Są takie jarmarki, których sława, urok, magia przekraczają granice jednego państwa. Do takich jarmarków bożonarodzeniowych należy ten wrocławski, którego tegoroczna, 13 edycja została otwarta 18 listopada. Byliśmy tam tego dnia, by przybliżyć Państwu choć trochę atmosfery tego miejsca, który jest jednym z największych rynków w Europie.
Półtora miesiąca
Jeszcze dzień wcześniej stragany można było oglądać zza ogrodzeń – trwały właśnie ostatnie przygotowania do świątecznego jarmarku. Miłym zaskoczeniem było to, że jego tegoroczna edycja się rozrosła się i objęła wszystkie zakamarki Rynku (w ubiegłym roku jarmark działał na trzech jego ścianach). Straganami usiane są także plac Solny i niektóre przyległe do Rynku ulice, jak na przykład Świdnicka.
Co ciekawe, wrocławski jarmark zaczyna się tydzień wcześniej niż ten bratysławski, a kończy w sylwestra (niektóre stragany zamykane są dopiero po północy, już w Nowy Roku), dzięki czemu mieszkańcy Wrocławia i licznie przybywający tu turyści mogą się nacieszyć do woli atmosferą jarmarku.
Zagraniczni goście
Kiedy w piątkowe popołudnie zbieraliśmy się przed Domkiem pod Krasnalem przy pomniku Aleksandra Fredry, obok słychać było rozmowy w różnych językach. „Jestem Polką z Niemiec i po raz pierwszy udało mi się z mężem dotrzeć na ten jarmark, o którym tyle słyszałam!“ – mówiła rodowita wrocławianka Małgorzata Deeters, a jej mąż Christian Deeters nie mógł się nachwalić atmosfery tu panującej.
Zaskoczeni byli oboje wielkością jarmarku i różnorodną ofertą straganów. „Kilka lat temu byliśmy tu w listopadzie i widzieliśmy, jak budowano stragany, poczuliśmy tylko namiastkę tego, czym teraz możemy się rozkoszować“ – dodała Małgorzata.
Magia, Bajkowy Lasek i krasnal
„Cieszę się, że kolejny raz możemy się spotkać we Wrocławiu. Czasy nie są łatwe, musimy więc naładować się dobrą, przedświąteczną atmosferą“ – mówił podczas oficjalnego otwarcia jarmarku Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia. Organizatorzy chwalili też zimową aurę, wspominając letnie temperatury sprzed tygodnia!
Świąteczny nastrój wzmocniły także występy muzyczne, a euforia z ponownego spotkania w tak bajkowej atmosferze udzieliła się chyba każdemu. Bajkowość tę tworzą nie tylko światła, kolorowe bombki, ale także domki z przysmakami o bajkowych wręcz nazwach: Świąteczny Wiatrak, Domek w Bajkowym Lasku, Domek Pod Krasnalem czy Domek Kominkowy.
Atrakcją jest też specjalny krasnal – Prezentuś. Legenda głosi, że trzeba trzy razy dotknąć jego czapeczki, aby spełniły się wszystkie życzenia. Ten przesympatyczny krasnal pojawia się tylko raz w roku, właśnie podczas jarmarku bożonarodzeniowego we Wrocławiu.
Ale buty!
„Bywam tu niemalże co rok, bo to piękny jarmark, uwielbiam jego atmosferę, moje dzieci cieszą się na karuzele, a ja za każdym razem kupuję tu ceramiczne kubki na grzańce w kształcie buta, które każdego roku mają inne wzory i kolory“ – mówiła wrocławianka Ania Porada i dodała, że nauczona doświadczeniem w celu dokonania zakupów kolekcjonerskich raczej przychodzi w pierwsze dni jarmarku, bo zdarzało się, że rozchodziły się jak świeże bułeczki.
„Brakuje mi chyba jednego kubka do kolekcji i próbuję go upolować na jakiś portalach zakupowych, bo czasami takie oferty się zdarzają“ – zdradza Ania i dodaje, że kubki takie osiągają w Internecie ceny od 100, do 300, a nawet 500 złotych!
Tegoroczne kubeczki są granatowe, cholewka jest srebrzysta, a wnętrze buta – czerwone. Jego cena to 20 złotych. Co ciekawe, podczas pierwszego roku pandemii, jarmark we Wrocławiu nie odbył się, ale kubki na grzaniec z napisem „2020 r.” można było kupić w Internecie.
Coś dla podniebienia
Jarmark to oczywiście okazja do posmakowania różnych frykasów, a tych jest tu mnóstwo: od tradycyjnych polskich specjałów, jak bigos, pierogi, kiełbasa, golonka, szynki pieczone, barszcze, pyry z gzikiem, placki ziemniaczane, podpłomyki, góralskie serki, pierniki, miody, różnego rodzaju gofry, maślane bułeczki Roti, chałwy, waty cukrowe, żelki, gorące czekolady, grzańce różnego rodzaju, po specjały zagraniczne, jak na przykład niemiecki wurst (kiełbasa), holenderskie sery, litewskie cepeliny, tureckie baklawy, portugalskie ciesteczka Pastéis de Nata, hiszpańskie churros. Nas zainteresował stragan z szyldem „Kurtosz Kołacz”.
Trdelnik, czyli Kurtosz Kołacz?
„Pracuję na tym straganie dorywczo już od trzech lat, nigdy nie słyszałam, że to słowacki specjał. Mój węgierski szef jest dumny z tego przysmaku“ – mówiła ekspedientka Magdalena Klonowska, która zachwalała prosty przepis ciasta, pieczonego na specjalnych rurkach obracających się w piecu gazowym.
Specjał zyskał swoich zwolenników, a stragany z szyldem „Kurtosz Kołacz” można znaleźć w różnych lokalizacjach wrocławskiego Rynku i przyległych ulicach. Klienci kupują najczęściej wersję z cynamonem. „Ja mam kilka ulubionych, ale najchętniej robię sobie kombinację kilku smaków: czekolady, kokosu, orzechu i cynamonu“ – mówiła Magda.
Wrocławski jarmark bożonarodzeniowy to także mnóstwo straganów z pamiątkami, ubraniami, zabawkami, ale przede wszystkim to magnes dla miłośników świątecznej atmosfery – z Polski i zza granicy.
Nic dziwnego, bo jego oferta jest naprawdę bogata, a atrakcje tak dobrane, by cieszyły oko, uszy, żołądki i duszę. Jedyne, przed czym przestrzegamy, to weekendowa frekwencja odwiedzających to miejsce – mimo powierzchni, którą zajmuje jarmark, chętnych do bycia „tu i teraz“ jest naprawdę bardzo dużo!
Małgorzata Wojcieszyńska, Wrocław
zdjęcia: Anna Porada, Małgorzata Wojcieszyńska, Pianoforte Agencja Artystyczna – www.jarmarkbozonarodzeniowy.com