post-title Jak przyszłam na świat

Jak przyszłam na świat

Jak przyszłam na świat

 ROZMOWY Z NINĄ 

Z moim narodzeniem to było tak, że przyszłam na świat zupełnie normalnie. Ale byłam wyróżniona, ponieważ oprócz obecnych na sali porodowej moich rodziców, położnej i lekarza, była też kamera.

Tatuś bardzo chciał udokumentować moją podróż kanałem rodnym, no a mama też była ciekawa, jak taki poród wygląda. Tatuś więc zostawił włączoną kamerę na parapecie okna sali porodowej, nastawiając ją pod odpowiednim kątem tak, aby nie było widać żadnych drastycznych scen.

Było to takie piękne… Miałam wrażenie, że jestem gwiazdą filmową! Wszyscy mnie podziwiali i cieszyli się z mojego przyjścia na świat! Pamiętam, jak ojciec był ze mnie dumny, że mam dużo włosów na głowie, a mama była szczęśliwa, że ją mój poród prawie wcale nie bolał.

W domu na mnie czekała moja starsza siostrzyczka i świeżo przygotowany pokój dziecinny. Był żółty, tak jak moje gęste włoski. Pamiętam też, jak moja siostra bardzo się cieszyła z mojego powodu, a mama była bardzo szczęśliwa i ciągle mnie chwaliła, że jestem dobrym dzidziusiem. Mieć taką cudowną rodzinę i śliczny dom – to było takie wspaniałe uczucie.

Wszystko by było dobrze, gdyby nie to dziwne uczucie, które miałam za każdym razem, kiedy zasypiałam. Ze snu mnie wybudzało zawsze to samo uczucie – jak gdyby mnie ktoś zamrażał, a potem rozmrażał. Właściwie nawet mnie to nie bolało, ale było bardzo nieprzyjemne… Ja po prostu nie mogłam spać!

Starałam się zasnąć. I znowu się starałam, ale daremnie. Mama wtedy też nie mogła spać. Teraz tak sobie myślę, że wtedy zaczęła się moja przygoda nieprzespanych nocy. Wszystkim nam tego snu  brakowało. No i – niestety – brakuje nam go do dziś.

Był to rok 2004, kiedy jesienią zaczęłam swój pobyt na tym to świecie. Był to piękny rok. Moja mama skończyła w Wigilię 30 lat, a ja stałam się żywym prezentem dla naszej rodziny. Pamiętam jeszcze cudowne uczucie szczęścia i rodzinnej idylli, które niosło się przez nasz dom w te święta Bożego Narodzenia…

Będę kończyć, bo jest już dosyć późno – prawie czwarta nad ranem. Spróbuję zasnąć… Ale obiecuję, że niedługo powrócę do rozmów z Wami. Tylko… troszkę sobie odpocznę.

Nina

MP 4/2021