post-title Słownik do czytania

Słownik do czytania

Słownik do czytania

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Czy można czytać słownik z wypiekami na twarzy i zaangażowaniem równym obcowaniu z dobrą powieścią? Otóż tak! „1000 słów“, autorstwa jedynego w swoim rodzaju profesora Jerzego Bralczyka, to połączenie wiedzy naukowej, lekkiego pióra, humoru i dystansu.

Jak wyglądałaby komunikacja, gdyby nie było słów? Dlaczego „słowo” to nie „wyraz”? Czy zawsze używamy języka świadomie? I co to właściwie są surwiwale, targety, zajawkii wlepki? Na te i wiele innych pytań odpowiada właśnie ta książka, która bezboleśnie wprowadza czytelników w świat językoznawstwa.

Bralczyk, w przeciwieństwie do wielu innych naukowców nie kiwa groźnie palcem w naszym kierunku, nie poprawia pouczającym tonem, lecz zabiera nas w podróż do swojego świata. Potrafi zaciekawić treścią i przekazem bez stawiania sobie pomnika autorytetu.

Wdzięk, dowcip i bezpretensjonalność tworzą charyzmę autora „1000 słów”. Książka składa się z pełnych humoru, ale i rzetelnej wiedzy minifelietonów, opowieści, których moglibyśmy słuchać przy ognisku.

Hasła podzielone zostały na różne kategorie. Czasem wiemy, czego się po nich spodziewać lub podejrzewamy, czego możemy oczekiwać, tak jak w rozdziałach zatytułowanych: słowa obiecujące, niepokojące, milowe.

Czasem są to kategorie brzmiące intrygująco, jak: słowa, którym na nas nie zależy, słowa podrzutki czysłowa stwarzające świat. Mnie chwyciła za serce kategoria: jeszcze nie słowa, ale nie zdradzę Państwu dlaczego, nie chcę nikomu odbierać przyjemności odkrywania tej książki dla siebie.

Oprócz tego, że najnowszy słownik profesora Bralczyka czyta się jak beletrystykę, to jest on również pięknie wydany, za co cześć i chwała dwóm „kolaborantom”: Wydawnictwu Agora oraz Prószyński i S-ka.

Pierwsze słowa, na które trafiamy w tym swoistym słowniku, to notatka z gwiazdką, sugerującą korektę, będąca wyjaśnieniem autora, że po przeliczeniu okazało się, że słów jest 1001, więc każdy czytelnik, któremu któreś słowo nie przypadło do gustu, może je po prostu wykreślić z książki. No i jak tu nie kochać profesora Bralczyka!

Magdalena Marszałkowska

MP 5/2019