post-title Boso, ale w ostrogach

Boso, ale w ostrogach

Boso, ale w ostrogach

 CZUŁYM UCHEM 

Motywy folklorystyczne już od bardzo dawna pojawiają się we współczesnej muzyce popularnej. Czasem trochę na siłę – spełniają rolę ozdobnika, mało autentycznego i pachnącego Cepelią. Na szczęście nic takiego nie dzieje się na nowej płycie podhalańskiego zespołu Zakopower „Boso”. Muzykom, z wokalistą Sebastianem Karpielem-Bułecką na czele, udała się trudna sztuka połączenia elementów góralskiej żywiołowości z najnowszymi trendami panującymi w rocku i popie w spójną całość.

Zakopower czerpie z muzycznej tradycji Podhala pełnymi garściami, ale nie na oślep. Poszukuje i twórczo przetwarza to, co najpiękniejsze, ponadczasowe. Wsparte najnowocześniejszymi możliwościami technicznymi współczesnego studia nagraniowego kompozycje pozostawiają niezapomniane wrażenie.

Pasuje do siebie absolutnie wszystko – i folklor, i elektronika, i głos Karpiela-Bułecki, i wreszcie świetne, liryczne teksty. „Nieużyty frak, dziurawy płaszcz, znoszony but/ Zapomniany szal zaszył się w kąt niemodny już/ Każda rzecz o czymś śni odstawiona/ Jeszcze chce modna być zanim cicho skona/ I dopiero gdy zawoła Bóg to pożegnam wszystkie te rzeczy i znów: pójdę boso” – śpiewa Sebastian Karpiel-Bułecka w tytułowym utworze. Teksty wszystkich piosenek na płycie trzymają naprawdę wysoki poziom. Pamiętają Państwo teksty z ostatniej płyty Dody, których fragmenty wplotłam w recenzję miesiąc temu? No, właśnie. Różnica jest ogromna.

Płyta „Boso” przez wielu określana jest mianem przeboju minionych wakacji. Zapewniam jednak, że sporo estetycznej przyjemności dostarczy Państwu także w nadchodzące długie jesienno-zimowe wieczory.

I ostatnia kwestia, może nie najważniejsza, ale warta uwagi. Oprawa graficzna płyty jest naprawdę rewelacyjna i świetnie uzupełnia całość. Może mała rzecz, a jak cieszy.

Katarzyna Pieniądz

MP 10/2012