post-title Wielkie kino i Polak-emeryt

Wielkie kino i Polak-emeryt

Wielkie kino i Polak-emeryt

 POLAK POTRAFI 

Największy polski sukces w ciągu ostatnich kilku miesięcy? Z pewnością Oscar dla Idy Pawła Pawlikowskiego. Na zdobycie najważniejszej nagrody w branży filmowej polscy twórcy czekali wiele lat. Cieszył Oscar za całokształt dorobku, przyznany Andrzejowi Wajdzie, cieszyły Oscary dla Pianisty Romana Polańskiego oraz nagrody przyznawane w mniej znaczących kategoriach, jak zdjęcia i muzyka. Jednak Nagroda Akademii w kategorii Najlepszy film nieanglojęzyczny jest jeszcze bardziej wyjątkowa.

Ida nie jest superprodukcją z obsadą skrzącą się największymi nazwiskami światowego kina i budżetem przyprawiającym o zawrót głowy. Pawlikowski, choć jest cenionym reżyserem, nie ma tak silnej pozycji jak Polański czy Wajda, zaś grające główne role Agata Kulesza i Agata Trzebuchowska nie są magnesem dla międzynarodowej widowni.

Oszczędna w formie, mało efekciarska, skupiająca się na bolesnym rozdziale polskiej historii Ida nie wydawała się oscarowym pewniakiem. Tym cenniejsza wydaje się statuetka, którą Pawlikowski przywiózł z Los Angeles.

Najnowsze sukcesy polskiej kinematografii to nie tylko Ida. Na ostatnim festiwalu filmowym Berlinale reżyser Małgorzata Szumowska została uhonorowana Srebrnym Niedźwiedziem za Body/Ciało. Matthew Weiner, zasiadający w składzie jury tegorocznego berlińskiego festiwalu, nie krył zachwytów nad obrazem Szumowskiej, podkreślając, że „zawiera głęboką psychologiczną prawdę i jest próbą zmierzenia się z ludźmi i światem”. 

Komplementów nie szczędził też Karel Och, dyrektor artystyczny festiwalu w Karlowych Warach. „Śmiały, nieprzewidywalny, poruszający, intensywny” – wyliczał z nieskrywanym entuzjazmem.

W szumie filmowych sukcesów Polaków zaginął nieco wyczyn polskiego podróżnika Aleksandra Doby, który samotne przepłynął przez Atlantyk, a przecież jego historia mogłaby stanowić doskonały materiał na film. Doba to nietuzinkowa postać, z imponującą siłą woli i… mięśni. Wykorzystując tylko ich moc, jako pierwszy człowiek w historii samotnie przepłynął kajakiem Atlantyk, rozpoczynając podróż w Europie i kończąc ją w Ameryce Północnej.

I to w wieku 68 lat! W czasie trwającej 160 dni wyprawy zmagał się z kilkoma silnymi sztormami, walczył z Prądem Zatokowym, radził sobie z urwanym sterem i zmagał z pułapką wiatrową w Trójkącie Bermudzkim. Swoją niewiarygodną podróż rozpoczął 5 października 2013 roku w Lizbonie, a zakończył 19 kwietnia 2014 w New Smyrna Beach na Florydzie. Łącznie przepłynął ponad 12 tysięcy kilometrów!

Ten niezwykły wyczyn Polaka zapewnił mu podziw i uznanie m.in. czytelników amerykańskiej edycji znanego magazynu National Geographic, którzy podczas plebiscytu na Podróżnika Roku 2015 właśnie jemu postanowili przyznać ten tytuł. Doba cieszy się z tego wyróżnienia i podkreśla, że sukces i spełnienie swojego wielkiego marzenia zawdzięcza ciężkiej pracy, doświadczeniu i intensywnym treningom. „Przygotowywałem się od 34 lat.

Cały ten czas uprawiałem turystykę kajakową. Zaczynałem od rzek i jezior, potem wypłynąłem na Bałtyk i tak coraz dalej i dalej, aż w końcu zdobyłem upragniony ocean (…) Przez ten czas miałem szansę zdobyć niezbędne doświadczenie, pozyskać sprzęt, zahartować ciało i ducha, oraz zbudować specjalny kajak. Pewnie, że byli ludzie, którzy chcieli bym odpuścił bądź nie wierzyli we mnie. A ja udowodniłem! Polak – emeryt też potrafi!” – mówił w jednym z wywiadów.

Katarzyna Pieniądz

MP 3/2015