post-title Szczyty marzeń

Szczyty marzeń

Szczyty marzeń

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

„Możesz zostać w życiu, kim chcesz. Byleby nie górnikiem” – usłyszał od ojca młody Adam Bielecki, który zanim stał się jednym z najlepszych himalaistów świata, musiał wykazać się sporą cierpliwością i uporem w dążeniu do celu.

Adamowi los od początku rzucał kłody pod nogi, jakby sprawdzając, czy się podda, czy będzie walczył o swoje. Najpierw, gdy miał trzynaście lat, z powodu zbyt młodego wieku odmówiono mu udziału w kursie skałkowym. Następnie, gdy miał lat piętnaście, usłyszał opinię zawodowców, że może kiedyś będzie z niego świetny wspinacz, o ile wcześniej się nie zabije.

Bielecki to silny duchem i ciałem młody mężczyzna z górniczych Tychów. Jest m.in. pierwszym człowiekiem, który zimą zdobył szczyt Broad Peak. Niestety, dwóch z czterech himalaistów nie wróciło wtedy do bazy. Ta wyprawa przyniosła zarówno sukces i rozgłos, ale i ostrą krytykę.

Po autobiograficzną książkę „Spod zamarzniętych powiek”, napisaną przez Adama Bieleckiego przy współpracy z Dominikiem Szczepańskim (Agora 2018), sięgnęłam rozemocjonowana ostatnią zimową akcją polskich himalaistów i ich próbą pierwszego na świecie zimowego zdobycia szczytu K2 oraz wcześniejszej akcji ratunkowej na Nanga Parbat.

Cała Polska i pół świata żyło tym, czy Urubko i Bielecki uratują dwoje innych himalaistów. Internet zalały fale komentarzy, zarówno tych pozytywnych, pełnych dumy i uznania, jak i typowych hejterskich, że: „mają wchodzić, nie wchodzić, czekać, nie czekać, a w ogóle to po co oni tam są, skoro mają dzieci w domu”.

Okazało się, że Polacy z pozycji kanapy, ustawionej przed telewizorem, są specami od zimowego himalaizmu i mają na ten temat dużo do powiedzenia. Wobec tylu tysięcy ekspertów wyłączyłam Internet i poszłam do księgarni kupić książkę Adama Bieleckiego.

Dobrze zrobiłam, bowiem, Szanowni Czytelnicy, ta pozycja jest niezwykle atrakcyjna. Historie opowiedziane prostym, przystępnym językiem czyta się, jakby się osobiście słuchało Bieleckiego przy jakimś ognisku czy w namiocie. Wciągające to jest, oj, wciągające!

Nie zaczynajcie lektury przed snem, bo już nie pośpicie. Historie wypraw, osobiste przemyślenia, szczere, bez zadęcia. Do tego wszystko okraszone wspaniałymi zdjęciami, a nawet kodami QR, dzięki którym możemy obejrzeć filmy z wypraw. Sięgnijcie po tę książkę, spędzicie czas mądrze, ciekawie i refleksyjnie.

Magdalena Marszałkowska

MP 4/2018