post-title Teraz jest taki czas, że trzeba pomagać

Teraz jest taki czas, że trzeba pomagać

Teraz jest taki czas, że trzeba pomagać

mówi Polka z Bratysławy, która codziennie roznosi maseczki

 

„Pomaganie – wspaniałe uczucie“ brzmiał wpis Joanny Kolarovič na Facebooku a do niego dołączone zdjęcie legitymacji wolontariusza. W obecnych czasach szalejącego koronawirusa potrzebujemy pozytywnych przykładów działania a jeśli za nimi stoją nasi rodacy mieszkający na Słowacji to nasza radość jest jeszcze większa!

Co powoduje taką osobą, że kosztem własnego komfortu angażuje się w pomoc innym? Jak można się włączyć w takie działania? Zapytaliśmy autorkę zdjęcia wspomnianej legitymacji.

 

Jak do tego doszło, że stałaś się wolontariuszką i czym się zajmujesz?

Urząd dzielnicy Devínska Nová Ves ogłosił na swojej stronie internetowej, że szuka ochotników do szycia i dystrybucji maseczek. Zgłosiłam się do dystrybucji, bo nie posiadam maszyny do szycia.

Wcześniej uważnie obserwowałam sytuację związaną z rozprzestrzeniającym się wirusem we Włoszech a ponieważ znam język włoski usłyszałam coś bardzo ważnego, co mnie uderzyło: bez pomocy kilku tysięcy wolontariuszy trudno byłoby tam sobie radzić. Wtedy pomyślałam, że jeśli u nas będzie podobna sytuacja, to na pewno zgłoszę się do pomocy.

 

Chęć niesienia pomocy innym drzemie w Tobie od dawna, czy teraz postanowiłaś zacząć działać?  

Czy ja wiem? Jak była potrzebna pomoc w pracy, zgłaszałam się, na przykład do malowania płotów podczas weekendu. Czasami z dziećmi odbieraliśmy psy ze schroniska, by je wyprowadzać na spacery. Jak pojawia się taka możliwość niesienia pomocy to ją niosę.

Zauważyłam, że wolontariat na Słowacji nie jest zbyt rozreklamowany a jest wiele ludzi, którzy chcą pomagać. Przekonałam się o tym chociażby po moim wpisie na Facebooku – dostałam sporo pytań, jak można pomagać, jak się zaangażować. Ludzie chcą pomagać, ale często nie wiedzą jak.

Zgłosiłaś się do roznoszenia maseczek. Jakie dostałaś wytyczne?

Ci, którzy maseczki szyją,  dostarczają je do urzędu, gdzie panie urzędniczki je pakują a ja je odbieram i w mojej dzielnicy roznoszę pod wskazane adresy. To są adresy starszych osób, które same zgłosiły, że mają zapotrzebowanie na maseczki. Zawsze dostajemy kilka maseczek więcej, by obdarować starsze osoby na ulicy, które widzimy bez ochrony twarzy, albo zasłonięte szalem.

 

Ile czasu poświęcasz na ten wolontariat?

Około dwie godziny dziennie. Każdego dnia do południa odbieram z urzędu dzielnicowego siatkę z maseczkami. Devínską Novą Ves podzielono na kilka części, każdy wolontariusz ma swoją część. To mniej więcej trzy ulice, ale ponieważ ludzie tu mieszkają w wysokich blokach, to sporo czasu zajmuje dotarcie do odbiorców. Czas przedłuża się też przez to, że każda starsza osoba, którą „wywołam“ przez domofon, potrzebuje sporo czasu, by dotrzeć na dół, do drzwi wejściowych do bloku.

 

Możesz sobie sama regulować czas na wykonanie tych zadań?

Tak, jestem zatrudniona w niemieckiej firmie, obecnie pracuję w systemie home office, więc nie tracę czasu na dojazdy. W czasie przerwy obiadowej około godziny poświęcam na roznoszenie masek a potem kolejną godzinę po pracy.

 

Nie boisz się o swoje zdrowie?

Nie, w ogóle. Jeśli tu jest jakaś obawa o zdrowie to nie o moje, ale tych starszych osób, które bardziej są narażone na zachorowania. Zawsze staram się zachować dystans na co najmniej jeden metr. Poza tym zawsze chodzimy w rękawiczkach i maseczkach a te, które rozdaję są zapakowane w foliowe woreczki, z ulotką w środku. Kontakt między mną a osobą, której przekazuję pakunek, jest mniejszy niż ze sprzedawcą w sklepie. Nawet mi do głowy nie przyszło, żeby się bać!

 

Jak reagują starsze osoby, kiedy je odwiedzasz?

Fantastycznie! Są bardzo zadowolone i wdzięczne. To są często samotne osoby, które coś tam próbowały wymyśleć z kawałka pieluchy, z szalika, gumki, żeby móc wyjść z domu na zakupy. Kiedy otrzymują swoją maseczkę, szczęście maluje się na ich twarzy.

 

O co najczęściej pytają?

Wielu z nich, jak ma okazję spotkać się z kimś młodszym, to chce porozmawiać o swoim życiu, problemach zdrowotnych a ja ich chętnie wysłuchuję. Poza tym udzielam rad, jak używać maseczki, jak ją dezynfekować.

 

Co Tobie daje ta praca?

Nie ma nic ważniejszego w życiu człowieka niż pomaganie innym. Teraz jest taki czas, że trzeba pomagać.

Ilu wolontariuszy jest w Twojej dzielnicy?

Na początku była nas czwórka, teraz chyba szóstka. Naszą pracę koordynują panie z urzędu dzielnicy. Kiedy ktoś dostarczy więcej uszytych maseczek to panie urzędniczki też angażują się w ich roznoszenie.

 

Są wśród Was inni Polacy?

Z reakcji pani z urzędu zrozumiałam, że chyba jestem jedyną Polką. Widziałam, że była zdziwiona i pytała mnie, dlaczego Polka chce pomagać.

 

Jak zareagowałaś?

Ja tu mieszkam 15 lat i dla mnie nie ma znaczenia, czy jestem Polką, czy nie. Ja się czuję w Devínskiej Novej Vsi jak u siebie w domu.

 

Jak reagują na to co robisz Twoi nastoletni synowie?

Myślę, że są ze mnie dumni, choć tego nie okazują. Nie chcą mi towarzyszyć, ponieważ są trochę wstydliwi. Ale to nawet nie jest wskazane, żebyśmy chodzili po ulicach grupami. Poza tym te maseczki to nie są jakieś ciężary, żebym potrzebowała pomoc w dźwiganiu ich.

 

Jak się odnajdujesz w nowej rzeczywistości, którą nam koronawirus „zgotował“?

Widzę i czuję, że zycie zwolniło. Bardziej doceniamy wszystko co mamy wokół siebie. Ja nigdy nie miałam tyle czasu dla dzieci jak obecnie! Nigdy nie miałam takiego niskiego poziomu stresu w moim życiu – ja się nigdzie nie muszę spieszyć! Mogę koncentrować się na sprawach, na które wcześniej nie miałam czasu.

Wszystko to odbieram pozytywnie a jeśli jeszcze dodatkowo mogę komuś w czymś pomóc to fantastycznie! Życie się zmienia. Niedawno zmotywowałam starszego syna, żeby zadzwonił do słowackiej babci, czym jej sprawił ogromną radość. To ważne, szczególnie dla tych, którzy siedzą sami w domach.

 

Jakie będą Twoje kolejne zadania, jak już wszystkie maseczki trafią do odbiorców?

Tu zapotrzebowanie jest dość duże, bo to spora dzielnica. Zobaczymy, jakie zadania wymyślą i przydzielą nam pracownicy urzędu. Może to bedą zakupy dla starszych osób? Pewnie sporo zależy od tego, jak się bedzie rozwijać sytuacja na Słowacji i jakie będą potrzeby. Ja jestem gotowa, by tę pracę kontynuować.

Małgorzata Wojcieszyńska

zdjęcia: Facebook

Pod tym linkiem znajdziecie kontakt do 20 stron, które na Słowacji powstały, by pomagać w walce z koronawirusem:

https://e.dennikn.sk/1812990/pozrite-si-20-webov-ktore-zalozili-ludia-na-pomoc-slovensku-v-case-koronakrizy/?ref=mpm&_ga=2.13515703.1014742129.1584709501-1700478261.1546775658&fbclid=IwAR0n0Gc4htFXcHbLVgRapVweXZw9-8fklztqraQlDOBXau8hB5InXvNqJIQ

oraz strona na Facebooku: https://www.facebook.com/EquitaOZ/