post-title Wielkanoc na Słowacji

Wielkanoc na Słowacji

Wielkanoc na Słowacji

 MY SŁOWIANIE 

W 2018 roku przeżyłem swoje pierwsze święta wielkanocne na Słowacji. Napisaliśmy nawet artykuł o tym, jak Polacy i Słowacy świętują Wielkanoc. W tym czasie moja słowacka żona, wówczas jeszcze dziewczyna, wyjaśniła mi, że Wielkanoc na Słowacji może wyglądać różnie. Mowa tu o „šibačce” (śmigusie, czyli smaganiu rózgą) i „polievačce” (dyngusie, czyli polewaniu wodą). Na Słowacji jest tak, że w niektórych rodzinach się polewa, w innych zaś smaga.

 

Tradycje wielkanocne w rodzinie Julki

W rodzinie Julki obie tradycje zostały połączone, więc po tym, jak otrzymywała zwykle dawkę wody (raz skończyła nawet w potoku), musiała jeszcze „przecierpieć” smaganie rózgą w rytm tradycyjnego wierszyka:

„Šibi, ryby, mastné ryby,

kus koláča od korbáča.

Ešte k tomu groš,

aby bolo dosť”

(Śmigi, ryby, tłuste ryby,

kęs kołacza od rózgi.

Jeszcze do tego grosz,

żeby było dość)

 

„Śmierdząca” Wielkanoc

Kiedy Julka była jeszcze małą dziewczynką, jej bracia cioteczni wymyślili nowy sposób polewania. Wzięli stare męskie perfumy, których już nikt nie używał, i gonili Julkę i jej siostrę po domu babci,  gdzie zwykle na Wielkanoc zjeżdżała się cała rodzina, by je nimi polać. Julka i jej siostrzyczka pachniały wówczas jak tania perfumeria, a babcia grzmiała, że śmierdzi w całym domu. Chłopcy zaś się śmiali.

 

Powrót tradycji

Z biegiem czasu jakoś się zapomniało o tradycji. Chłopcy wyrośli i byli zainteresowani czym innym, a starszemu pokoleniu się jakoś nie chciało. Julka była smutna, kiedy mi o tym mówiła, więc w zeszłym roku postanowiłem ją zaskoczyć i oprócz naszego tradycyjnego polskiego polewania, wysmagać ją też rózgą.

Taką rózgę mieliśmy już w domu, bowiem Julka kupiła ją wcześniej, by zrobić zdjęcie do artykułu na naszą stronę. Ja tymczasem wkułem na pamięć wierszyk, by w Wielkanocny Poniedziałek doskoczyć do niej z rózgą z „šibi, ryby…” na ustach. Ucieszył mnie jej promienny uśmiech.

 

Ten zwyczaj mi się podoba! Ja chcę jeszcze raz!

Była wzruszona, że ​​nauczyłem się wierszyka, a po smaganiu przytuliła mnie i powiedziała, żebym chwilę poczekał, po czym dokądś pobiegła. Kiedy wróciła, wepchnęła mi w ręce dużego czekoladowego zajączka wielkanocnego. Mniam! Uwielbiam czekoladę.

Wysmagałem ją jednak z miłości, a nie dla nagrody. Wtedy Julka zaśmiała się i wyjaśniła, że na Słowacji „šibač” (smagacz) lub „polievač” (polewacz) dostaje „wynagrodzenie”. Taką zapłatą bywa zazwyczaj coś słodkiego lub kieliszek czegoś (najlepiej ostrego) domowej roboty, a niekiedy jakiś pieniądz.

Juhu! Ten zwyczaj mi się podoba! Nie mogę się już doczekać tego roku!

PS Julka myślała, że na smaganiu się skończy, więc w ogóle nie zdążyła zareagować, gdy chwilę potem wyszedłem z pokoju i wróciłem ze szklanką wody…

Veleslava Opuk i Filip Leon Opuk
PolishSlovak.eu

MP 4/2021