post-title Polka idolka

Polka idolka

Polka idolka

 POLAK POTRAFI 

O tym, by podbić zagraniczne listy przebojów i oczarować publiczność poza rodzinnym krajem, polscy wykonawcy marzą od dawna. W czasach PRL sny o światowej sławie skutecznie torpedowane były przez okoliczności, w których przyszło artystom funkcjonować. Nie tylko wyposażenie studia, sprzęt czy możliwości promocji były nieporównywalne do tych zagranicznych; często przeszkodę stanowiły kwestie tak prozaiczne, jak otrzymanie paszportu.

Teraz wielu z tych problemów już nie ma, a możliwości zaistnienia na scenach międzynarodowych i dotarcia do masowego odbiorcy są ogromne. Jeśli budżet nie pozwala na rozbuchaną promocję i wydanie płyty w wielkiej wytwórni, doskonale sprawdzają się media społecznościowe o niemal nieograniczonym zasięgu.

Wielki przebój Gotye Somebody that I used to know został najpierw zauważony przez blogerów, a później stał się hitem w serwisie YouTube. Stamtąd, polecany i entuzjastycznie komentowany przez coraz więcej osób, wypłynął na szerokie wody.

Jednak mimo potencjalnie większego pola manewru niż kilkadziesiąt lat temu, sytuacja polskich wykonawców nie zmieniła się znacząco – wciąż pozostają znani jedynie nad Wisłą. Wielkie międzynarodowe kariery, które wróżono m.in. Edycie Górniak czy Myslovitz, okazały się zupełnymi niewypałami. Proponowany przez Polaków repertuar nie brzmiał ani oryginalnie, ani atrakcyjnie dla zagranicznej publiczności, a wydane przez nich anglojęzyczne płyty sprzedawały się bardzo słabo.

Tym bardziej cieszy sukces Anety Sablik, 24-letniej Polki z Bielska-Białej, która na początku maja wygrała Deutschland sucht den Superstar, niemieckojęzyczną edycję Idola. Sablik wyjechała do Niemiec dwa lata temu. Marząc o karierze piosenkarki, nawiązała współpracę z niemieckim muzykiem, obecnie jej narzeczonym, Kevinem Zuberem. W 2013 roku zdecydowała się na udział w castingu do Deutschland sucht den Superstar. 

Na producentach programu zrobiła wówczas tak ogromne wrażenie, że specjalnie dla niej zdecydowali się oni zmienić regulamin, zgodnie z którym uczestnicy powinni władać językiem niemieckim. – Ja znałam trzy słowa, jak przyjechałam na ten casting, po niemiecku – wspominała niedawno Sablik. – Umiałam tylko powiedzieć „Cześć, jestem Aneta, nie znam niemieckiego, czy możemy zacząć po angielsku”? 

Nieznajomość niemieckiego nie przeszkodziła wprawdzie Polce w zdobyciu sympatii oraz głosów jurorów i widzów, była jednak dla niej bardzo stresująca. – Praktycznie przez cały program nikogo nie rozumiałam (…) mnie zżerał stres, że po skończeniu piosenki znowu nie zrozumiem, co jury miało mi do powiedzenia. Dowiadywałam się dopiero za kulisami, gdy ktoś z ekipy przetłumaczył mi ich słowa. To było trudne, bo gdy nie rozumiesz języka, to nigdy nie wiesz, jak zareagować. Wszyscy się śmieją, klaszczą, ale tak naprawdę nie wiesz, czy to pozytywne, czy negatywne. I zawsze ta myśl  klaszczą, ale może dlatego, że właśnie odpadłam? – opowiadała w jednym z wywiadów.

Sablik nie jest może jeszcze gwiazdą wielkiego kalibru, ale zdobyła to, o czym wielu uznanych polskich artystów może tylko pomarzyć – rozpoznawalność na jednym z największych muzycznych rynków Europy. Nie bez znaczenia są też oczywiście wygrane w programie – pół miliona euro i kontrakt z dużą wytwórnią płytową Universal Music.

Wytwórnia, kując żelazo póki gorące, dopilnowała, by debiutancka płyta Sablik ukazała się kilka tygodni po zwycięskim dla niej finale. Piosenka, promująca album The One, znalazła się na pierwszym miejscu list przebojów w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, a Sablik z dnia na dzień stała się ulubienicą niemieckiej publiczności. Czas pokaże, czy była to efemeryczna sława, czy początek wielkiej, światowej kariery.

Katarzyna Pieniądz

MP 7-8/2014