post-title Dyplomata – zawód czy powołanie?

Dyplomata – zawód czy powołanie?

Dyplomata – zawód czy powołanie?

Wywiad z Grzegorzem Nowackim, Radcą-Ministrem, Konsulem Rzeczypospolitej Polskiej w Bratysławie

W ramach zajęć lekcyjnych z języka polskiego w Szkolnym Punkcie Konsultacyjnym w Bratysławie umówiłem się na spotkanie z Grzegorzem Nowackim, Radcą-Ministrem, serdecznym, miłym, uśmiechniętym Panem Konsulem na wywiad, którego zgodził mi się udzielić i odpowiedzieć na kilka pytań.

 

W jaki sposób można zostać dyplomatą?

Jest to bardzo ciekawe pytanie, można tak lakonicznie powiedzieć, że dyplomatą może zostać każdy, kto spełnia odpowiednie warunki. Są one określone w przepisach każdego państwa, najczęściej są to ustawy lub inne uregulowania, i w tych przepisach są wymienione formalne kryteria.

Po pierwsze trzeba być obywatelem tego kraju, w którego służbie zagranicznej chce się pracować. To znaczy, że Polski nie może reprezentować obywatel innego państwa. Kolejne kryterium to posiadanie wykształcenia wyższego. Nie może być ono pierwszego stopnia lecz magisterskie – czyli drugiego stopnia. Następnie jest to znajomość języków obcych. Pożądana jest znajomość co najmniej dwóch języków obcych.

W odniesieniu do poszczególnego kraju, widziany jest język urzędowania, kraju w którym przyjdzie pracować. Następny wymóg to niekaralność, tu chodzi o nieskazitelność charakteru. Osoba karana w takiej służbie pracować nie może. Po drugie, to kwestia predyspozycji.

Można więc powiedzieć, że dyplomatą może zostać każda osoba o wszechstronnym przygotowaniu. Jeżeli chodzi o polskie MSZ to przygotowaniem osób do pracy zajmuje się dodatkowo Akademia Dyplomatyczna. Jeżeli osoba spełnia te kryteria i w wyniku konkursu zostanie przyjęta do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. To następnie odbywa aplikację dyplomatyczno-konsularną, która trwa od roku do dwóch lat.

Aplikacja odbywa się w MSZ, potem w przedstawicielstwach dyplomatycznych. Następnie kończy on swoje przygotowania egzaminem dyplomatyczno-konsularnym. Na tym dyplomata jednak nie kończy swojego kształcenia. Wyjeżdżając do różnych placówek zagranicznych aktualizuje i uzupełnia swoją wiedzę.

 

Jakie główne zadania ma Konsul?

Są one ściśle określone. Po pierwsze, zadania konsula i jego uprawnienia regulują polskie przepisy wewnętrzne, następnie również umowy międzynarodowe. Najważniejszym zadaniem konsula jest ochrona interesów i praw własnego państwa, jego obywateli oraz innych podmiotów.

W naszej konstytucji zostało zapisane, że każdy polski obywatel przebywający za granicą ma prawo do opieki konsularnej a tę opiekę organizuje konsul. Opieka konsularna jest kolejnym ważnym zadaniem każdego konsula.

Konsul również załatwia sprawy obywatelskie, wydaje paszporty własnym obywatelom, także przebywającym czasowo, jezeli je utracili podczas pobytu za granicą. Konsul ponadto wydaje wizy cudzoziemcom, którzy mają zamiar przebywać, czy podróżować po Polsce.

Jakie wykształcenie i jakie cechy uważa Pan Konsul za przydatne do pracy w dyplomacji?

Nie tylko dla konsula, ale również dla każdego dyplomaty ważne są takie kierunki, które ułatwiają wykonywanie tej pracy. Do nich można zaliczyć studia prawnicze, ekonomiczne, politologiczne oraz języki obce. Wykształcenie takie daje większe możliwości i łatwiejsze przygotowanie się do funkcji, zarówno konsula jak i innego dyplomaty.

Oczywiście w Akademii Dyplomatycznej doskonalą się również absolwenci innych kierunków, bo dyplomacja we współczesnym świecie jest sprofilowaną służbą, w której praca wymaga specjalizacji. W związku z tym w dyplomachi pracują także osoby posiadające inne wykształcenie.

Dyplomację można podzielić na wyspecjalizowane gałęzie, może być dyplomacja kulturalna, ekonomiczna, może być również działalność promocyjna. Każdy dyplomata musi jednocześnie posiadać bardzo dużą wiedzę o własnym państwie.

 

Jak postrzega Pan Radca-Minister Polskę dnia dzisiejszego?

Uważam, że nareszcie jesteśmy częścią zjednoczonej Europy, o co długo walczyliśmy. Sytuacja w Europie po II Wojnie Światowej podzieliła kontynent na dwa bloki. W wyniku zmian, które nastąpiły w naszym kraju i innych krajach, Polska stała się członkiem Unii Europejskiej i od 1999 roku członkiem NATO.

To daje nam możliwość wpływania na losy Europy i świata. Uczestniczymy w podejmowaniu różnych decyzji z innymi krajami. Mamy dobry potencjał ekonomiczny i intelektualny. Mamy współpracę z innymi krajami na wszystkich kontynentach. Utrzymujemy stosunki dyplomatyczne z ponad 150 państwami świata, mamy około 140 przedstawicielstw zagranicznych. Wszystko to dowodzi, że jesteśmy obecni w świecie.

Polska spośród wszystkich krajów Europy Środkowej jest uznawana za reprezentanta krajów byłego obozu socjalistycznego, które wywalczyły swą niezależność. Na wysoką pozycję Polski składa się nie tylko praca naszych dyplomatów, ale również potencjał edukacyjny, ekonomiczny, kulturalny czy demograficzny.

Jak Pana zdaniem, Słowacy postrzegają Polaków?

To pytanie powinno zostać skierowane do Słowaków, ponieważ ich opinia może tu stanowić trafną odpowiedź. Ja osobiście uważam, że Słowacy widzą Polaków w pozytywnym świetle. Świadczy o tym fakt, że wielu mieszkańców Słowacji wyjeżdża do Polski na zakupy lub w celach turystycznych.

Słowak, który pochodzi z północy swego kraju, dobrze zna np. Kraków lub Bielsko-Białą, poznał główne atrakcje tych miast i nie ma problemów z porozumiewaniem. Niestety, mało Słowaków wyrusza w inne rejony Polski, np. na Mazury. Mogliby oni znaleźć tam właśnie warunki do wypoczynku w lesie, czy nad jeziorami. Chociaż wierzę, że w przyszłości coraz więcej naszych południowych sąsiadów będzie odwiedzało także inne rejony Polski.

 

W swojej wieloletniej pracy dyplomatycznej spotkał Pan wiele różnych osobowości. Kto był dla Pana Konsula największym autorytetem?

Bardzo trudno wymienić jedną osobę, która w mojej karierze zapisała się w pamięci jako autorytet. Ale na pewno jedną z tych osób był mój przełożony, na mojej pierwszej placówce. Bardzo dużo się nauczyłem i dzięki niemu moje doświadczenie dyplomatyczne wzbogacało się z każdym dniem.

Zwłaszcza autorytetem dla mnie pozostaje ciągle osoba szeroko znana w świecie dyplomatycznym. Mam na myśli byłego Ministra Spraw Zagranicznych, profesora Krzysztofa Skubiszewskiego. Miałem okazję pracować pod jego kierownictwem, gdy był ministrem.

Wiele razy przygotowywałem wraz z kolegami dla niego dokumenty. Cecha, za którą ceniłem Pana Ministra, to była stała dbałość o dobro i interesy Polski na arenie międzynarodowej. Moim zdaniem jest on dobrym wzorem dla współczesnych dyplomatów. Jeśli chodzi o innych wybitnych dyplomatów, to można powiedzieć, że każda epoka ich miała.

Na początku XIX wieku takie osobistości, jak Metternich czy Talleyrand, tworzyły podstawy współczesnej dyplomacji. Chociaż każdy z nich miał różne wady, ogólnie można powiedzieć, że walczyli oni dosyć skutecznie o interesy swoich państw.

 

Jak Pan wyobraża sobie przyszłość naszej szkoły polskiej na Słowacji?

Myślę, że ostatnio ta sprawa jest bardzo głośna, ponieważ nie dotyczy tylko naszej Polskiej Szkoły w Bratysławie, ale również innych szkół, które funkcjonują przy polskich placówkach dyplomatycznych i są finansowane przez polskie ministerstwo edukacji. Żyjemy w Unii Europejskiej i musimy sobie uświadomić, że niektóre rzeczy są zagwarantowane.

Zwłaszcza dzieci, które mieszkają czasowo poza granicami kraju, powinny uczyć się polskich przedmiotów, by po powrocie do kraju, mogły kontynuować naukę w polskich szkołach. Musimy jednocześnie pamiętać o rodzinach polonijnych, z których dzieci uczęszczają do Polskiej Szkoły, by zachować lub doskonalić naukę języka polskiego i poznać historię Polski.

Jest to pozytywne, ponieważ utrwalają one wiedzę o swoich korzeniach narodowych. Jednakże wiąże się z tym pewna rozbieżność oczekiwań. Uczniowie, którzy przebywają tymczasowo i mają w planach powrót do kraju muszą realizować program, który wprowadziło Ministerstwo Edukacji, by nie mieć zaległości w nauce po powrocie do Polski.

Dzieci z rodzin polonijnych nie mają tak wysokich oczekiwań od szkoły, ponieważ najczęściej nie kontynuują potem edukacji w Polsce. Osobiście stawiłem czoła podobnemu wyzwaniu podczas pracy w jednej z naszych placówek, gdzie wspólnie z córką wyjeżdżaliśmy 350 km do Budapesztu, w którym była najbliższa Szkoła Polska. Zabierało nam to całą sobotę jeden raz w miesiącu.

Dzięki temu nasza Małgosia otrzymała świadectwo ukończenia szkoły średniej z polskich przedmiotów, co ułatwiło kontynuację studiów w Polsce. Wymagało to wielu wyrzeczeń, ale nie był to czas stracony.

Pracował Pan Konsul w różnych krajach Europy. Do jakich miejsc szczególnie chętnie Pan wraca?

Każdy kraj ma coś ciekawego do zaoferowania. W każdym kraju dyplomata może poznać wiele interesujących miejsc, ciekawe zabytki oraz inne atrakcje turystyczne

a także obyczaje i kulturę danego państwa podróżując po nim. W krajach, gdzie przyszło mi pracować znalazłem zawsze coś interesującego oraz fascynującego. Spośród zabytków najbardziej zainteresowały mnie te, które pochodzą z okresu byłego Cesarstwa Austro-Węgierskiego.

Być może dlatego, że pracowałem w placówkach na terenie krajów, które w przeszłości wchodziły w skład tego państwa. Najczęściej wypoczywam z rodziną nad Morzem Adriatyckim. Dzisiaj, gdy nie odwiedzimy tamtych rejonów podczas urlopu, uznajemy że czas ten nie w pełni dobrze wykorzystaliśmy.

 

Czy mógłby Pan Konsul opowiedzieć jakąś ciekawą historię, która zdarzyła się podczas Pańskiej misji dyplomatycznej?

Wydarzyło się to podczas mojej misji dyplomatycznej na Bałkanach. Pewna Polka poślubiła mężczyznę, który pochodził z Kosowa. Ponieważ były tam zwyczaje orientalne, nie mogła się przyzwyczaić do życia codziennego w tamtej społeczności. Bardzo ciężko się jej tam żyło, oprócz własnych dzieci i męża, miała na głowie również 7 braci jej małżonka.

Kiedy mąż wyjechał do Europy Zachodniej za chlebem, jego bracia pilnowali młodej Polki, która została przykuta łańcuchem, by nie mogła uciec. Mieszkała ona w jednej z kosowskich wsi, które zazwyczaj są położone wysoko w górach, gdzie nawet policja rzadko docierała, by ewentualnie jej pomóc.

W końcu udało jej się uciec razem z dziećmi do polskiej ambasady. Ale najpierw, by tam się dostać musiała jechać pociągiem całą noc. Bracia jej małżonka zauważyli brak kobiety i ruszyli za nią w pogoń z rewolwerami. Na szczęście Polce udało się dotrzeć do ambasady.

Konsulat wydał jej dokumenty podróży – tymczasowy paszport, by mogła razem z dziećmi wrócic do rodziny w Polsce. Ale jej bracia nie dali za wygraną i pilnowali naszej ambasady w razie gdyby próbowała ją opuścić i dalej podróżować. Po upływie tygodnia zniechęceni, powrócili do domu.

Dzięki temu można było samochodem placówki wywieźć kobietę z dziećmi na terytorium sąsiednich Węgier, skąd wyruszyli oni pociągiem do Polski. Wszystko skończyło się więc pomyślnie.

Bartłomiej Wojciech Maciąg, Bratysława
Zdjęcia: Małgorzata Wojcieszyńska