post-title Przy okazji Euro 2012

Przy okazji Euro 2012

Przy okazji Euro 2012

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Euro 2012 zdominowało wszystko. Świat dookoła zwariował na punkcie futbolu. Przynajmniej ten polski świat! Wszędzie głównym tematem jest piłka nożna, a wierni kibice polskiej reprezentacji wierzą nawet, że ma ona szansę, by na właśnie rozpoczynających się mistrzostwach stanąć na najwyższym podium.

Polscy fani piłki nożnej na Słowacji, podobnie zresztą jak wszędzie poza granicami, mobilizują się i nabierają sił, by razem przeżywać wzloty i upadki biało-czerwonych na murawie. Ba, nawet „Monitor Polonijny” w dużej mierze poświęcony jest właśnie mistrzostwom. Trudno się temu dziwić, bowiem turniej piłkarski, którego organizację powierzono Polsce i Ukrainie jest doskonałą promocją obu krajów.

O mistrzostwach się mówi, o mistrzostwach się pisze. Ale czy zawsze poprawnie?

Co bardziej spostrzegawczy obserwatorzy języka zauważyli na pewno wahania w zapisie nazwy czekających nas rozgrywek, które oficjalnie nazywają się UEFA EURO 2012. Już ta nazwa budzi wątpliwości, jeśli chodzi o pisownię. Bo i owszem, UEFA to skrót (właściwie skrótowiec), który pewnie nie wszyscy potrafią rozszyfrować (Union of European Football Associations), ale który wszyscy znają i wiedzą, że powinien być zapisany wielkimi literami, Ale co to takiego to „EURO”?

To też skrót, tylko innego rodzaju, pochodzący od nazwy naszego kontynentu i dlatego zapisywać go należy wielką literą, czyli „Euro”. Zapisywanie go w całości wersalikami jest tylko efektem graficznym, czymś na wzór marki towarowej i pozwala wahającym się użytkownikom języka uniknąć problemu ortograficznego – wielką czy małą literą. Sam prof. Jan Miodek w ostatnim odcinku „Słownika polsko-polskiego” stwierdził, że nie ma nic przeciw takiemu zapisowi. Zaś ja przy okazji tylko przypomnę, że można (a nawet trzeba!) też pisać „euro”, ale tylko wówczas, kiedy wyraz ten oznacza nazwę unijnej waluty.

Ale na tym nie koniec z nazwami zbliżających się mistrzostw, bowiem w polskich mediach określane są one mianem „Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej”. Czy słusznie określenie to zapisywane jest wielkimi literami? Przecież nie jest to nazwa własna, nazwa konkretnej imprezy! Zatem taka pisownia jest nadużyciem. Jednak jeśli do wcześniejszego zapisu dodamy rok – „Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej 2012”, lub numer kolejnej edycji imprezy: „XIV Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej”, to już jest wszystko w porządku, bowiem te dwie formy nazewnicze wskazują na konkretne wydarzenie.

Niestety, rzadko kto ich używa, a jeżeli nawet, to często wzbogacone o dodatkowy człon, czyli w wersji: „Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej EURO 2012”. A ta znów stwarza problem, bowiem w jej przypadku nazwą własną jest w zasadzie tylko „EURO 2012”, o którym była mowa już wyżej, zaś pozostałe człony trzeba uznać za określające, a co za tym idzie, zapisywać małymi literami.

Jak Państwo widzą, mistrzostwa w piłce nożnej jeszcze się nie zaczęły, a już teraz dostarczają nam rozmaitych emocji. Mnie zwykle ponoszą emocje, te negatywne, kiedy widzę, jak bardzo Polacy nadużywają wielkich liter. Czasami mam wrażenie, że niedługo wielkimi literami będą zapisywać wszystkie rzeczowniki, tak jak jest to przyjęte w języku niemieckim.

Przyznać jednak muszę, że polska norma zezwala na zapis wielką literą wyrazów o charakterze pospolitym ze względów uczuciowych. Dlatego mimo wszystko nie będę wołała o pomstę do nieba i odsądzała od czci i wiary osoby, nadużywające wielkich liter w rozmaitych wersjach nazwy czekającego nas święta piłki nożnej, tłumacząc ich zachowanie właśnie emocjami, które rosną, rosną… i już wkrótce sięgną zenitu.

Maria Magdalena Nowakowska

MP 6/2012