post-title Pewien obywatel – Obywatel GC

Pewien obywatel – Obywatel GC

Pewien obywatel – Obywatel GC

 CZUŁYM UCHEM 

W historii polskiej fonografii można znaleźć całkiem sporo przykładów dzieł, które osiągnęły taki poziom artystyczny, że ze spokojnym sumieniem można je określić mianem arcydzieł. Niewielu jest jednak artystów, którzy poziom ów osiągali niemal na zawołanie. Jednym z nich był bez wątpienia Grzegorz Ciechowski.

Urodzony w 1957 roku w Tczewie muzyk, poeta, kompozytor, producent jest jedną z najbardziej ciekawych postaci w polskiej kulturze, a jego dorobek artystyczny i twórcza odwaga onieśmielają i onieśmielać będą jeszcze długo.

Obywatel G.C. to pierwszy poboczny projekt Grzegorza Ciechowskiego poza macierzystą formacją Republika. Właściwie powstał on na gruzach zespołu, który rozpadł się z powodu niedotrzymania przez lidera zobowiązań wobec reszty muzyków.

Ponieważ Republika miała już status gwiazdy, zarezerwowane terminy w studio, kontrakt na płytę, Ciechowski za namową ówczesnej partnerki, aktorki Małgorzaty Potockiej oraz swojego menadżera Jacka Sylwina zdecydował się stworzyć projekt zupełnie solowy. W zamyśle miał on nawiązywać do dorobku Republiki, co wyraziło się już w samej nazwie projektu, która jest po prostu grą skojarzeń: Republika, Obywatel, Grzegorz Ciechowski, Obywatel G.C.

Tak! Tak! to drugi album wydany pod szyldem Obywatel G.C. Ciechowskiemu udało się zaprosić do współpracy naprawdę wybitnych artystów, prawdziwy crème de la crème muzyków sesyjnych. I tak na płycie możemy usłyszeć Michała Urbaniaka, Tomasza Stańkę, Wojciecha Karolaka, Johna Portera, Marka Surzyna, Krzysztofa Ścierańskiego, Agnieszkę Kossakowską, Rafała Paczkowskiego odpowiedzialnego za samplowanie i programowanie, José Torresa, Adama Wendta i Małgorzatę Potocką.

Mało brakowało, a w sesji nagraniowej pojawiłby się również Herbie Hancock, który wraz z Urbaniakiem występował w tym czasie na Jazz Jamboree. Niestety, okazało się, że Hancock nie dostał pozwolenia od władz na występy poza festiwalem.

Album został wydany nakładem wytwórni płytowej Polskie Nagrania „Muza” w 1988 roku. Za szatę graficzną odpowiadał Alek Januszewski, nadworny grafik Tonpressu. Warto dodać, że był on tylko wykonawcą, ponieważ autorką całej koncepcji wizualnej projektu oraz wizerunku Ciechowskiego była Małgorzata Potocka.

Utwory zawarte na płycie, choć bardzo różne stylistycznie, jako całość są bardzo spójne, co powoduje, że jej odsłuch, przynajmniej w moim odczuciu, odbywa się jakby na jednej fali. Otwierający album tytułowy Tak… Tak… To ja to w zasadzie evergreen, okraszony hammondem Karolaka i saksofonem Wendta, który zna chyba każdy. Jest to jednocześnie jedyny utwór, który stylistyką nawiązuje bardzo mocno do utworów Republiki i jest grany w całości przez żywych muzyków.

Pozostałe utwory korzystają z nowych w owym czasie technik komponowania poprzez samplowanie i programowanie. Po tej eksplozji przychodzi klimatyczna i senna jak upalne popołudnie osadzona na chłodnym syntetycznym basie i kongach Torresa Podróż do ciepłych krajów. Umarłe słowa to świetny przykład użycia sampli na płycie.

Mocno industrialny Ani ja, ani ty momentami kojarzy mi się z brzmieniem  powstałego w tym samym roku zespołem Nine Inch Nails. Przypadek? Kolejna w zestawieniu Depesza do producenta urzeka wręcz klimatem lat 80. i zakończona jest świetnym jammem zaproszonych muzyków. Po niej następuje ikoniczne Nie pytaj o Polskę. Jeden z najważniejszych utworów w historii polskiego rocka. Płytę zamykają galopująca Piosenka kata oraz brodwayowskie Skończymy w Niebie. A teksty, Drogi Czytelniku, w każdym utworze są wybitne! Nie można nie znać tego albumu.

Łukasz Cupał

MP 10/2021