post-title Powstanie Austro-Węgier

Powstanie Austro-Węgier

Powstanie Austro-Węgier

czyli początek złych czasów dla Słowaków

 WAŻKIE WYDARZENIA W DZIEJACH SŁOWACJI 

Memorandum Narodu Słowackiego (patrz: poprzedni numer „Monitora”) z czerwca 1861 roku zostało źle przyjęte przez posłów węgierskiego sejmu w Budapeszcie. Po zapoznaniu się z nim zdecydowano, że parlamentarzyści-Węgrzy, pochodzący z terenów zamieszkałych także przez Słowaków, rozpoczną akcję zbierania w swoich okręgach podpisów pod protestami przeciwko narodowym żądaniom słowackim.

Z pomocą administracji państwowej, wykorzystując swą ekonomiczną przewagę, politycy węgierscy doprowadzili do zorganizowania w wielu regionach protestacyjnych petycji do parlamentu, pod którymi zebrano wiele podpisów, także wśród zastraszonych lub nieuświadomionych narodowo Słowaków.

Protestujący odcinali się od manifestu z Martina, twierdząc, że historyczne Węgry są jednolitą całością, z której na żadnej podstawie nie da się wytworzyć federacji, także narodowej, gdyż każda federalizacja zawiera w sobie zarodek rozpadu i upadku państwa i w konkretnych warunkach czasu i miejsca oznaczałaby oddanie Węgier pod panowanie Rosji.

Specjalna komisja parlamentarna wypowiedziała się negatywnie o słowackich postulatach, twierdząc, że „obywatele Węgier (Uhorska) wszystkich języków tworzą w politycznym sensie jeden i nierozdzielny naród uhorsky” i dodawała, iż „wszystkie mieszkające w kraju ludy [tu użyto węgierskiego słowa népek]: Węgrzy, Słowacy, Rumuni, Niemcy, Serbowie, Rusini itd. powinny być traktowane jako równoprawne narodowości, które mogą w granicach politycznej jedności kraju bez ograniczeń swobodnie uczynić realnymi wszelkie swoje żądania, wywodzące się ze swobód osobistych i prawa do zrzeszania się”.

Węgierscy parlamentarzyści gotowi byli uznać prawo Słowaków do wypowiadania się i zeznawania w swoim języku w sądach i w administracji, ale całe postępowanie i dokumentacja musiałyby być prowadzone w języku węgierskim (także na terenach zamieszkałych przez Słowaków), co w praktyce oznaczałoby konieczność tłumaczenia wypowiedzi (nie przewidywano konieczności znajomości języka słowackiego przez węgierskich urzędników i sędziów) i osoby, posługujące się językiem słowackim, stawiało w gorszej sytuacji.

Przejawem takiego nastawienia były nominacje na wykładowców gimnazjalnych (wówczas była to kompetencja ministerstwa), które w szkołach na Słowacji otrzymali prawie wyłącznie Węgrzy, w większości nie znający słowackiego.

Słowaccy aktywiści reakcję parlamentu węgierskiego wobec swych postulatów narodowych odebrali jako negatywną i postanowili ponowić memorandum, tym razem przedstawiając je bezpośrednio cesarzowi. Na czele delegacji stanął najbardziej wówczas znany słowacki działacz narodowy, biskup bańsko-bystrzycki Štefan Moyses.

W pierwszych dniach grudnia 1861 roku liczna delegacja słowacka (w jej skład wchodziło wielu duchownych, co miało wskazywać na umiarkowany i lojalny wobec dworu charakter postulatów) przyjechała do Wiednia. Cesarz przyjął ją 12 grudnia.

W konwencji epoki bp Moyses podziękował za „ojcowską troskę o niemadziarskie narodowości” i „pozwolił sobie przy stopniach Tronu Najwyższego dołączyć do próśb liczącego ponad dwa miliony dusz narodu słowackiego, zawsze niezłomnie wiernego Jego Cesarsko-Królewskiej Apostolskiej Wielmożności” oraz prosił o pomoc przeciwko „ultramadziaryzmowi” i zapewnienie możliwości nauki po słowacku, choćby w jednym gimnazjum, w Bańskiej Bystrzycy.

Biskup przekazał cesarzowi memorandum, powtarzające postulaty z czerwca oraz przedstawiające historię prawa na terenie Węgier, które – wedle Słowaków – Węgrzy chcieli naruszyć i zmienić, aby przymusić żyjących na Węgrzech „Niemadziarów” do przyjęcia języka i kultury węgierskiej.

W styczniu 1862 roku namiestnik cesarza na Węgrzech hr. Palffy, realizując polecenie cesarza, wezwał biskupa Moysesa do uzasadnienia twierdzeń przedstawionych władcy podczas audiencji. Moyses odpowiedział obszernym listem 10 maja. Dawał w nim wiele przykładów antysłowackiej polityki węgierskiej. Palffy zareagował listem otwartym 1 lipca.

Stwierdził w nim, że jako namiestnik cesarza dopilnuje, by nie dochodzilo do naruszenia prawa wobec nikogo, także wobec Słowaków, ale – jak napisał – „rozwiązanie problemów narodowościowych winno być w przyszłości rozwiązywane jedynie na drodze ustawodawczej, a nie metodą krzykliwych wezwań do jakiejś szczególnej ochrony Słowaków”.

Użyty przez niego język ówczesnej biurokracji zdradzał, że namiestnik – sam zresztą Węgier – solidaryzował się z polityką administracji węgierskiej i nie był obrońcą na dworze obywateli narodowości słowackiej.

W tym samy czasie rozpoczynały się w Wiedniu rozmowy i negocjacje, które z czasem miały doprowadzić do zbliżenia austriacko-węgierskiego i przekształcenia Austrii w Austro-Węgry. Dokładnie w tym samym czasie, gdy w Wiedniu przebywała delegacja słowacka, przybyła tam delegacja węgierska dla podjęcia pierwszych poważniejszych rozmów na temat „pojednania” austriacko-węgierskiego.

Dwór wiedeński doszedł już w tym czasie do przekonania, że silną pozycję w Niemczech może zapewnić sobie jedynie z pomocą węgierską. Z perspektywy Węgrów zaś musiało minąć jeszcze kilka lat, nim uświadomili oni sobie, że próba odbudowy samodzielnych Węgier, o czym marzyli popowstaniowi emigranci skupieni w Turynie z Kossuthem na czele, nie ma żadnych szans.

Węgrzy musieli pogodzić się z Wiedniem i uznać prymat środowisk krajowych nad emigracyjnymi. Było to zresztą na rękę arystokracji węgierskiej, która swą dominującą pozycję ekonomiczną chciała jeszcze wzmocnić przez obsadzenie stanowisk w administracji. Dotąd te stanowiska obsadzano ludźmi lojalnymi wobec państwa austriackiego, którzy często starali się ograniczać wpływy i znaczenie Węgrów.

Za symboliczny moment rozpoczęcia decydującej i ostatniej fazy zbliżenia austriacko-węgierskiego uchodzi artykuł programowy na ten temat Ferenca Deaka, znanego liberalnego prawnika, prezesa węgierskiej akademii nauk i byłego ministra sprawiedliwości z 1848 roku, który został opublikowany w roku 1865 w wielkanocnym numerze popularnej peszteńskiej gazety „Pesti Napló”. I chociaż Lajos Kossuth w liście otwartym nazwał to pojednanie „upadkiem narody węgierskiego”, zarówno elity węgierskie, jak i austriackie widziały w tym swój interes.

Przegrana wojna Austrii z Prusami w roku 1866 unaoczniła Austriakom dobitnie konieczność przemian dla zachowania całości monarchii Habsburgów. Powstanie nowej formy państwowej – Austro-Węgier – zostało uroczyście przypieczętowane 8 czerwca 1867 roku koronacją Franciszka Józefa I na króla Węgier. Węgrzy dostali wolną rękę w polityce wewnętrznej w swojej części monarchii.

Oczekiwali tego już od dawna. Marzyli o odbudowie Wielkich Węgier i ujednoliceniu kulturowym wszystkich mieszkańców historycznego terytorium Korony Świętego Stefana. Niezależnie od swej narodowości wszyscy mieli się teraz stać „porządnymi Węgrami”. W tym dziele Węgrom miał odtąd pomagać cały aparat państwowy. Nie zapowiadało to dobrych czasów dla Słowaków.

Widział to dobrze weteran bojów o prawa Słowaków Štefan Daxner, który 8 sierpnia 1866 roku, w przeddzień powstania Austro-Węgier, napisał w liście do przyjaciół: „Jak dotąd ręka boska niweczyła węgierskie plany wymyślane na naszą zgubę [ale teraz] węgierska arystokracja będzie olbrzymem, przy którym inne narody i ziemie Austrii stracą swoje polityczne znaczenie, a z czasem i swoją polityczną egzystencję…

Końcowym efektem będzie: despotyzm z decydującym wpływem węgierskiej arystokracji”. Niestety, z punktu widzenia Słowaków Daxner się nie mylił …

Andrzej Krawczyk

MP 12/2011