post-title Katarzyny Kaczorowskiej historia prawdziwa

Katarzyny Kaczorowskiej historia prawdziwa

Katarzyny Kaczorowskiej historia prawdziwa

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Trzeciego grudnia 1981 roku, a więc 10 dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, Józef Pinior, rzecznik finansowy dolnośląskiej „Solidarności”, podjął z jej konta 80 milionów złotych. Oprócz niego na czeku podpisał się Piotr Bednarz, wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Dolnego Śląska. Podjęte pieniądze ukryli u ówczesnego metropolity wrocławskiego arcybiskupa Henryka Gulbinowicza, w czym pomogli im Tomasz Surowiec i Stanisław Huskowski.

Tym później urodzonym, którzy nie poznali realnego życia w PRL, wyjaśnijmy, że uczynili tak w obawie przed zablokowaniem kont związku przez państwo. Po latach epizod ten zainspirował Waldemara Krzystka do nakręcenia filmu, a Katarzynę Kaczorowską do napisania książki 80 milionów. Historia prawdziwa (Muza SA, Warszawa 2011).

Oba dzieła powstały niezależnie od siebie i z formalnego punktu widzenia są ciekawym przykładem, jak różnie można mówić o tych samych wydarzeniach; Krzystek stworzył film sensacyjny z wszystkimi atrybutami przynależnymi temu gatunkowi, a Kaczorowska napisała świetny reportaż historyczny, do przeczytania którego pragnę czytelników tej rubryki zachęcić.

Dla Katarzyny Kaczorowskiej, dziennikarki „Gazety Wrocławskiej”, brawurowa akcja podjęcia 80 milionów jest tylko punktem wyjścia do opowieści o stanie wojennym w Polsce, a przede wszystkim o dolnośląskiej „Solidarności”. Jest, jak sama autorka mówi w jednym z wywiadów, portretem solidarnościowej „Twierdzy Wrocław”, portretem, który powstał dzięki dogłębnym badaniom.

Dramatyczne losy osób związanych ze „sprawą 80 milionów”, losy działaczy „Solidarności” Kaczorowska rekonstruuje na podstawie akt operacyjnych SB, raportów dziennych, wysyłanych do centrali Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie, akt procesowych działaczy solidarnościowych, rozmów, przeprowadzonych po latach z ówczesnymi bohaterami i świadkami tych wydarzeń, stojącymi po obu stronach barykady, a klimat społeczny tamtych lat odtwarza na podstawie lektury ówczesnej prasy codziennej. Tak duży i różnorodny materiał budzi szacunek dla autorki książki 80 milionów. Historia prawdziwa.

W wywiadzie, opublikowanym w „Gazecie Wrocławskiej”, Kaczorowska wspomina, że swych rozmówców informowała, iż nie pisze historii podziemia, lecz z tej historii wyciąga cztery osoby, związane z akcją „80 milionów”, i pisze o tym, jak do niej doszło, gdzie pieniądze ukrywano, na co je wydano i jaki los stał się udziałem ludzi bezpośrednio zaangażowanych w całą akcję.

Jeśli taki był zamiar autorki, a nie mamy powodu jej nie wierzyć, to w pewnym momencie tekst, nad którym pracowała, zaczął żyć własnym życiem i to, co miało być tylko ilustracją czasów, stało się, z korzyścią dla czytelnika, integralną częścią tekstu głównego.

Historię prawdziwą napisała autorka, mająca w chwili wprowadzenia stanu wojennego zaledwie 14 lat. Jest to więc historia pisana z dzisiejszego punktu widzenia, nie obciążona patosem przeżytych wydarzeń. To historia, w której obok faktów znanych pojawia się wiele nowych, odkrytych przez Kaczorowską w czasie kwerend w archiwach i bibliotekach, i tych, o których dowiedziała się w rozmowach ze swoimi bohaterami.

Książka Katarzyny Kaczorowskiej 80 milionów. Historia prawdziwa należy do tych, które czeka długi żywot; im więcej czasu upłynie od opisanych w niej wydarzeń, tym wartość jej będzie większa. W tym podobna jest do dobrego wina o pełnym bukiecie.

Danuta Meyza-Marušiak

MP 1/2013