post-title Skansen tętniący życiem

Skansen tętniący życiem

Skansen tętniący życiem

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

Kilka lat temu, gdy pisałam o słowackich skansenach, znajomy z Klubu Polskiego polecił mi wizytę w Muzeum Wsi Orawskiej  (Múzeum oravskej dediny), znajdującym się w środku lasu na polanie Brestowej, w Kotlinie Zuberskiej, u stóp Tatr Zachodnich, jakieś 3 km od Zuberca i 30 km od granicy z Polską.

Zawitałam w tamte strony i postanowiłam sprawdzić, czy skansen ten faktycznie jest historyczną i folklorystyczną perełką, którą warto zobaczyć. W skansenie, którego kamień węgielny położono w 1967 r., znajduje się prawie 60 obiektów architektonicznych, w tym ludowe chaty zrębowe, zabudowania gospodarcze, warsztaty rzemieślnicze, stodoły, młyn, tartak, folusz, kuźnica, spichlerze, obiekty techniczne i sakralne.

Wcześniej w tym miejscu nie było żadnego domu. Większość budynków to oryginalne obiekty, przeniesione z terenów Orawy. Zostały one rozmontowane, przewiezione do skansenu i ponownie złożone; tylko nieliczne są rekonstrukcjami.

Skansen dzieli się na kilka części, z których trzy główne to rynek Dolnoorawski, ulica Zamagurska oraz Góralskie Lazy. Zabudowania ułożone są tematycznie i obrazują charakterystyczne cechy architektury ludowej, użytkowanej przez różne warstwy społeczne. Większość orawskich wsi powstała w XV-XVI w. w ten sposób, że ludzie budowali drewniane domy wzdłuż potoku, tym samym tworząc ulice. Robili tak, aby w razie pożaru mieli blisko do wody, którą stosowali także do prania, mycia czy pojenia zwierząt.

Szłam ulicą Zamagurską wzdłuż Zimnego Potoku i przyglądałam się starym chałupom chłopskim, składającym się z pokoju, kuchni, przedpokoju, sieni i komory. Podłogę stanowiła ubita glina. Mieszkania znajdowały się pod jednym dachem z przybudowanymi  zazwyczaj pomieszczenia gospodarczymi czy chlewem. W chacie życie toczyło się wokół pieca chlebowego, ogrzewającego kuchnię i pokój. Do niego często dobudowany był jeszcze piec kuchenny, nad którym wędzono mięso, ser i ryby.

W Zubercu w ramach ekspozycji wystawiono wszystkie przedmioty, używane do gotowania oraz pieczenia chleba. Zaciekawiły mnie naczynia gliniane, m.in. dwojaki, w których kobiety nosiły na pole posiłki, najczęściej składający się z ziemniaków, kapusty, warzyw, zboża, rzadko mięsa, spożywanego wyłącznie w święta.

Moją uwagę zwróciła rekonstrukcja starego pieca z 1918 r., w którym wypalano znaną ceramikę trsteńską, biało zdobione miski i dzbany koloru ceglastego. Oglądałam też starodawne meble, kołyski, malowane skrzynie i dawne stroje, a także narzędzia rolnicze. Ludziom żyło się kiedyś znacznie ciężej niż dziś – pomyślałam, gdy oglądałam XIX-wieczne domy rolnika, drwala, płóciennika czy sołtysa.

W jednym z nich uwagę zwracją grzechotki, z którymi podczas Świąt Wielkanocnych rankiem, w porze obiadowej i wieczorem chodzili chłopcy po wsi, grzechotem zastępując bicie dzwonów w kościele. Niewątpliwie na uwagę zasługuje także pochodzący z XV w. drewniany późnogotycki kościół św. Elżbiety.

Muzeum Wsi Orawskiej  to skansen o wyjątkowym charakterze, po którym można chodzić i zaglądać do każdego gospodarstwa i chaty. Całości dopełniają zwierzęta hodowlane, piękne widoki, szum górskiego potoku oraz zapach kwiatów i ziół.

To miejsce tętni życiem przez cały rok. Organizowane są tu liczne wystawy etnograficzne, jarmarki i koncerty. W okresie wielkanocnym warto tu przyjechać, by obejrzeć pokaz zwyczajów wielkanocnych oraz występy folklorystyczne, natomiast maj i czerwiec są poświęcone różnym rzemiosłom, takim jak garncarstwo, rzeźbiarstwo czy tkactwo. Również latem i jesienią nie brakuje tu atrakcji. Warto odwiedzić to żyjące muzeum i zatracić się w jego sielankowej atmosferze.

Magdalena Zawistowska-Olszewska

zdjęcia: Magdalena Zawistowska-Olszewska

MP 4/2020