post-title „Przed nienawiścią strzeż mnie, Boże…”

„Przed nienawiścią strzeż mnie, Boże…”

„Przed nienawiścią strzeż mnie, Boże…”

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Jest niedziela. Walentynki. Święto zakochanych. Na jednym ze znanych polskich portali właśnie opublikowano sondę, co o tymże święcie myślą internauci.

Przeczytawszy odpowiedzi, przeżyłam szok. Nie, nie dlatego, że jedni uznają to święto, inni nie. Przyczyną mojego zdumienia był język, którym co niektórzy wyrazili swoje opinie. I często były to opinie zupełnie nie na temat. No bo co wspólnego z walentynkami ma wypowiedź: Kwiczące zawszone platfusy POjadą odwiedzić w tworkach swojego krzykacza psychicznego szczawia niesioła PO lewatywie, w nagrodę psychiczny wyczyści im kominy [pisownia oryginalna!]. Jasne, ktoś może nie lubić którejś z partii politycznych, ale dlaczego wyraża to w taki sposób i przy takiej okazji?

Wracam do przeglądu informacji internetowych… Czytam o tym, że BBC wyemituje film o Janie Pawle II, mający pokazać jego kontakty z kobietami, a w komentarzach m.in. Cały Watykan powinien być zrównany z ziemią, żeby kamień na kamieniu się nie ostał, bo to czarna zaraza, która wpierdala się wszędzie, ale spoko nie ma nic wiecznego.

Zmieniam temat. Tym razem moją uwagę przykuwa artykuł o psie, wyrzuconym przez pseudoopiekuna z samochodu, skomentowany przez czytelników m.in. w ten sposób: Wieszać, na najbliższej gałęzi takich „ludzi”, a przy tym przypalać. Komentarzy do artykułów na tematy czysto polityczne już nie czytam, z daleka omijam zwłaszcza te, dotyczące migracji, bowiem skoro wydawałoby się stosunkowo zwykłe tematy wzbudziły tak negatywne komentarze, to wiem, czego mogę się spodziewać w przypadku tych kontrowersyjnych, a nie chcę sobie psuć nastroju.

Zainteresowało mnie jednak, kto dokonuje wpisów tego rodzaju. Przejrzałam w związku z tym na Facebooku profile autorów tych wybranych – większość komentarzy podpisana była oczywiście nic nie mówiącymi nikomu nickami – i… zmartwiłam się. Oto bowiem zobaczyłam profil mężczyzny w średnim wieku, który mile się uśmiecha na zdjęciu, a poniżej niego się chwali, iż pozostaje w związku małżeńskim i ma dwoje wspaniałych dzieci…

Przyjrzałam się też profilowi starszej pani, tej, która chciałaby spalić Watykan, a która na Facebooku prezentuje swoje zdjęcia w otoczeniu rodziny i wnuków… Nie omieszkałam zajrzeć też na stronę autorki wpisu, nawołującego do wieszania i przypalania ludzi, którą okazała się ładna dziewczyna, chyba lubiąca zwierzęta, gdyż na swoim profilu zamieszcza całą gamę zdjęć swego psiaka… A zatem autorami cytowanych wyżej wypowiedzi okazali się zwykli, normalni ludzie, tacy jak my… Skąd zatem tyle nienawiści w ich wypowiedziach?

O tzw. mowie nienawiści (ang. hate speech), którą definiuje się jako używanie języka w celu znieważenia, pomówienia lub rozbudzenia nienawiści wobec pewnej osoby, grupy osób lub innego wskazanego przez mówcę podmiotu (…) sporo się mówi ostatnio. Jest ona przejawem agresywnego nacjonalizmu i etnocentryzmu, dyskryminacji i wrogości wobec mniejszości etnicznych, wyznaniowych i seksualnych.

Ale nienawiść w sieci (i nie tylko) spotkać może każdego i przy każdej okazji. Hejt (od ang. hate‘nienawidzić, nienawiść’) jest bowiem wszędzie. Mają z nim problem tak Polacy, jak i Słowacy, zwłaszcza w chwili obecnej, czyli przed wyborami parlamentarnymi, kiedy to najwyżsi rangą politycy publicznie obrzucają się inwektywami, a ich zwolennicy dają upust swojej nienawiści do konkurentów na forach internetowych, używając języka rynsztoku. I tak sobie myślę, że dziś trzeba być naprawdę bardzo silnym psychicznie, wręcz gruboskórnym, by wchodzić w jakiekolwiek internetowe dyskusje i spory, w których królują nienawiść, agresja i chamstwo.

Czy można się przed nimi bronić? Niby tak, niby są na to paragrafy, choćby art. 256 i 257 Kodeksu karnego, które za znieważanie lub nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym, rasowym, etnicznym i wyznaniowym grożą grzywną lub ograniczeniem wolności. Kłopoty można też mieć, jeśli pomówiło się, czyli zarzuciło się komuś coś, co nie jest prawdą, bądź znieważyłosłowem lub czynem. Przestępstwa te ściga się w drodze oskarżenia prywatnego na podstawie art. 212 i 216 Kodeksu karnego.

Prawda jest jednak taka, że tak naprawdę niewiele osób udało się ukarać za tego typu zachowania w sieci. Oczywiście w ramach walki z hejtem można ograniczyć wolność słowa, która uznawana jest dziś za standard norm cywilizacyjnych, ale nie o to chodzi, bowiem koniec wolności słowa, oznaczałby koniec wszelakiej innej wolność. Nie wolno jednak zapominać, że wolność słowa nie jest równoznaczna z samowolą. A zatem może zamiast penalizować hejt i jego wszelkie przejawy, należy po prostu zacząć szanować siebie i innych. Tak, wiem, to chyba jednak utopia… Zatem pozostaje nam chyba modlić się słowami niedawno zmarłego Natana Tenenbauma, autora „Modlitwy o wschodzie słońca”, do której muzykę napisał Przemysław Gintrowski, a którą śpiewał Jacek Kaczmarski:

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę
Ale chroń mnie, Panie, od pogardy
Przed nienawiścią strzeż mnie, Boże.

Maria Magdalena Nowakowska

MP 3-4/2016