post-title Trzy polskie nazwiska w dwóch bratysławskich teatrach

Trzy polskie nazwiska w dwóch bratysławskich teatrach

Trzy polskie nazwiska w dwóch bratysławskich teatrach

Przeglądając oferty przedstawień w bratysławskich teatrach, moją uwagę zwróciły polskie nazwiska na afiszach: w Ticho a spol. grają przedstawienie „Jasiek“ Andrzeja Maleszki, a w Astorce „Rewizora“ Nikołaja Gogola, które reżyserował Łukasz Kos, zaś scenografię przygotował Paweł Walicki.

 

Gadanie do stołu, czyli aktorka idealna wciela się w aktorkę nieidealną

Kameralny teatr Ticho a spol. bratysławskiej Polonii jest dobrze znany, choćby z przedstawień grupy teatralnej Klubu Polskiego „Patchwork”. Na jego deskach już drugi sezon z wielkim sukcesem grane jest przedstawienie „Jasiek” polskiego twórcy Andrzeja Maleszki. „Szukaliśmy tekstu pod konkretną aktorkę, Janę Lieskovską, która mogłaby pokazać swoje ponadprzeciętne zdolności, a jednocześnie chcieliśmy stworzyć ciekawą inscenizację z mocnym przesłaniem“ – powiedział nam reżyser Robo Horňák.

I trzeba przyznać, że rzeczywiście sztuka jakby była specjalnie skrojona na miarę aktorki, która przez ponad godzinę przykuwa uwagę widza, rozweselając go, smucąc, irytując, grając na flecie, tańcząc, śpiewając, zmuszając do myślenia. Rzec by można: aktorka idealna! Ale gra nieidealną postać – aktorkę, która biega z castingu na casting, próbuje „bywać”, stara się o kolejne role w teatrze, walczy z własnymi słabościami, niechęcią i zazdrością ze strony innych czy wręcz nienawiścią ze strony innych.

O wszystkich jej potyczkach i rozterkach widz dowiaduje się, słuchając jej monologów, które wypowiada, zwracając się do niewidocznego, milczącego syna Jaśka, siedzącego rzekomo pod stołem. Czy Jasiek rzeczywiście tam jest, to nieistotne. Dla widzów istotne są dylematy, z którymi się utożsamiają, a których kobiety doświadczają każdego dnia, choćby wtedy, kiedy muszą wybierać na przykład między karierą a dzieckiem.

„To taka sonda do duszy i myślenia kobiety, opowieść, gdzie fantazja, śmiech i łzy są na porządku dziennym“ – wyjaśnie Horňak i dodaje, że tekst przypadł słowackim twórcom do gustu od pierwszego czytania i po małych poprawkach został przyjęty jak własny. „Inscenizacja przemawia do wszystkich kategorii widzów naszego teatru, choć oczywiście najżywiej reagują kobiety matki, które przeżywają podobne problemy, co bohaterka przedstawienia, o czym przekonujemy się podczas rozmów z widzami po każdym przedstawieniu“ – ocenia Horňak i dlatego cieszy go, że sztuka żyje nadal, po końcowych oklaskach, które słusznie należą się Janie Lieskovskiej. „Jasiek (słow: Jašek) będzie wystawiany dopóty, dopóki będzie nim zainteresowanie“ – podsumowuje reżyser.

 

Imponujący odjazd z piskiem opon „Rewizora” (z 1836 r.)

Aż trudno w to uwierzyć, że Mikołaj Gogol napisał komedię „Rewizor“ w 1836 roku, ponieważ to dzieło ponadczasowe, a w reżyserii Łukasza Kosa, który przenosi akcję do Rosji lat 90. ubiegłego wieku, zyskuje nowe oblicze. Widz ma możność obserwacji rosyjskiej prowincji, słuchania tekstu z epoki, co nie przeszkadza mu odnieść wydarzeń do współczesności.

Owszem, pomocne w tym są nader ciekawe rozwiązania: czy to akustyczne, czy wzrokowe, wyświetlane na ekranie filmowym w tle za aktorami (na przykład samochody, czy ruch współczesnej ulicy). Najważniejszy jednak jest temat! A ten dotyczy ludzi władzy i ludzkich zachowań w obliczu spotkania z kimś, kto budzi strach i decyduje o losie innych.

 

Skorumpowani urzędnicy państwowi są przerażeni, ponieważ dowiadują się, że do ich miasteczka przybędzie kontroler, co może ich dużo kosztować. Co są w stanie zrobić, by ich szwindle nie wyszły na jaw? Śmieszność miesza się tu z absurdem i aż nadto przypomina  współczesność. Ale dzięki głębokiej sondzie psychologicznej, którą przygotował Gogol, dowiadujemy się, jak działają mechanizmy totalitarne.

 

Żenada opasana prześcieradłami

Kos nie tylko opowiada historię, napisaną przed blisko 200 laty, bawi się nią, pokazując urzędników w żenujących sytuacjach: opasanych prześcieradłami, gdy zażywają uciech w łaźniach, gdy piją, gdy wywyższają się jeden nad drugim czy kłócą.

Na widza czeka wiele ciekawych rozwiązań, które importował z Polski Łukasz Kos: od otwierających się z różnych stron drzwi na widowni czy aktorów przechodzących pomiędzy widzami po wspominane „dokrętki“, czyli wydarzenia sfilmowane w innych miejscach, które uzupełniają całość. Doskonałe rozwiązania reżyserskie (i doskonała scenografia!) w doskonałej sondzie psychologicznej!

Nic dziwnego, że pełna sala bratysławskiej „Astorki“ (ba, nawet z dostawianymi krzesłami!) nagrodziła wybitnego polskiego reżysera i świetnych słowackich aktorów (m.in. Boris Farkaš, Miro Noga, Marta Sládečková, Ady Hajdu, Marián Labuda mł.) owacjami na stojąco. I to nie tylko w dniu premiery.

 

Jeszcze o nich usłyszymy

Łukasz Kos nie pierwszy raz pracuje na słowackiej scenie – wcześniej występował jako aktor Teatro Tatro. W ubiegłym roku otrzymał propozycję od dyrektora artystycznego „Astorki“ Ondreja Spišáka, by wyreżyserować „Rewizora“. Krakowski artysta ma na swoim koncie współpracę z Andrzejem Wajdą czy Krystianem Lupą. Wszystko wskazuje na to, że „Rewizor“ nie będzie jedynym przedstawieniem naszego rodaka w stolicy Słowacji.

Polskie nazwiska na afiszach teatralnych zainspirowały mnie, by poznać ich dzieła. Ich profesjonalizm i ponadprzeciętna jakość powodują, że są oni doceniani tak przez słowackich krytyków teatralnych, jak i – co chyba jest najważniejsze – przez tutejszą publiczność, która już wie, że polscy twórcy oferują sztukę najwyższych lotów – crème de la crème!

Małgorzata Wojcieszyńska

MP 2/2020