post-title Autobusy transgraniczne mają szansę ruszyć

Autobusy transgraniczne mają szansę ruszyć

Autobusy transgraniczne mają szansę ruszyć

O problemie komunikacyjnej pustyni na polsko-słowackim pograniczu pisaliśmy na łamach „Monitora” wielokrotnie. Wiele wskazuje jednak na to, że już od kwietnia przyszłego roku problem uda się częściowo rozwiązać.

Marszałek województwa małopolskiego planuje uruchomić, wspólnie z krajami żylińskim i preszowskim, cztery samorządowe linie autobusowe, łączące słowacką i polską część Podtatrza. Sprawa jest aktualnie konsultowana ze słowackimi samorządami – większość z nich odniosła się do projektu pozytywnie.

Na Słowacji, inaczej niż w Polsce, większość lokalnych linii autobusowych jest realizowana na zasadzie użyteczności publicznej, czyli za dopłatą dla operatora (przewoźnika). Na podobnej zasadzie mają funkcjonować autobusy organizowane przez małopolskiego marszałka. Urząd Marszałkowski w Krakowie ma być organizatorem przewozów transgranicznych, czyli ustali trasy, rozkłady jazdy i wymagania odnośnie autobusów.

Połączenia zrealizuje prywatny przewoźnik, wybrany w przetargu, któremu urząd zapłaci za realizację zlecenia. Procedura przetargowa i uzyskanie wszelkich licencji i zezwoleń wiąże się jednak z dość czasochłonną biurokracją, dlatego połączenia nie ruszą wcześniej niż na wiosnę przyszłego roku.

Pierwszy krok władze Małopolski już zrobiły. W lipcu marszałek i przedstawiciele podhalańskich samorządów podpisały list intencyjny dotyczący współpracy w uruchomieniu połączeń. „Uruchomienie połączeń to ukłon zarówno w stronę mieszkańców przygranicznych miejscowości, którzy często za granicą się uczą, robią zakupy, pracują czy choćby korzystają z usług fryzjera, kosmetyczki i dentysty, jak i turystów, którzy chcą zwiedzić słowackie miasteczka i przemierzyć szlaki po tamtej stronie Tatr, a później bez problemu wrócić do domu lub wynajętej kwatery” – powiedział wicemarszałek Małopolski Grzegorz Lipiec.

W lipcu i sierpniu pomysł był konsultowany z władzami słowackich miast i gmin, przez które mają przebiegać planowane połączenia. Pełne poparcie dla uruchomienia połączeń wyrazili burmistrzowie Vysokich Tatr, Tvrdošína,Trsteny, Kežmarku, a także większość starostów orawskich i spiskich miejscowości. Zastrzeżenia wyrazili jedynie starostowie Ždiaru i Tatranskiej Javoriny, którzy obawiają się, że nowa linia transgraniczna zabierze pasażerów linii Łysa Polana – Poprad, wskutek czego, ich zdaniem, może dojść do ograniczenia częstotliwości połączeń.

Według aktualnej koncepcji mają powstać cztery linie transgraniczne: Trstena – Jabłonka, Zakopane – Suchá Hora – Oravice – Zuberec – Zverovka – Tvrdošín, Zakopane – Tatranská Lomnica – Starý Smokovec – Štrbské Pleso – Podbanské oraz Nowy Targ – Niedzica – Červený Kláštor – Spišská Bela – Kežmarok – Poprad. Linie mają być całoroczne i obsługiwane przez komfortowe autobusy. Autobusy Trstena – Jabłonka mają kursować od rana do wieczora co dwie godziny, pozostałe średnio co trzy godziny. Pierwszy kurs ma być wcześnie rano o godz. 6 lub 7, ostatni ok. 20 – 22. Bilet na trasie Poprad – Nowy Targ czy Tvrdošín – Zakopane ma kosztować około 7 euro, na krótszych odcinkach odpowiednio mniej.

Z połączeń najbardziej ucieszą się miłośnicy górskich wędrówek. Po wejściu Polski i Słowacji do Strefy Schengen granica państwowa teoretycznie przestała być problemem: można więc na przykład wyjść z Doliny Rohackiej na Grzesia i zejść do Doliny Chochołowskiej albo wejść na Rysy z jednej strony granicy, a zejść z drugiej.

Ciekawą trasą jest też wyjście z Podbanskiego na Kasprowy i zjechanie kolejką do Zakopanego. Niestety, po przejściu takiego szlaku pojawia się problem: nie ma jak wrócić do miejsca, gdzie się zostawiło samochód, bo komunikacja publiczna nie funkcjonuje (z wyjątkiem sezonowego połączenia Zakopane – Poprad).

Na połączenia muszą się jeszcze zgodzić żupani krajów preszowskiego i żylińskiego. Oprócz ich zgody na kabotaż, czyli zabierania pasażerów na słowackich odcinkach krajowych, przedmiotem negocjacji będzie też ich udział w finansowaniu połączeń. Całość ma kosztować ok. miliona euro rocznie (bez uwzględnienia wpływów z biletów).

Jakub Łoginow

MP 9/2017