post-title Wspomnienie o panu Franku Chmielu

Wspomnienie o panu Franku Chmielu

Wspomnienie o panu Franku Chmielu

Jako aktorka oceniałam reżyserów nie tylko na podstawie tego, czy byli dobrzy i komunikatywni, ale przede wszystkim, czy można było z nimi popolitykować. A pan Franek Chmiel należał do mojej toplisty rodzimych reżyserów wraz z Milošem Pietorem i Vladimírem Strniskim. Gdybyśmy mogli powtórzyć te niekończące się debaty o nowych faktach z historii, krytyki nudnej komunistycznej rzeczywistości i wymiany informacji na podstawie tego, co kto właśnie przeczytał…

Pan Chmiel miał jeszcze jeden atut. Przychodził do Polskiego Ośrodka Kultury na plac SNP w Bratysławie, by poczytać polskie gazety i czasopisma, takie jak „Film”, „Ekran”, „Dialog”. Tu się często spotykaliśmy (mimochodem również dlatego walczyłam jak lwica w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, by w roku 2005 nie doszło do likwidacji ośrodka i szukałam pieniędzy na jego renowację, co się udałó).

Podczas gdy na planie rozmawialiśmy po słowacku, prywatnie przechodziliśmy na język polski, którego zaczęłam się uczyć jeszcze w 1968 roku. Nasz „prywatny“ język i artykuły z polskich czasopism z czasem uczyniły z nas wręcz spiskowców.

Mimo że razem nakręciliśmy mniej inscenizacji, niż można było („Znowu nie może pani Magdusia wziąć tej roli?“ – denerwował się przez telefon, a ja tłumaczyłam się rolami w filmach, które mnie zatrzymywały w Pradze), to jednak w pamięci i w archiwum Złotego Fondu RTVS pozostanie na zawsze nasza „Jennie Gerhardtová” z m.in. Ivanem Mistríkiem i Martinem Gregorem.

Próby trwały długo i były precyzyjne, ale za to potem otrzymaliśmy odpowiednie „wynagrodzenie“ od widzów. W roku 1988 nakręciłam z panem Chmielem jeden ze swoich ostatnich filmów – „Šesťkrát žena” („Sześć razy kobieta”). Dokładnie rok później rozstałam się z aktorstwem.

Od tego czasu widywaliśmy się rzadziej, ale kiedykolwiek się spotkaliśmy, kontynuowaliśmy politykowanie. Podczas naszego ostatniego spotkania również. A było to podczas prezentacji mojej książki „Polnočný sused”, która ujmuje moich 5 lat w funkcji ambasadora Słowacji w Polsce. Od razu o nią poprosił i przeczytał.

Żegnaj, Panie Franku! Żegnaj, Panie Reżyserze! Zostawił Pan tu swoje dzieło, a ja się cieszę, że mogłam być jego częścią. Cześć Pana pamięci!

Magda Vašaryová

MP 9/2016