post-title „Polka“, czyli punk i jazz pod strzechą

„Polka“, czyli punk i jazz pod strzechą

„Polka“, czyli punk i jazz pod strzechą

 CZUŁYM UCHEM 

Pierwszy raz z zespołem Wojtek Mazolewski Quintet (WMQ) spotkałem się na koncercie, który miał miejsce 11 listopada 2016 roku w Bratysławie. Moja obecność tam nie była jednak przypadkowa, gdyż od jakiegoś czasu, kierowany chęcią poznania nowych muzycznych terytoriów, uciekałem w kierunku współczesnej muzyki improwizowanej. W ten sposób zainteresowałem się sceną yassową i trafiłem na zespół Pink Freud, którego Mazolewski jest liderem, a następnie naturalną koleją rzeczy poznałem WMQ.

Podczas koncertu w tamten listopadowy wieczór – prawdziwy wieczór niepodległości – poczułem się naprawdę wolnym człowiekiem. Pod wpływem energii kwintetu oczyściłem umysł z brudu, uwolniłem duszę od ciężaru i oswobodziłem kieszenie z pieniędzy, które zamieniłem na dwa nośniki z dźwiękami WMQ, w tym jeden winylowy – Polkę.

Wydany przez wytwórnię Agora S.A. w 2014 roku album Polka jest trzecim w dorobku kwintetu. W nagraniach w Radiu Gdańsk, które miały miejsce w lipcu 2013 roku oraz w lutym 2014, wzięli udział Wojtek Mazolewski na kontrabasie, Joanna Duda na fortepianie, Marek Pospieszalski na saksofonie, perkusiści Qba Janicki oraz Michał Bryndal (obecnie Voo Voo), a także pochodzący z Humennego Oskar Török na trąbce. Gościnnie w utworze Paris głosu użyczyła Sara Brylewska.

Sam album został niezwykle ciepło przyjęty zarówno w Polsce, jak i szeroko poza jej granicami. W wielu światowych magazynach i portalach pojawiły się entuzjastyczne recenzje płyty w wersji Polka Wordwide Deluxe Edition, wydanej przez wytwórnię Whirlwind. Często gościła ona też na różnych światowych jazzowych listach typu płyta roku, 10 najlepszych albumów roku itd. Duży sukces płyty jest ukoronowaniem tego, co w ostatnim czasie dzieje się w polskim jazzie i dowodem na to, że polska muzyka improwizowana wciąż jest silnym towarem eksportowym, stojącym na wysokim poziomie.

Nie ulega również wątpliwości, że Wojtek Mazolewskim jest jedną z głównych postaci tego dobrego trendu. Przystępna dla słuchacza formuła, którą rozwinął, pracując z Pink Freud i z WMQ, spowodowała, że jazz przestaje być muzyką wybrednych melomanów, a staje się pełnoprawnym zjawiskiem pop, które, nie tracąc niczego ze swojej jakości, może być częścią mainstreamu, pojawiać się na listach przebojów czy letnich festiwalach. Warto też podkreślić, że Mazolewski bardzo dba o wizerunek zespołu i robi to bardzo profesjonalnie: ładnie wydane albumy, świetne logo, wysokiej jakości zdjęcia, kapelusze i… tatuaże.

Czas najwyższy napisać o najważniejszym, czyli o muzyce, która znalazła się na krążku. Wspomniałem już, że muzyczna formuła kwintetu jest przystępna dla słuchacza, który nie obcuje z muzyką jazzową na co dzień. Nie oznacza to jednak, że to jest jakaś pochodna jazzu o niższej jego zawartości. Mazolewski prowadzi zespół wytrawnie i garściami czerpie z tego, co aktualnie dzieje się w jazzie na świecie, ze szczególnym uwzględnieniem sceny londyńskiej, gdzie często zagląda, ale nie tracąc przy tym typowego polskiego brzmienia spod znaku np. Komedy.

Doskonale zdaje sobie sprawę, że współczesna muzyka winna być oparta na wyjątkowym brzmieniu. Warto więc słuchać tej płyty na dobrym sprzęcie, ponieważ jest ona nagrana bardzo dobrze, na tak zwaną setkę, często słyszalna jest mechaniczna praca instrumentów, nierzadko te mechanizmy stają się muzyką samą w sobie, czasem w tle przemknie jakieś niezrozumiałe zarejestrowane na taśmie słówko. Tak, tak, na taśmie! Z tego, co   uchwyciłem w jednym z wywiadów z Mazolewskim właśnie z tej analogowej techniki rejestracji korzysta on najchętniej.

Dzięki temu brzmienie płyty jest bardzo miękkie, ciepłe i nasycone. To sprawia, że jeszcze mocniej słuchacz chłonie to, co jest chyba najsilniejszą stroną tego wydawnictwa, a są to tematy muzyczne i melodie, wokół których tworzone są improwizacje. Niektóre z nich są tak silne, że natychmiast zapadają w pamięć i można je sobie nucić, jak zwykłe piosenki. Melodyjność, sposób operowania harmoniami, żywiołowość, to wszystko oparte o pulsujące, nieparzyste groove’y powoduje, że płytę często kładę na talerzu gramofonu. To krążek na każdą okazję, pełen emocji soundtrack do różnych chwil w naszym życiu. Polecam!

Łukasz Cupał

MP 10/2020