post-title Koniec lata, początek czegoś nowego

Koniec lata, początek czegoś nowego

Koniec lata, początek czegoś nowego

 ROZMOWY Z NINĄ 

Lato powoli się kończy. Moje wakacje już dawno się skończyły. Rodzice w tym roku wymyślili, że pojedziemy nad morze. Prawda jest taka, że mnie o zdanie nikt nie pytał, choć moje rodzeństwo miało wybór: brat nie pojechał, bo nie chciał, a siostra chciała, więc pojechała z nami.

 

Mieli, co chcieli

Podróż była dosyć długa, ale ja lubię jeździć samochodem, więc wytrzymałam bez problemu. Jednak gdy tylko dotarliśmy na miejsce, zaczął się koszmar!

Rodzice chcieli, żebym wysiadła z samochodu, a ja ze strachu nie mogłam się ruszyć! Wszystkie dźwięki i zapachy powodowały, że byłam tym strachem sparaliżowana. Jedynym bezpiecznym miejscem był dla mnie nasz samochód. Zostałam w nim jeszcze dwie godziny, pomimo że było bardzo gorąco. Na koniec tata musiał wyciągnąć mnie z przegrzanego auta na siłę. No cóż, wcześniej mnie nie pytali, czy chcę z nimi jechać. Mieli, co chcieli.

 

Za długo, za krótko

Wiecie, jak byłam jeszcze mała, to morze mi aż tak nie przeszkadzało, ale teraz jest inaczej. Nie lubię zimnej wody, nie lubię ludzi na plaży ani mew latających nad głowami. Nie podobają mi się spacery po mieście, bo bardzo mnie stresują. Niestety, nawet mój nowy wózek nie okazał się być pomocny. Czy byliśmy na plaży, czy w mieście, ja po prostu chciałam wrócić do auta i tyle.

Podczas całego urlopu miałam kilka ataków epileptycznych. No i ten długi urlop trwał aż trzy dni! Dla mnie zbyt długo, dla rodziców zbyt krótko. Musieliśmy wracać do domu, bo ja nie wytrzymywałam w tych warunkach! No i tyle z wyjazdu nad morze.

 

Polka czy Słowaczka?

Ale nie tylko morskimi falami człowiek żyje. Na szczęście. Bo szykuje się coś niesamowitego! Otóż będę miała swoją własną książkę! Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że moje opowieści zostaną uwiecznione na prawdziwym papierze! I to w dodatku w dwóch językach!

Po polsku i po słowacku. Bo ja jestem na pół Polką, a na pół Słowaczką. Choć właściwie nie wiem, co to znaczy. Chyba jest to związane z tym, że mama rozmawia ze swoją mamą po polsku, zaś tata ze swoją po słowacku. A ja nie mówię, ale myślę w obu językach.

 

Jak to będzie?

Mama teraz dużo pracowała nad upiększaniem moich historii, ciągle coś poprawiała, szukała zdjęć i dużo rozmawiała z ciocią Gosią i wujkiem Stanem. Oni wiedzą, jak pisać i wydawać książki, no i dzięki ich pomocy powstaje ta moja.

Sama jestem ciekawa, jak będzie wyglądała i czy ktoś ją będzie chciał czytać. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie według planu i że niedługo będę trzymała w rękach moje „Rozmowy z Niną”. Bardzo się cieszę!!!

A wy? Cieszycie się razem ze mną?

Nina
Zdjęcia: Ewa Sipos

MP 9/2022