post-title W muzeum wody Hydropolis

W muzeum wody Hydropolis

W muzeum wody Hydropolis

Muzeum wody? Co to może być? Czy to miejsce jest warte odwiedzenia? Kiedy usłyszałam pochlebne opinie i od dorosłych, i od dzieci, postanowiłam się tam wybrać. Panie, Panowie, witajcie w Hydropolis we Wrocławiu!

 

4 tysiące m2 do zwiedzenia

Budynek, w którym Hydropolis się mieści, pochodzi z  XIX wieku. Dobudowano do niego tylko przód. Zwiedzający najpierw zauważają drukarkę wodną, na której podziwiać można logo muzeum. „To najdłuższa w Europie drukarka wodna – mierzy 46,5 metra“ – informuje  Monika Domaradzka, liderka zespołu Hydropolis, która czeka na nas przy wejściu do obiektu. Drukarka wodna to atrakcja szczególnie dla dzieci, które w upalne dni przebiegają pod jej strumieniem, by się schłodzić.

My tu jednak zbyt długo się nie zatrzymujemy, bowiem przed nami jeszcze 4 tysiące metrów kwadratowych muzeum do zwiedzenia. Towarzyszyć nam będzie przewodniczka Edyta Turniek. Najpierw prowadzi nas na projekcję filmową, podczas której oglądamy, skąd się wzięła woda na naszej planecie. Spokojny, przyjemny głos Krystyny Czubówny doskonale wprowadza nas w odpowiedni nastrój. Wrażenie robi mogąca pomieścić 60 widzów bardzo nowoczesna sala kinowa, gdzie co pół godziny wyświetlany jest 8-minutowy filmik o pochodzeniu wody.

 

W batyskafie

Cała wystawa podzielona jest na kilka stref tematycznych. Zwiedzanie zaczynamy od strefy głębi, gdzie czeka na nas replika batyskafu (oryginał znajduje się w Washingtonie) w skali 1:1., do którego, dzięki wyciętej ścianie, można wejść do środka.

„To pierwszy taki pojazd, w którym naukowcy w 1960 roku zanurkowali na dno Rowu Mariańskiego. Zanurzali się 5 godzin, a na dnie spędzili jedynie 20 minut“ – wyjaśnia przewodniczka i dodaje, że celem tamtej wyprawy była obserwacja jednej ryby! To ciekawe, tym bardziej, że panuje tam wysokie ciśnienie i całkowita ciemność. Po tej wyprawie doszło do jeszcze dwóch podobnych: w 2012 roku udało się to reżyserowi Jamesowi Cameronowi, a w tym roku pewnemu milionerowi.

 

Rocznie ginie 60 mln rekinów!

Przechodzimy do eksponatów – ryb głębinowych o nietypowej budowie, np. ryby z przezroczystą czaszką czy innej, mającej szczęki na głowie. W strefie oceanicznej zachwycamy się ławicą tuńczyków, znajdującą się nad naszymi głowami, oczywiście wydrukowaną z tworzywa sztucznego na drukarce 3D.

„Ta ławica ma symboliczne znaczenie, ponieważ za kilkanaście lat w oceanie będzie więcej plastiku niż naturalnych stworzeń, może więc dojść od sytuacji, że ryby będziemy podziwiać w sztucznej formie“ – mówi Edyta Turniek i w ten sposób podkreśla, że Hydropolis to nie tylko muzeum, ale i miejsce edukacji. „Co minutę do oceanu trafia cała ciężarówka śmieci!“ – dodaje. Najsmutniejszy los czeka więc rekiny, które zjadają wszystko, co pływa. W ich żołądkach znajduje się np. tablice rejestracyjne czy stare opony.

Z kolei żółwie mylą reklamówki z meduzami. „Te zwierzęta, mimo, że mają zapchane żołądki, umierają z głodu“ – smutno konstatuje przewodniczka. Potem podaje kilka dodatkowych informacji na temat rekinów, które nie cieszą się dobrą sławą. Ciekawe jednak, że przez rekiny ginie rocznie ok. 10 osób w skali świata, zaś  działania człowieka powodują rocznie śmierć aż 60 milionów rekinów.

 

Na ból głowy – woda!

Kiedy dostajemy się do strefy relaksu, gdzie można poleżeć na leżakach, podziwiamy amazońską puszczę oraz plaże. Po krótkim odpoczynku udajemy się do kolejnego działu poświęconego człowiekowi i wodzie. Tu można dowiedzieć się wszystkiego na temat budowy organizmu ludzkiego, który składa się z około 60% wody (noworodki – aż 75% ). Z przewodniczką omawiamy, ile powinniśmy pić dziennie wody. „Bardzo często pierwszym objawem odwodnienia jest ból głowy i zamiast łykać tabletki przeciwbólowe powinniśmy sięgnąć po szklankę wody“ – instruuje nas Edyta Turniek.

 

W kierunku współczesnej rury

Przechodzimy do kolejnych wodnych atrakcji, czyli chmur. Po nich możemy podziwiać repliki największych najważniejszych statków i łodzi podwodnych, a także eksponaty techniczne, które np. jeszcze w starożytności mierzyły czas. I wreszcie docieramy do działu poświęconego współczesności, gdzie na makiecie Wrocławia oglądamy system wodny miasta.

Pani przewodniczka cierpliwie odpowiada na nasze pytania dotyczące jakości wody, która zanim dotrze do kranów, jest oczyszczana. Na specjalnych planszach możemy zapoznać się nie tylko z procesem oczyszczania wody w 2000 km rur, ale i z siatką kanalizacji w mieście, która liczy ponad 1500 km. Co ciekawe, podczas tego wykładu znajdujemy się… w rurze.

Możemy też wrócić w czasie i zobaczyć, jak wyglądał Wrocław, kiedy to w 1997 r. powódź tysiąclecia zalała ponad 30% miasta.

 

Tańczące płatki śniegu

Na koniec czekają nas jeszcze różne stany skupienia wody. Przyglądamy się np. tańczącym płatkom śniegu – w rzeczywistości jest to kaczy puch, symbolizujący zadymkę śnieżną. „Śnieg wcale nie jest biały, ale przezroczysty. Kolor daje mu odbicie światła“ – wyjaśnia przewodniczka i informuje, że największy płatek śniegu miał aż 38 cm średnicy.

Na koniec jeszcze rzucamy okiem na atlas chmur.

Zanim pożegnamy się z przewodniczką, która spędziła z nami godzinę, dowiadujemy się, że to Hydropolis można zwiedzać również samemu, korzystając ze specjalnej bezpłatnej aplikacji, która oprowadza gości w kilku językach: polskim, angielskim i niemieckim. W przyszłości oferta językowa zostanie wzbogacona o język rosyjski, a być może też i czeski. Muzeum odwiedzają chętnie dorośli i dzieci – nawet te w wieku przedszkolnym. Nic dziwnego, że w czasie roku szkolnego odbywają się tu różne zajęcia dla najmłodszych.

 

Top 3 w Polsce

Po zwiedzeniu muzeum spotykamy się jeszcze na krótką rozmowę z liderką Hydropolis, która z dumą informuje, że od grudnia 2015, kiedy muzeum uruchomiono, do czerwca tego roku odwiedził je ponad milion osób, co oznacza średnią 270 tysięcy gości rocznie! Warto dodać, że podczas majowego weekendu bywa ich tu około tysiąca dziennie!

Hydropolis jest unikatowym muzeum w skali europejskiej, w Polsce porównuje się je – jeśli chodzi o atrakcyjność – do Centrum Nauki Kopernik. „To nie to samo i właściwie nie bardzo mamy się z kim porównywać, mówi się o nas, że jesteśmy top 3 w Polsce, jeśli chodzi o edukację“ – podsumowuje Monika Domaradzka.

Twórców muzeum ten sukces chyba nawet zaskoczył, gdyż informacje, skąd docierają tu odwiedzają, zbierają dopiero od niedawna. Obiekt znajduje się na terenie Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Hydropolis zatrudnia 27 pracowników, w tym 20 na terenie samego muzeum. Organizuje też wizyty wyjazdowe czy warsztaty po całej Polsce i za granicą.

Kto wie, może kiedyś odwiedzi Słowację?

Opuszczamy Hydropolis z przekonaniem, że sensownie spędziliśmy czas i sporo się dowiedzieliśmy na temat wody, która – bądź co bądź – jest podstawą naszego istnienia.

Małgorzata Wojcieszyńska, Wrocław

Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 11/2019