post-title Historia zapisana w murach

Historia zapisana w murach

Historia zapisana w murach

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

„Szybko, spójrz w prawo!” – krzyknął do mnie mąż. Odwróciłam głowę. Na rozległym polu porośniętym zieloną trawą zobaczyłam ogromną kamienną twierdzę. Już po kilku minutach parkowaliśmy auto tuż obok warowni Bzovík, będącej jednym z najstarszych zabytków Słowacji.

Forteca Bzovík,nazywana także w przeszłości Bozok, Bozouk, Bozook, Kis Bozok, to dawne opactwo benedyktynów, powstałe ok. 1130 roku, leżące w pobliżu niewielkiej wsi o tej samej nazwie na południu środkowej Słowacji, niedaleko miasta Krupina. Za założyciela opactwa, poświęconego pierwszemu węgierskiemu królowi Stefanowi, uważa się członka rodziny Hunt, hrabiego Lamperta.

Na początku znajdował się tu  XII-wieczny jednonawowy romański kościółek, do którego dobudowano gotycki klasztor z dziedzińcem. Kilka lat później powstała tu kapitułapremonstratensów, która stała się największą posiadłością feudalną w regionie Hont.

W pierwszej połowie XVI wieku budynki te przekształcono w zamek, a wokół nich na planie zbliżonym do trapezu wybudowano wysoki mur obronny z czterema potężnymi basztami narożnymi, które posiadały duże otwory na działa i którepierwotnie pokryte były ornamentem sgraffito.

Technika zdobienia sgraffitopolegała na nakładaniu kolejnych warstw tynku lub glin i na zeskrobywaniu fragmentów warstw wierzchnich w czasie, kiedy się one jeszcze nie utwardziły. Poprzez odsłanianie warstw wcześniej nałożonych powstawał wielobarwny wzór. W bastionach znajdowały się renesansowe sklepienia oraz grube, solidne schody. Do otoczonej fosą twierdzy prowadziła wielka brama wejściowa.

Spacerowałam wokół fortyfikacji i robiłam zdjęcia świetnie zachowanych wysokich i masywnych murów, wzmocnionych basztami. Podziwiałam autentyczne świadectwa przeszłości i rozmyślałam nad tym, jak trudno było w tamtych czasach zdobyć taką twierdzę i ile osób musiało ponieść śmierć, wspinając się na jej mury podczas oblężeń i bitew.

Teraz panowała tu cisza, śpiewały tylko ptaki, których gniazda mieściły się w szczelinach prastarych ruin, a w polu szumiał wiatr. Kiedyś zapewne nie było tak spokojnie. Według źródeł historycznych w XV wieku klasztor był celem częstych ataków, kilka razy spłonął, często też był odbudowywany.

W 1530 roku napadł go i zdobył węgierski magnat Zygmund Balassa, znany ze swojego okrucieństwa w stosunku do poddanych. Balassa część zakonników wymordował, część wypędził, a pierwotny romański klasztor przebudował na ufortyfikowaną gotycko-renesansową warownię.

Jej głównym zadaniem miała być ochrona kraju przed najazdami tureckimi. To właśnie z córką Zygmunda Balassa wiąże się smutna legenda, która głosi, że w nocy po ruinach zamku tuła się duch dziewczyny, porwanej i zamordowanej przez mnichów w zemście za ich wygnanie z Bzovíka.

W 1678 roku twierdza została zajęta i częściowo zniszczona przez wojska dowodzone przez jednego z przywódców powstania antyhabsburskiego, magnata Imre Thökölygo.

Jeszcze w tym samym roku warownię odbudowano i przekazano w ręce jezuitów, którzy przebywali tu aż do początków XIX wieku. Zaniedbana twierdza została w czasie II wojny światowej bardzo zniszczona i zaczęła popadać w ruinę. W 1952 roku stała się własnością państwa, natomiast pierwsze prace konserwatorskie zostały przeprowadzone tu dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych minionego wieku.

Twierdza Bzovík nadal jest rekonstruowana, a wiele jej elementów stale wymaga renowacji. To kolejny z niemych świadków ciekawej i burzliwej słowackiej historii, którą warto poznać.

Magdalena Zawistowska-Olszewska
Zdjęcia: autorka

MP 5/2018