post-title Małopolska chce utworzyć trzy linie autobusowe na Słowację

Małopolska chce utworzyć trzy linie autobusowe na Słowację

Małopolska chce utworzyć trzy linie autobusowe na Słowację

Trzy transgraniczne linie autobusowe użyteczności publicznej, a więc finansowane przez samorząd, planują utworzyć w tym roku władze Województwa Małopolskiego. To reakcja na działalność inicjatywy społecznej „Polska – Słowacja – autobusy”, która od stycznia 2016 apeluje o rozwiązanie problemów komunikacyjnych na polsko-słowackim pograniczu.

O problemie braku lokalnych połączeń transgranicznych pisaliśmy w „Monitorze” wielokrotnie. Pomóc w rozwiązaniu tego problemu mogłoby zawarcie polsko-słowackiej umowy międzynarodowej, która uprościłaby przepisy koncesyjne w odniesieniu do krótkich linii autobusowych na pograniczu.

Polskie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa (MIB) początkowo przychylnie odniosło się do tego postulatu i nawet 3 listopada 2016 zorganizowało spotkanie ze stroną słowacką. Później jednak wycofało się z całej sprawy.

„Organizacja lokalnych linii autobusowych w strefie transgranicznej nie jest sprawą ministerstwa, choć oczywiście dostrzegamy problem. Zadaniem tym powinny zająć się samorządy wojewódzkie w porozumieniu z ich słowackimi odpowiednikami, czyli krajami samorządowymi” – tłumaczy Szymon Huptyś, rzecznik MIB.

Podstawę dla utworzenia samorządowych, dotowanych autobusowych linii transgranicznych daje Ustawa o publicznym transporcie zbiorowym. Definiuje ona „strefę transgraniczną”, którą jest jednostka samorządu terytorialnego (w tym całego województwa) wraz z analogiczną jednostką samorządową na terenie sąsiedniego kraju (w danym przypadku – Żylińskiego i Preszowskiego Kraju Samorządowego).

Ustawa przewiduje, że organizatorem transgranicznych linii autobusowych są władze samorządowe, w danym przypadku urzędy marszałkowskie, które powinny w tej sprawie porozumieć się ze słowackimi krajami samorządowymi. Dotychczas marszałkowie o takiej możliwości nie wiedzieli i z niej nie korzystali – zmieniło się to dopiero po nagłośnieniu tej sprawy w prasie i jednoznacznej wykładni ministerstwa.

W Małopolsce organizacją komunikacji transgranicznej zajęli się wicemarszałkowie Grzegorz Lipiec i Leszek Zegzda. Z ich inicjatywy pod koniec marca odbyło się w Zakopanem spotkanie z lokalnymi samorządowcami z powiatów tatrzańskiego i nowotarskiego, na którym omówiono ten pomysł.

Podhalańscy samorządowcy podjęli temat i przedstawili propozycję trzech linii: Zakopane – Štrbské Pleso, Zakopane – Chochołów – Oravice – Zuberec – Tvrdošín– Trstena – Jabłonka oraz Nowy Targ – Poprad. „Teraz pracujemy nad listem intencyjnym między polskimi samorządami, w którym opiszemy zasady współpracy. Następnie przedstawimy propozycję stronie słowackiej.

Tu może pojawić się problem, bo sprawa może się rozbić o zakaz kabotażu, czyli zabierania pasażerów na odcinkach krajowych. W takim przypadku uruchomienie tych połączeń byłoby problematyczne, bez pasażerów krajowych autobusy miałyby zbyt małe zapełnienie” – tłumaczy Grzegorz Lipiec.

To właśnie zakaz kabotażu po stronie słowackiej sprawia, że komercyjnym przewoźnikom nie opłaca się uruchamiać lokalnych linii transgranicznych. Jedyna funkcjonująca linia, czyli Zakopane – Poprad (kursuje od czerwca do października) większość wpływów z biletów ma właśnie na odcinkach krajowych, np. od pasażerów jadących ze Ždiaru do Smokovca. Sami pasażerowie jadący w relacji międzynarodowej nie wystarczą, by linia była rentowna.

W przypadku linii samorządowej jest trochę inaczej, bo połączenie może (a nawet z reguły jest) deficytowe, a funkcjonuje ze względu na interes publiczny. Dokładnie w ten sposób działa na całym świecie komunikacja miejska czy np. transgraniczna linia Bratysława – Hainburg. Jednak i w tym przypadku autobusy nie mogą jeździć puste, a tak by było (zwłaszcza poza sezonem), gdyby zabroniono kabotażu.

Właśnie dlatego aktywiści apelowali do władz Polski i Słowacji o zawarcie umowy dwustronnej, w której zapisano by, że w przypadku połączeń transgranicznych organizowanych przez samorząd zakaz kabotażu nie obowiązuje, gdyż zapewnienie dostępności komunikacyjnej pogranicza ma priorytet. Takiej umowy jednak nie zawarto, decyzja w tej sprawie należy do Ministerstwa Infrastruktury.

Na razie nie wiadomo, czy i kiedy linie ruszą – będzie to zależeć od stanowiska Kraju Żylińskiego i Kraju Preszowskiego. Praktycznie nierealne jest, by stało się to już w te wakacje.

Jakub Łoginow

MP 6/2017