post-title Z ortografią za pan brat

Z ortografią za pan brat

Z ortografią za pan brat

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Dyktando to dla jednych powracający koszmar z czasów szkolnych, zaś dla innych ciekawe wyzwanie, traktowane trochę jak dyscyplina sportowa, w której najważniejsza jest rywalizacja.

W związku z tym rokrocznie organizowane są Polsce różnego rodzaju mniejsze czy większe dyktanda: o zasięgu gminnym, powiatowym  czy wojewódzkim. Najważniejsze jednak jest organizowane od ponad dwudziestu lat Ogólnopolskie Dyktando, które w tym roku odbyło się 21 października w Katowicach i w którym bezpośrednio udział wzięło ponad 500 osób.

Pomysłodawczynią Ogólnopolskiego Dyktanda była śp. Krystyna Bochenek, dziennikarka Radia Katowice, senator RP i wicemarszałek Senatu RP VII kadencji, która zginęła w katastrofie samolotu prezydenckiego w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r.

Pierwsze ogólnopolskie klasówki z polskiej ortografii odbywały się w studiu koncertowym Radia Katowice, trzy razy dyktando było przeprowadzone w katowickim Spodku, zaś obecnie organizowane jest w Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek. Partnerem Ogólnopolskiego Dyktanda jest Rada Języka Polskiego przy PAN, a honorowy patronat sprawuje Minister Edukacji Narodowej.

W dyktandzie można też brać udział za pomocą komunikatora internetowego Gadu-Gadu. W tym roku transmitowało je na żywo Polskie Radio, a dzień później relację z niego nadała TVP Polonia. Zatem każdy odważny miłośnik języka polskiego, któremu nie straszne żadne ż, h czy ó, miał szansę zmierzenia się z polską ortografią.

Podobne dyktanda są też organizowane poza granicami Polski, przeprowadzono je np. we Francji, Austrii, na Litwie, Białorusi i – oczywiście – na Słowacji.

Słowackie Dyktando Polonijne odbyło się zeszłego roku w listopadzie w Bratysławie i miało stać się imprezą tradycyjną, ale się nie udało. Oczywiście wszystkiemu winien kryzys, w efekcie którego Klub Polski, organizator jak na razie jedynej klasówki z polskiej ortografii na Słowacji, w tym roku nie otrzymał środków na jej sfinansowanie. Ale bądźmy dobrej myśli! Może za rok się uda? A tymczasem… No właśnie! Przecież nie mogą Państwo wypaść z formy i siedzieć z założonymi rękami, w oczekiwaniu na kolejną możliwość pojedynku z polską pisownią, tym bardziej, że jesień i wieczory długie…

Mogą przecież Państwo sami sobie zorganizować dyktando, w zaciszu domowym, przy ciepłej herbacie… Co prawda nie będzie mu towarzyszyć tak ogromny duch rywalizacji, jaki panował w Instytucie Polskim podczas zeszłorocznego Dyktanda Polonijnego, ale… lepszy rydz niż nic.

Problemem może być tylko tekst dyktanda. No bo niby skąd go wziąć? Wystarczy jednak zajrzeć na stronę archiwum Ogólnopolskiego Dyktanda (http://www.dyktando.info.pl/), by coś odpowiedniego znaleźć i poprosić kogoś z domowników o podyktowanie.

Na wszelki wypadek publikujemy też tekst tegorocznego Ogólnopolskiego Dyktanda, przygotowanego przez prof. Andrzeja Markowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego i złożonego z zaledwie lub aż 45 wyrazów, wśród których 20 to – zdaniem autora – słowa bardzo łatwe, zaś pozostałe… Niech sami Państwo sprawdzą.

Nikomu z biorących udział w tym roku w ortograficznej klasówce narodowej nie udało się napisać tekstu bezbłędnie. Może Państwu się uda?

Hip-hop à la strzyżyk

Posłuchajcież, to rzecz rzadka 
i nie żadna gadka szmatka, 
ale minishow z otoczką, 
jak to strzyżyk woleoczko, 
wprawdzie, jużci, poniewczasie, 
superrandkę w cud-szałasie 
wygooglował na Facebooku. 
A tam, tere-fere kuku, 
to nie były hocki-klocki, 
ale wpośród przaśnej nocki 
gadu-gadu tête-à-tête, 
zdezawuowane wnet 
(albo raczej rachu-ciachu) 
w pohulankach wśród rejwachu. 
Naprzód cmok, cmok wraz, nawzajem, 
baju, baju nad tokajem, 
gul, gul w głąb, aż nadto, w bród… 
Za czym tańce z damą cud. 
Rżną z hołubcem obertasa: 
hop-siup, tup, tup i hopsasa! 
I chcąc nie chcąc, ale w mig 
pieją w c-moll: „Bum-cyk-cyk, 
tirli, tirli, tralala!”. 
Taki miszmasz aż do dnia. 
A o brzasku, tak do wtóru, 
stuku-puku, szuru-buru 
w chaszczach już to w oczeretach. 
Lecz hulanka zgoła nie ta… 
Szast-prast sczyścił więc dwa quady 
marki Mrzygłód. Bez żenady, 
z półuśmiechem, lecz półdrwiąco 
rzekł jej rzeźwo coś o końcu 
i cmoknonsens na rozstanie. 
Ciao! Już więcej ani-ani.

Maria Magdalena Nowakowska

MP 11/2012