post-title 15 lat minęło…

15 lat minęło…

15 lat minęło…

Pierwszego stycznia 1993 roku proklamowano powstanie dwóch nowych państw europejskich: Republiki Czeskiej, ze stolicą dotychczasowej Czechosłowacji w Pradze, oraz Republiki Słowackiej, ze stolicą w Bratysławie.

Rzeczpospolita Polska była jednym z pierwszych państw (uprzedziły nas tylko Bułgaria i Węgry), które uznało nowe słowackie państwo, przekształcając dotychczasowy Konsulat Generalny RP w Bratysławie w Ambasadę RP.

Do momentu podziału Czechosłowacji konsulem generalnym w Bratysławie, a po 1 stycznia 1993 r. pierwszym polskim ambasadorem w Republice Słowackiej był prof. Jerzy B. Korolec (początkowo jako charge d’affaires, potem mianowany ambasadorem przez prezydenta Lecha Wałęsę).

Dotychczasowy obszar konsularny, obsługiwany przez Konsulat Generalny, objął swoim nadzorem Wydział Konsularny Ambasady RP, której zadania, z samej natury placówki dyplomatycznej, znacznie się rozszerzyły.

Położenie Bratysławy było wyjątkowo niekorzystne do obsługi polskich obywateli, wymagających pomocy konsularnej, którzy np. ulegli wypadkom (w tym śmiertelnym) w górach i na drogach w pobliżu polskiej granicy.

Również słowacka Polonia – choćby w Koszycach – miała uzasadnione powody do uskarżania się na niedogodności obsługi i opieki konsularnej, z uwagi na odległości dzielące ją od konsulatu. Stąd postulaty, płynące niemal od początku istnienia ambasady w Bratysławie, o utworzenie nowej placówki konsularnej bliżej polskiej granicy.

Taki stan zastałem w dokumentach MSZ jako kandydat na ambasadora RP w Bratysławie z końcem 1996 r. Dlatego też składając – przed otrzymaniem od prezydenta Kwaśniewskiego nominacji i listów uwierzytelniających – plan pracy i zadań na czas kadencji, wpisałem konieczność utworzenia konsulatu, najlepiej w Koszycach. Od pierwszego też dnia po objęciu ambasady (15 kwietnia 1997), tę konieczną potrzebę podkreślałem.

Był to okres szczególny. Powstawały euroregiony: „Karpaty” (już były), „Tatry” (powstawały wbrew woli ówczesnego rządu słowackiego) i „Beskidy” (powstały po upadku rządu V. Mečiara). Niezwykle ważna była polsko-słowacka współpraca transgraniczna i wspólne projekty, finansowane przez europejskie fundusze przedakcesyjne PHARE. To były działania polityczne naszego kraju, który jako jeden z priorytetów polityki zagranicznej uznawał utrzymywanie najlepszych z możliwych stosunków z sąsiadami Polski.

Dotyczyło to także Słowacji, która w Europie za rządów V. Mečiara była na cenzurowanym, a Polska była poniekąd szczególnym pomostem pomiędzy narodem słowackim i resztą jednoczącej się Europy…

Brak służb konsularnych w pobliżu naszej, wspólnej granicy był bardzo odczuwalny, choć konsulowie za moich czasów musieli coraz częściej wyjeżdżać z Bratysławy, aby wykonywać konieczne czynności, np. wobec rodaków, którzy ulegli śmiertelnym wypadkom kilkaset kilometrów od naszej placówki (decyzje o ich wyjazdach wynikały z moich tatrzańskich doświadczeń i obserwacji dramatu rodzin, które nie dość, że traciły bliską osobę, to potem z jej ciałem musiały jeździć – czasem do 1000 km – aby uzyskać prawo pochówku w Polsce).

Starania o utworzenie konsulatu w Koszycach – mimo wielkiej pomocy, jakiej pomysłodawcom udzielał ówczesny burmistrz tego miasta, a później prezydent RS Rudolf Shuster – rozbijały się o brak funduszy, a kiedy zaczęto myśleć o konsulacie honorowym, także o brak kandydata.

Okazało się również, że zgodnie ze zwyczajami w Polsce i na Słowacji konsulat honorowy powinien mieć siedzibę w mieście przynajmniej wojewódzkim. W końcu jednak wieloletnie starania znalazły kompromisowe rozwiązanie.

Dwaj ministrowie spraw zagranicznych – Eduard Kukan i Włodzimierz Cimosiewicz – zgodzili się w IV kwartale 2002 roku, że siedziba Konsulatu Honorowego RP może mieścić się w stolicy Liptowa – Liptowskim Mikulaszu, mówiąc żartobliwie, łączącym sentymentalną pamięć podhalańskich i liptowskich górali z osobą bohaterskiego harnasia zbójników – Janosika (który w 1713 roku został stracony właśnie w Liptowskim Mikulaszu).

Najważniejsza jednak okazała się kandydatura konsula honorowego, którą jednomyślnie poparły obie zainteresowane strony oraz ówczesny burmistrz Liptowskiego Mikulasza, który wskazał prestiżową siedzibę dla nowego urzędu.

Tym kandydatem był Tadeusz Frąckowiak, współtwórca firmy „Verex”, znany i popularny słowacki przedsiębiorca, obywatel polski, w dodatku wiceprezes Stowarzyszenia Słowackich Pracodawców, pochodzący z Wielkopolski, ale od czasu ukończenia studiów mieszkający i pracujący w tym regionie Słowacji. Tadeusz Frąckowiak był człowiekiem sukcesu, miał szczęśliwą rodzinę – żonę Vierę (od jej imienia pochodzi nazwa firmy) i dwójkę dorastających dzieci.

I tak 5 stycznia 2003 roku, w obecności obu ministrów spraw zagranicznych i polskiego ambasadora Tadeusz Frąckowiak otrzymał nominację na Konsula Honorowego Rzeczpospolitej Polskiej, szefa nowej placówki konsularnej w Republice Słowackiej.

Nie wiem, jak to się stało, ale od tamtego momentu upłynęło już 15 lat! Ile dwustronnych inicjatyw powstało w tym czasie, ile czynności konsularnych lub zwykłej, ludzkiej pomocy – to statystyki, które ze swojej natury są suche. Jestem jednak szczęśliwy, że dane mi było być świadkiem powołania konsulatu i konsula honorowego, a także, że mogłem doczekać ich 15. urodzin.

Tadeuszowi Frąckowiakowi i Jego Rodzinie winniśmy nie tylko gratulacje, ale także podziękowanie za lata ofiarnej pracy na rzecz obu naszych narodów, szczególnie górskich regionów, połączonej zapewne z wieloma wyrzeczeniami i zaangażowaniem własnych środków w sponsorowanie wielu inicjatyw.

Z okazji Jubileuszu – Tadeuszowi Frąckowiakowi – życzę zdrowia i dalszych sukcesów.

Jan Komornicki
(Ambasador RP w RS w latach 1997-2003)

MP 2/2018