post-title Ankieta świąteczna

Ankieta świąteczna

Ankieta świąteczna

 ANKIETA 

Co roku o tej porze pytamy w ankiecie naszych rodaków o święta Bożego Narodzenia. Za każdym razem staramy się do tematu podejść inaczej. Tym razem zwróciliśmy się do autorów rubryki „Rozsiani po świecie“, którzy pisali dla nas w tym roku o swoich losach związanych ze Słowacją, a potem z innymi krajami, ponieważ Słowacja była tylko jednym z przystanków w ich życiu. I właśnie w kontekście Bożego Narodzenia pytamy ich, jak ten przystanek wspominają i gdzie spędzili najpiękniejsze święta.

 

Beata Cigáňová, Słowacja, USA, Anglia, Turcja, Zjednoczone Emiraty Arabskie

Długie lata mieszkam za granicą, ale święta Bożego Narodzenia w rodzinnej Nitrze, tworzone przez moją mamę – Polkę – kojarzą mi się z zapachem pierniczków i smażonego karpia, a tego przecież nie da się niczym zastąpić. Próbowałam stworzyć namiastkę takich świąt w Anglii. Na stole była ryba czy indyk, ale to nie to. Nie ta atmosfera, a i smak potraw zupełnie inny. No i brakowało widoku zaśnieżonego szczytu Zoboru.

W Stambule też nie udało się wyczarować domowej atmosfery, choć starałam się zdobyć wszystkie potrzebne artykuły i przekonać samą siebie, że nie jest ważne, iż zamiast na Zobor patrzę na Most Bosforski. Kolejne próby podejmę i w tym roku. Mieszkam obecnie w Abu Dhabi, gdzie trudno stworzyć atmosferę zaśnieżonego kraju, będąc w otoczeniu piasku złocistej pustyni.

Wspominam chętnie Boże Narodzenie z1988 roku. To były moje czasy studenckie, kiedy studiowałam w USA i moja koleżanka z roku zaprosiła mnie do siebie do domu, do Los Angeles. Jej rodzina bardzo serdecznie mnie przyjęła, nakarmiła, obsypała prezentami. Nigdy nie zapomnę skąpanego w słońcu San Fernando Valley i figurki opatulonego mikołaja w 30-stopniowym upale, wyglądającego spod palm.

Pierwszego dnia świąt kąpaliśmy się w basenie, a drugi spędziliśmy w Disneylandzie, gdzie się wyszaleliśmy za wszystkie czasy. Nie było tak jak w domu rodzinnym, ale na pewno było to ciekawe doświadczenie, które opłaciło się przeżyć, by dziś je wspominać z uśmiechem!

 

Basia Vinter, Polska, Słowacja

Najbardziej oryginalne święta Bożego Narodzenia spędziłam kilka lat temu na Słowacji. Dlaczego oryginalne? Bo inne niż te nasze w Polsce. Wpierw Wigilia: zamiast barszczu kapustnica i zupa z soczewicy. Zamiast łamania się opłatkiem jedzenie opłatka okraszonego czosnkiem, miodem i orzechami. Na drugie danie karp z sałatką ziemniaczaną. Ubieranie choinki dopiero w dniu Wigilii, przy szklance grzanego wina i babce kakaowej.

Drugi dzień świąt był okazją do spotkań rodzinnych, a potem – aż do Sylwestra – jazda na nartach. Na Słowacji spędziłam Boże Narodzenie kilkakrotnie, z czasem mieszając polskie i słowackie zwyczaje. W świeta najbardziej cenię sobie błogi spokój i odpoczynek. Jest to czas, kiedy nic nie muszę.

 

Elżbieta Skowroń, Polska, Słowacja, Rumunia, Rosja

Należę do ludzi, dla których święta Bożego Narodzenia mogłyby się zaczynać już we wrześniu. Pamiątki z wakacji to, oprócz wspomnień, ozdoby choinkowe. Święta zaś muszą być w dużym gronie, szczególnie wzbogaconym o przyjaciół. Najbardziej zapadły mi w sercu te słowackie, kiedy to prawie zawsze pojawiali się przyjaciele i znajomi wraz ze swoimi tradycjami i zwyczajami.

I tak na przykład ziarna zbóż dołączone do łusek karpia ze zdwojona siłą dbały o nasz dobrostan przez następne miesiące. Gdy piję teraz miód i jem czosnek, myślami zapuszczam się w czas słowackiego Bożego Narodzenia. A wtedy wszystkimi zmysłami wędruję na bratysławską Starówkę, zamykam oczy i myślę tylko o tym, aby znów się tam znaleźć.

 

Katarzyna Pieniądz, Polska, Słowacja, Szwajcaria

Najciekawsze Boże Narodzenie? Oj, trudno wybrać, bo zwykle spędzamy święta poza domem, na nartach, wbrew tradycji i w bardzo kameralnym gronie – ja, mój mąż oraz nasze dzieci – i zawsze jest fantastycznie.

Najczęściej wybieramy Austrię, bo zachwycają nas nie tylko krajobrazy, ale i świetnie przygotowane trasy narciarskie. Niemniej pomysł zorganizowania świąt nie takich, jak wypada i obyczaj nakazuje, ale które naprawdę nas ucieszą, narodził się kilka lat temu w Bratysławie.

Wówczas po raz pierwszy odważyliśmy się zmodyfikować wigilijne menu – zmniejszyliśmy liczbę potraw, nielubianego przez nas karpia zastąpił łosoś; na stole pojawiła się również zupełnie niepopularna w naszych rodzinnych stronach pieczona kaczka z jabłkami.

Następnego dnia, korzystając z pięknej pogody i bliskości ośrodka narciarskiego Semmering, zdecydowaliśmy się na krótki wypad na narty. Dzień był tak udany, że bez wahania się zgodziliśmy: chcemy, aby właśnie tak wyglądały nasze święta. A zatem wygrywa Bratysława za inspirację, dodatkowe punkty zdobywając za wspaniały jarmark bożonarodzeniowy.

 

Magdalena Kulma, Polska, Słowacja, Niemcy

Najlepiej wspominam święta, kiedy urodził się nasz pierwszy syn, czyli te sprzed 10 lat. Mieszkaliśmy wtedy w małej wiosce w Niemczech, w wynajętym od znajomych domu, bo przyjechaliśmy tam tylko na pół roku. Ale to właśnie tam urodził się Tomek, a ponadto przyjechali do nas nasi rodzice.

Nie było przepychu na stole, ale było dużo czasu na swobodne rozmowy i spacery. I to było najpiękniejsze. Od tamtej pory to my jeździmy do Polski na święta, bo nasi rodzice już nie mają sił podróżować.

Oczywiście, wciąż jest miło spotkać się w gronie szerokiej rodziny, ale chyba jednak wolę te bardziej kameralne spotkania.

Red.

MP 12/2018