post-title Wakacje z duchami

Wakacje z duchami

Wakacje z duchami

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

Rozszerzone źrenice, przyspieszone bicie serca czy gęsia skórka – takich reakcji doświadczy każdy, kto stanie oko w oko z nocną zjawą. Reakcją sceptyków i osób odważnych może być uśmiech, który niekiedyzastyga na ustach, zwłaszcza gdy zamkowym straszydłem okazuje się dobry znajomy.

Spędzając letni weekend w Bojnicach, skorzystałam z oferty nocnego zwiedzania zamku. Pomysł ten wydał mi się bardzo ciekawy, zwłaszcza iż zawsze fascynowało mnie to, co nieodgadnione, nieodkryte i niewyjaśnione. Już jako dziecko uwielbiałam biegać po starych strychach i piwnicach oraz słuchać tajemniczych historii, opowiadanych przez rodziców oraz dziadków.

Wnętrza zamku w świetle świec i pochodni wyglądają zupełnie inaczej. Panujący półmrok nie pozwala co prawda dostrzec detali zdobień zabytkowego wyposażenia komnat, ale sprawia, że wokół panuje mistyczna i niepowtarzalna atmosfera.

Podczas oglądania bogatej ekspozycji portretów usłyszałam nagle stukanie i szmery. Przy kolejnych eksponatach dziwne odgłosy się nasiliły. Ktoś krzyknął, przestraszony, a reszta zwiedzających zaczęła się rozglądać nerwowo wokół siebie. Nieprzyjemny dreszcz przebiegły mi po plecach.

Szybko się okazało, iż na zamku nie jesteśmy sami i że towarzyszą nam duchy! Początkowo tajemniczy, a zarazem nerwowy nastrój przerodził się w śmiech i dobrą zabawę. Okazało się bowiem, iż to przebierańcy snuli się po korytarzach zamku, udając duchy przodków.

Turyści odetchnęli z ulgą, ja natomiast byłam niezmiernie zdziwiona, gdyż jednym ze straszydeł okazał się mój serdeczny znajomy, który w ten ciekawy sposób dorabiał sobie podczas wakacji. Jakże fantastycznie było mieć obok siei przyjaznego duszka, który oprowadził mnie po zamku i przytoczył kilka ciekawych opowieści o jego niezwykłej historii.

Otóż zamek bojnicki należy do jednego z najładniejszych i najbardziej znanych zamków na Słowacji, a także w Europie Środkowej. Zbudowany w XII wieku w miejscu drewnianego grodu był wielokrotnie przebudowywany i miał kilkunastu właścicieli. Jednym z nich był przez pewien czas polski książę Władysław Opolczyk.

W 1939 roku zamek kupił czeski potentat obuwniczy Jan Bata, ale po wojnie rząd czechosłowacki zamek wraz z majątkiem skonfiskował, by w 1950 roku urządzić w nim muzeum. Ta iście bajkowa budowla swój wygląd zawdzięcza ponaddwudziestoletniej przebudowie w stylu neogotyckim, przy zachowaniu oryginalnych elementów architektury renesansowej.

Podczas zwiedzania warto poświęcić uwagę na niezwykły zestaw obrazów, tzw. ołtarz bojnicki z XIV wieku, Złotą Salę z imponującym złocistym sklepieniem, a także Salon Orientalny z zachwycającą, zdobioną arabeskami boazerią. Jak każdy zamek i ten w Bojnicach skrywa swe mroczne tajemnice.

Pod nim znajduje się bowiem niewielka jaskinia, połączona z głęboką studnią, oraz sekretne przejście z krypty do wydrążonej w skale groty, na której stoi zamczysko. Podobno z twierdzy wiedzie tajne przejście do klasztoru w pobliskiej Prievidzy. Odkryto wyjście w klasztorze, ale na zamku nigdy nie znaleziono wejścia do podziemi.

Okoliczni mieszkańcy uważają, że w bojnickim zamku naprawdę straszy. Ponoć pewnej nocy, podczas obchodu dwóm strażnikom niespodziewanie zerwał się z łańcucha pies i zniknął bez śladu. Nigdy go nie odnaleziono. Jednak pewnego razu w nocy przebiegł przez dziedziniec i znów zniknął, a nocni stróże zrezygnowali z pracy.

Nieodłączną częścią bojnickiego zamku są fosa, piękne ogrody oraz park leśny. Przed bramą główną stoi 600-letnia lipa króla Macieja, pod którym to drzewem król urządzał uczty i narady. Dziś w tym miejscu odbywają się pokazy sokolników, kuglarzy oraz turnieje i pojedynki historyczne.

Warto zatem wybrać się w słoneczny dzień do Bojnic i pospacerować po terenach zamkowych. Jeśli jednak lubicie mocne wrażenia, polecam odwiedzenie zamku wieczorową porą w lipcu lub sierpniu, kiedy to organizowane jest nocne zwiedzanie. Inną okazją do spotkania wiedźm, zjaw i maszkar jest także odbywający się na przełomie kwietnia i maja bojnicki Festiwalu Duchów i Straszydeł.

Magdalena Zawistowska-Olszewska

MP 6/2012