, osobistego dachu nad głową, w którym czeka ktoś kochający. I tak niech będzie jeszcze bardzo wiele, wiele lat. 

Wszystkiego dobrego na święta i Nowy Rok!

Agata Bednarczyk
Ilustracja: Gabriel Petráš

MP 12/2010