post-title Niemy świadek dawnych czasów

Niemy świadek dawnych czasów

Niemy świadek dawnych czasów

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

W ostatnim artykule opisałam swój nieplanowany postój w dawnej wiosce pod zamkiem. Dziś zabiorę Państwa troszkę dalej i wyżej, czyli do jednego z najrzadziej odwiedzanych słowackich zamków, który położony jest w odludnym miejscu na wysokim skalnym urwisku, gdzie wznosi się majestatycznie nad miejscowością Čabradský Vrbovok, ok. 35 km od uzdrowiska Dudince.

Čabraď to pozostałości średniowiecznego zamku, zbudowanego w XIII wieku jako gród warowny na południu Słowacji, w zachodniej części Wyżyny Krupińskiej, w dolinie rzeki Litawy. Pierwsza pisemna wzmianka o nim pochodzi z 1276 roku. Jego zadaniem była kontrola i ochrona przebiegającego tu szlaku handlowego, wiodącego do słowackich górniczych miast, położonych w środkowej części kraju.

W kolejnych stuleciach zamek przechodził z rąk do rąk. W XVI wieku stał się własnością arcybiskupa esztergomskiego Tomáša Bakóca, z którego inicjatywy przebudowano go na ufortyfikowaną twierdzę. Kilka razy próbowali zdobyć go Turcy. Sto lat później właścicielem zamku stała się rodzina Koháry, która doprowadziła do jego upadku.

Zwykle przyczyną upadku wielkich średniowiecznych warowni były pożary wywołane przyczynami naturalnymi, np. uderzeniem pioruna, lub eksplozja materiałów wybuchowych podczas toczących się wojen. Ale zamek Čabraď podpalił w 1812 roku jego właściciel Frantiśek Koháry, który po przeprowadzce do wygodniejszego pałacu w Świętym Antonie nie chciał wydawać pieniędzy na utrzymanie twierdzy.

Od tego czasu zrujnowana i zaniedbana warownia zaczęła popadać, stając się domem dla bujnej roślinności oraz wielu gatunków płazów i gadów. Od zapomnienia uratowali ją wolontariusze z obywatelskiego stowarzyszenia Rondel, którzy starają się ocalić ruiny przed całkowitym rozpadem.

Członkowie tej organizacji we współpracy z gminą Čabradský Vrbovok od 2000 roku organizują i zabezpieczają podstawowe prace porządkowe i konserwatorskie na zamku.

Z zaciekawieniem przyglądałam się pracy wykonywanej z wielką pasją przez członków grupy Rondel, którzy swój wolny czas przeznaczają na odkrywanie i zachowanie dla kolejnych pokoleń historii tego miejsca. To właśnie dzięki ich pracy mogłam oglądać pozostałości twierdzy, m.in. zachowane dwie czworoboczne wieże zachodnie z XV wieku oraz jedną ścianę donżonu z XIII stulecia.

Wyobrażałam też sobie, jak ponad 20 lat temu ochotnicy musieli wyrąbywać sobie meczetami przejście do zamku górnego i jakie musiały towarzyszyć im emocje, gdy w końcu mogli podziwiać jego pozostałości w pełnej okazałości. Zamek górny składał się kiedyś z dziedzińca, budynków mieszkalnych, pałacu i potężnego bastionu.

Przyglądając się masywnym ścianom zamku górnego i średniowiecznego podzamcza, imponującym fragmentom konstrukcji i ogromnym pozostałościom zewnętrznych obwarowań aż trudno mi było uwierzyć, że tę wielką twierdzę, która skutecznie broniła się przed tureckimi najazdami, podpalił jej właściciel.

Jak każdy zamek z pewnością i ten miał swoje podziemne przejścia i korytarze. Być może są one ukryte w zaroślach u podnóża dawnej warowni, z której dziś roztacza się malowniczy widok na okolicę. Panuje tu cisza i swoista atmosfera dawnych czasów. Odwiedzając ten niezwykły zabytek kultury, ma się wrażenie jakby czas zatrzymał się w miejscu.

Będąc w okolicy, nie przegapcie tej osobliwej perły regionu Hont i Krupińskiej Planiny, gdyż – jak stwierdził archeolog Albert Loydl ze Słowackiej Akademii Nauk: „Čabraď ma to, czego chyba żaden ze słynnych zamków nie ma. Wygląda prawie tak samo, jak trzysta lat temu”.

Magdalena Zawistowska-Olszewska
Zdjęcia: autorka

MP 11/2021