post-title Perła Dolnego Śląska

Perła Dolnego Śląska

Perła Dolnego Śląska

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

Mało osób o nim wie, niewiele miało możliwość podziwiać jego wnętrze i ulec magii tego unikatowego miejsca, które zniewala swoją architekturą i niezwykłą atmosferą. To fascynujący zabytek epoki wczesnego klasycyzmu – opuszczona niemiecka świątynia, nazywana Perłą Żeliszowa.

Przypadek?

Na zdjęcie kościoła w Żeliszowie natrafiłam przypadkiem. Gdy je zobaczyłam, od razu postanowiłam, że muszę go zobaczyć na własne oczy. Niestety za pierwszym razem się nie udało. Po roku telefon odebrał uprzejmy mężczyzna, z którym umówiłam się na spotkanie w zazwyczaj niedostępnym dla turystów kościele.

Gdy dwa tygodnie później przybyłam do niewielkiej wsi, położonej w powiecie bolesławieckim, w gminie Bolesławiec, na Pogórzu Kaczawskim w Sudetach, byłam zdziwiona, że właśnie tu wybudowana została tak piękna świątynia. Wieś Żeliszów założyli niemieccy kolonizatorzy około 1300 r. Przez kilka wieków nazywała się ona Giersdorf, polską nazwę otrzymała dopiero po wojnie.

Spotkanie

Na miejscu czekał już na mnie kierownik projektu renowacji kościoła Wilk Korwin-Szymanowski, a także fundatorka Fundacji Twoje Dziedzictwo i pomysłodawczyni akcji ratowania Perły Żeliszowa Thinloth Korwin-Szymanowska.

Owalny budynek z zewnątrz wyglądał niepozornie, wręcz nieciekawie, całe bowiem piękno skrywało się pod grubą warstwą brudnego tynku, o czym przekonałam się chwilę później, gdy zamknęły się za mną wielkie drzwi świątyni, a ja przeniosłam się jakby do innego świata, gdzie zatrzymał się czas.

 

Podróż w czasie

Moim oczom ukazała się świątynia, w surowym stanie zbudowana na planie elipsy o rozmiarach około 20 × 30 m, którą postawiono w latach 1796-1797 według projektu architekta Carla Gottharda Langhansa, będącego twórcą m.in. Bramy Brandenburskiej w Berlinie. To właśnie ta surowość i naturalne piękno powodują takie piorunujące wrażenie. Warto też wspomnieć o przylegającym do kościoła ewangelickim cmentarzu ze starymi niemieckimi nagrobkami, z których część nadal jest zarośnięta bluszczem i trawą.

Monumentalne jednonawowe wnętrze, które niegdyś mogło pomieścić prawie 4 tysiące wiernych, otoczone było drewnianymi emporami. Nad całością górowała olbrzymia kopuła, wsparta na konstrukcji empor w postaci okrągłych kolumn. Dwie kondygnacje galerii otoczone były przez drewniane balustrady. W środku panowała zupełna cisza i niepowtarzalny klimat. Byłam oczarowana.

W milczeniu przyglądałam się detalom opuszczonego budynku, chłonąc jego specyficzną atmosferę i przypatrując się wpadającym przez okno promieniom popołudniowego słońca, które stworzyły specyficzny spektakl światła i cienia. Po dłuższej chwili całkowitego skupienia z zadumy wyrwał mnie głęboki głos kierownika projektu, który zaczął opowiadać historię tego niezwykłego miejsca.

Opuszczona świątynia

Otóż ów ewangelicki kościół służył niemieckim wiernym aż do 1945 r. Po opuszczeniu wsi przez Niemców kościół pozostawał zamknięty. Nie zniszczyła go ani II wojna światowa, ani wojska Armii Czerwonej, ale działania czynników atmosferycznych i ludzi.

Za czasów władzy ludowej świątynia służyła jako owczarnia, magazyn, a następnie zaczęła obracać się w ruinę. Miejscowi wykradli dosłownie wszystko, począwszy od wielkich kryształowych żyrandoli i dywanów po ławy, modlitewniki, drewnianą ambonę, organy oraz wykonane z bolesławieckiego piaskowca ołtarz i chrzcielnicę, a nawet dzwony. Okna zostały wybite, a płaskorzeźby z piaskowca zniszczone.

W poszukiwaniu bliżej nieokreślonych skarbów, a także w celach pozyskania materiału budowlanego zerwano nawet deskowanie z podłóg, z empor, a także z pięter wieży. Większość piaskowca z posadzki parteru również została rozkradziona. Gdy świątynia została przejęta przez Fundację, jedyne, co znaleziono z niegdyś zachwycającego i bogato zdobionego wnętrza, stanowiła pojedyncza wskazówka od zegara.

Przełom

Kościół w Żeliszowie został wpisany na listę zabytków dopiero w grudniu 2005 r., a to za sprawą błędu w klasyfikacji jego wieku. Według obowiązującego prawa w latach 50. XX w. do rejestru zabytków mógł zostać wpisany obiekt wybudowany przed 1850 r. Za datę powstania kościoła w Żeliszowie mylnie wzięto datę widniejącą na dobudowanej w 1872 r. z bolesławieckiego piaskowca wieży według projektu miejscowego architekta Petera Gansela.

 

Czas odnowy

Pod koniec 2012 r. warszawska Fundacja Twoje Dziedzictwo podpisała z Gminą Wiejską Bolesławiec list intencyjny o współpracy na rzecz Perły Żeliszowa, a rok później przejęła od gminy kościół wraz z przyległym cmentarzem i dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego oraz darczyńców rozpoczęła trwające do dziś prace remontowe.

Nie mogłam nadziwić się zdjęciom kościoła w czasach jego świetności, które pokazał mi mój rozmówca. Celem fundacji jest doprowadzenie świątyni właśnie do stanu sprzed ponad dwóch stuleci. Obecnie ta wyjątkowa budowla, która ma wyborną akustykę, pełni funkcję areny dla przedsięwzięć kulturalnych, w której organizowane są kameralne koncerty, wystawy, artystyczne sesje zdjęciowe, teledyski czy zdjęcia ślubne.

Odbyło się tam nawet pierwsze interaktywne Game of B.I.K.E w historii, czyli najbardziej unikatowa odsłona popularnej rywalizacji rowerowej. Miejsce to fascynuje fotografów i filmowców. To właśnie dzięki krótkometrażowemu filmowi „The Chapel” Patryka Kizny w 2010 r. świat usłyszał o perle ukrytej w Żeliszowie. Każda darowizna czy choćby przekazanie 1% z podatku posuwa prace konserwatorskie naprzód. Dzięki czemu czas nie unicestwił tego miejsca, a jedynie przysypał pyłem historii.

Jeśli możecie wesprzyjcie Fundację Twoje Dziedzictwo, by Perła Żeliszowa odzyskała swój dawny blask. To prawdziwe świadectwo przeszłości, opowieść o miejscu, czasie, architekturze minionych wieków, ludziach i narodach. To nasze dziedzictwo, w którym przeszłość spotyka się ze współczesnością.

Magdalena Zawistowska-Olszewska

Zdjęcia: autorka

MP 11/2022