post-title Nie tylko chleba naszego powszedniego, ale i sztuki

Nie tylko chleba naszego powszedniego, ale i sztuki

Nie tylko chleba naszego powszedniego, ale i sztuki

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Do parku w Dubnicy nad Wagiem przynieśliśmy w sobotę 22 sierpnia trochę polskiej tradycji i kultury. Z uwagi na pandemię duży festiwal folklorystyczny został odwołany. Propozycja miasta, by to wydarzenie zastąpić kameralną imprezą folklorystyczną, przyjęliśmy od razu, wiedząc, że ubiegłoroczny klubowy projekt pod nazwą „Chleba naszego powszedniego“, zrealizowany w Bratysławie, znajdzie zwolenników także w Dubnicy. Nie myliliśmy się.

Rano rozstawiliśmy dwa duże namioty, w których przygotowaliśmy kociołek na żurek i z niecierpliwością oczekiwaliśmy na naszych gości z zagranicy. Z polskiego miasta Żywiec przybyła do nas kapela Polana (Ewa Nowak – skrzypce, Maciej Płowucha – skrzypce, Łukasz Juroszek – altówka, Dawid Hulbój – kontrabas) oraz zręczni rzemieślnicy: Alina Fijak – wikliniarstwo (kosze i inne wyroby z wikliny), Bartłomiej Jakubiec – płatnerz, kowal (krajalnice do chleba, noże, zbroje średniowieczne, szycie skór, strojów i inne) i Weronika Łacek – wyszywki stroju regionalnego (kabatek, koszula męska, chusta oczepinowa), biżuteria z elementami haftu krzyżykowego i przedmioty użytkowe zdobione haftem (obrusy, poduszki itp.).

Gdy rzemieślnicy prezentowali swoje tradycyjne polskie wyroby, w dużym namiocie odbywała się gra kolorów. Barborka i Terezka Berky malowały dzieciom i dorosłym na rękach wzory łowickie. Wszyscy, bez względu na wiek, mogli sami sobie zrobić stojak na serwetki, ozdobić pojemniki na różne skarby i łakocie czy ozdobić lniane serwetki.

Po południu dotarła do nas gwiazda naszej imprezy, pani Burianová, znana z produkcji zakwasu (jej hasło brzmi: Kvásky jednej plavovlásky). Przywiozła ze sobą kosze pełne pachnących chlebów przeznaczonych do degustacji. Dzieci uczyła wałkować ciasto na polskie specjały, znane jako obwarzanki krakowskie, które na miejscu piekła.

Do późnego wieczora cierpliwie odpowiadała na wszystkie pytania i przekazywała  zainteresowanym, jak piec na zakwasie i jak go sobie przygotować. Trzeba przyznać, że robiła to doskonale, o czym świadczyły wokół niej się gromadzące tłumy.

Po południu przyszedł też czas na wyśmienity żurek, który ugotował prezes Klubu Polskiego Marek Berky. Ten polski specjał smakował tak, że wszyscy się oblizywali, a niektórzy ustawiali się w kolejce po niego dwa razy!

Dużym urozmaiceniem była lekcja tańca, którą przygotowała kapela Polana zaraz po swoim występie. W tej nauce byli tak przekonywający, że nie oparł im się nawet pan Benech, szef działu kultury w urzędzie miejskim, którego udało się im wciągnąć do wspólnej zabawy.

Na wieczór zapowiadano burze, więc zwinęliśmy namioty, ale to nie zniechęciło chętnych do pobierania nauk pieczenia na zakwasie czy w ramach warsztatów dla dzieci.

Coś mi się wydaje, że gdyby nie burza i ciemności, które spowiły park, siedzielibyśmy tam jeszcze długo, długo…

Slávka Gajdošíková

MP 9/2020

 

W imieniu Klubu Polskiego chciałabym podziękować wszystkim, którzy aktywnie włączyli się w przygotowania imprezy, dzięki czemu wspólnymi siłami udało nam się stworzyć jej niepowtarzalną atmosferę. Wierzę, że cały projekt powtórzymy za rok.

Zdjęcia: Slávka Gajdošíková, Zbigniew Podleśny

 

Projekt realizowany z finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych