post-title Mołdawia – kraj kontrastów

Mołdawia – kraj kontrastów

Mołdawia – kraj kontrastów

 ROZSIANI PO ŚWIECIE 

Mołdawia to kraj kontrastów – rozciągające się po horyzont złote pola słoneczników i malutkie, rozsypujące się domki z gliny; luksusowe samochody na ulicach i takie dziury w drogach, że mimo woli człowiek się zastanawia, jak te samochody mogą jeździć.

Jeden z najniższych w Europie wskaźników PKB na mieszkańca i piękne panie w naturalnych futrach i drogiej biżuterii. Ludzie niesamowicie gościnni i przyjaźni, ale gotowi zabić spojrzeniem sprzedawczynie w sklepach lub panie w okienkach czy urzędach; no i oczywiście te słynne, dobre mołdawskie wina!

Urodziłam się w rodzinie mieszanej – tata pochodzi z mołdawskiej wsi, mama natomiast to mieszkanka miasta o polskim pochodzeniu. To ona zadbała o to, żebyśmy z bratem uczyli się polskiego i poznawali swoje polskie korzenie. W odróżnieniu od Białorusi czy Ukrainy w Mołdawii Polacy są dobrze traktowani.

Mniejszość polska cieszy się szacunkiem i pewnego rodzaju prestiżem wśród ludności miejscowej. Stosunki polsko-mołdawskie układają się dobrze, a Stowarzyszenie Polskie zawsze było godnie reprezentowane na lokalnych festiwalach kultury. I choć czasami w szkole koledzy mówili do mnie żartobliwie „Polaczka”, robili to z pozytywnym nastawieniem, może nawet ze szczyptą podziwu.

Polskie pochodzenie jest w Mołdawii swego rodzaju szansą, szczególnie dla dzieci i młodzieży. Wraz z założeniem Stowarzyszenia „Dom Polski” pojawiła się tam możliwość nauki języka na kursach, poznawania polskiej kultury na spotkaniach i wieczorach poetyckich oraz integracji młodych Polaków podczas wycieczek lub kolonii w Polsce.

Młodzież może również pokazać światu swoje talenty artystyczne, uczęszczając na zajęcia zespołów tanecznych i wokalnych, działających przy „Domu Polskim”, oraz publikując swoje prace literackie, poetyckie bądź malarskie na łamach polskiego miesięcznika „Jutrzenka”. Polskość umożliwia też działalność dorosłym i osobom starszym. Najbardziej aktywni członkowie założyli szereg polonijnych organizacji, takich jak Polskie Towarzystwo Medyczne i Hospicjum Domowe czy Uniwersytet Trzeciego Wieku.

Ta aktywność Polaków w Mołdawii, przeważnie charytatywna, pomaga zapominać o tym, że opłaty za rachunki niekiedy znacznie przewyższają miesięczną pensję, o tym, że w drodze do pracy można sobie połamać nogi, wpadając do jakiejś dziury, o „europejskich” cenach, które mają się nijak do malutkich mołdawskich wynagrodzeń i o innych trudnościach, związanych z życiem w jednym z najbiedniejszych krajów Europy.

Nigdy nie lubiłam utożsamiać się z tłumem, a polskie pochodzenie dawało mi poczucie wyjątkowości i inności. Z niecierpliwością czekałam na letnie wakacje, żeby pojechać na parę tygodni do Polski. Zawsze ciągnęło mnie do Ojczyzny przodków.

Od siedmiu lat mieszkam w Polsce i teraz ciągnie mnie do Mołdawii. W codziennych relacjach z otoczeniem staram się podkreślać swoje mołdawskie pochodzenie, co zresztą spotyka się ze zwiększonym zainteresowaniem nowo poznanych osób. Może wynika to znowu z chęci wyróżnienia się, a może, tak jak w przypadku innych osób, które mają dwie ojczyzny, tęsknię bardziej za tą, która jest daleko…

Gdybym mogła znowu przyjść na świat i wybrać swój kraj urodzenia, to nie zmieniłabym niczego. Życie w Mołdawii nauczyło mnie wielu rzeczy i ukształtowało osobowość. Nauczyłam się przede wszystkim radzić sobie w trudnych sytuacjach i skupiać się na rozwiązaniu problemów.

Wiem, że nie zdarza się taka sytuacja, z której nie ma wyjścia, umiem zaakceptować rzeczywistość i podejmować decyzje w takich warunkach, jakie mi są dane, nie czekając na ich poprawę. Potrafię znaleźć pozytywne strony niedogodności. Brak prądu wieczorami w Mołdawii stwarzał okazję do spotykania się z klasą przy latarce, muzyce i przyniesionych ze sobą ciastkach.

A kiedy nie było wody w kranie, to wiadomo było, że wcześniej trzeba zrobić jej odpowiednie zapasy. Dlatego teraz, kiedy już mieszkam w Polsce, cieszę się jak dziecko z gorącej wody w kranie. Umiem docenić to, co mam, i dzielić się tym z innymi.

Czasami moje myśli, odrywając się od rzeczywistości, lecą na południowy wschód Europy, gdzie leży mały kraj o kształcie odwróconej kiści winogron. Tam zostawiłam swoje beztroskie lata dzieciństwa, młodzieńcze przeżycia, rodzinę i dawnych przyjaciół. Zabrałam natomiast ze sobą wspomnienia, otwartość na nowe doświadczenia i nadzieję na świetlaną przyszłość.

Elena Pumnea, Mołdawia

MP 11/2010