post-title Mikołajki jak z bajki

Mikołajki jak z bajki

Mikołajki jak z bajki

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Sala Instytutu Polskiego w Bratysławie rozbrzmiewała 14 grudnia śmiechem i radością najmłodszych przedstawicieli Polonii. Dzięki Klubowi Polskiemu zawitać miał tu bowiem jeden z najulubieńszych dziecięcych bohaterów – Święty Mikołaj.

Po przywitaniu wszystkich gości przez Katarzynę Tulejko, prezes Klubu Polskiego Bratysława, głos zabrał konsul, radca-minister Grzegorz Nowacki. Następnym punktem programu było wręczenie nagród „Monitora Polonijnego“ dzieciom, które wzięły udział w ogłoszonym na jego łamach konkursie pod hasłem „Morze Bałtyckie i jego skarby“.

Nagrody wręczyła sama redaktor naczelna miesięcznika. Potem usłyszeć można było świąteczne wierszyki w wykonaniu dzieci z polskiej szkoły w Bratysławie, które pomimo niewątpliwej tremy doskonale sobie poradziły z recytacją. Po wspólnym kolędowaniu, do którego włączyła się również mniej lub bardziej utalentowana dorosła część obecnych, dało się wyczuć pewne zniecierpliwienie.

Gdzie ten Mikołaj? Zebrani milusińscy postanowili zachęcić go do przyjścia piosenkami oraz okrzykami, które zapewne usłyszała też cała Bratysława. Najważniejsze jednak, że usłyszał je bohater wieczoru – Święty Mikołaj, który pojawił się prawie natychmiast w towarzystwie dwóch aniołków.

Szczęśliwe dzieci, odbierając prezenty, przekonywały go o swoim grzecznym zachowaniu i albo dziękowały mu, recytując wierszyki, albo jak najszybciej wracały do swoich mam. Po pamiątkowym zdjęciu Mikołaj opuścił spotkanie, albowiem w centrum Bratysławy trudno jest znaleźć miejsce na dłuższy postój zaprzężonych w renifery sań, a ponadto musiał wracać do Laponii.

Pomylił się jednak ten, kto myślał, że z odejściem Mikołaja skończy się zabawa, bowiem dzieci bardzo chętnie uczestniczyły w przygotowanych konkursach, w których wykazać się trzeba było nie lada zręcznością. W konkurencji zjadania cukierka bez użycia rąk, niektórym uczestnikom w drodze do zwycięstwa nie przeszkadzał nawet papierek.

I zabawie pewnie nie byłoby końca, gdyby nie to, że zbliżał się wieczór i trzeba było wracać do domu na dobranockę. Niektórzy zaś się cieszyli, bowiem w drodze powrotnej czekała ich jeszcze wizyta na bożonarodzeniowym jarmarku z jego atrakcjami.

Dorota Chmiel

Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 1/2013

 

Impreza dofinansowana została ze środków Ambasady RP w RS, Klubu Polskiego i redakcji „Monitora Polonijnego“