post-title Co kraj to miłosny obyczaj

Co kraj to miłosny obyczaj

Co kraj to miłosny obyczaj

Walentynki, przypadające na 14 lutego, są już tak komercyjnym i globalnym świętem, że mam wrażenie, iż straciły swój urok, zamieniając się w jeden z najpotężniejszych biznesów na świecie. Kiedy w pracy rozmawiałam o tym z koleżankami, jedna z nich, która jest Hiszpanką, zaskoczyła mnie opowieścią o katalońskim odpowiedniku walentynek. Święto zakochanych w Katalonii Dia de Sant Jordi czyli Dzień św. Jerzego, obchodzone 23 kwietnia, uznawane jest za najbardziej romantyczny dzień roku i nazywane jest również Dia de los Amantes, co oznacza Dzień Kochanków.

Panowie kupują swoim wybrankom róże, a kobiety dają swoim mężczyznom książki. Tego dnia na głównych ulicach Barcelony – La Rambla i Rambla de Catalunya – pełno jest straganów z kwiatami, książkami, które przy tej okazji podpisuje wielu pisarzy.

Święto to powstało dla uczczenia patrona Katalonii św. Jerzego, który – jak głosi legenda – pokonał smoka, a ocalonej księżniczce podarował czerwoną różę, która wyrosła w miejscu, gdzie rozlała się smocza krew. Od 1930 roku dzień 23 kwietnia obchodzony jest też jako Dzień Książki – a zatem święto patrona połączono ze świętem książki i zakochanych.

Zaczęłam się zastanawiać, czy w Polsce mamy odpowiednik święta miłości. Otóż Noc Kupały, przypadająca zwykle na 21 czerwca, związana z letnim przesileniem Słońca, to właśnie słowiańskie walentynki. Dzień ten, na południu Polski często nazywany sobótką, a na Warmii i Mazurach palinocką, na skutek nacisków Kościoła, został zasymilowany z obrzędowością chrześcijańską, stąd dzisiejsza jego nazwa wigilia św. Jana lub Noc Świętojańska.

Słowianie przykładali szczególną wagę do żywiołów ognia i wody, symbolizujących miłość i płodność. W Noc Świętojańską kobiety i młode dziewczętarzucały wianki na wodę, śpiewały i tańczyły w blasku ognisk. Tej nocy kojarzyły się pary, a młodzi kochankowie udawali się do lasu pod pretekstem szukania mistycznego kwiatu paproci.

Z kolei kolega z Armenii opowiedział mi, że 9 tygodni przed Wielkanocą Ormianie obchodzą dzień św. Sarkisa (Sergiusza), patrona zakochanych. W ormiańskie walentynki młodzi ludzie przed pójściem spać jedzą bardzo słone ciasteczka, nie popijając ich wodą.

Zgodnie z ludowymi przesądami, jeżeli ma się czyste serce, to św. Sarkis ukaże we śnie przyszłego małżonka.Ormianie wystawiają też na noc na dach lub balkon tacę z mąka, wierząc, iż św. Sarkis, przejeżdżając na białym koniu przez niebo, zostawi na tacy ślad kopyt swojego konia, co wróży szybkie spotkanie swojej drugiej połowy.

Do tej ciekawej dyskusji włączyła się jeszcze jedna koleżanka, która jest Rosjanką i pochwaliła się interesującym, stosunkowo młodym, ale coraz bardziej popularnym świętem zakochanych w Rosji, które stanowi konkurencję dla zachodnich walentynek. Jest to obchodzony 8 lipca Dzień Rodziny, Miłości i Wierności, zwany Dniem Rumiankowym.

Święto to związane jest z uznanymi za świętych Piotrem i jego żoną Fiewronią, patronami rodziny prawosławnej, którzy sprawowali władzę w XIII w. i zasłynęli ze swej wzorowej miłości i wierności małżeńskiej. Zmarli w tym samym dniu, o tej samej godzinie i choć pochowani zostali oddzielnie, podobno następnego dnia ich ciała w niewyjaśniony sposób znalazły się obok siebie. W dniu 8 lipca w Rosji liczba ślubów i wesel bije rekordy, małżonkowie modlą się o miłość i zgodę, a urzędy państwowe przyznają specjalne medale małżeństwom z długim stażem.

Każda kultura ma swoje obrzędy i tradycje. Warto wrócić do korzeni, poznać historię i pochodzenie świąt we własnym kraju oraz na nowo odkryć ich czar.

A święto zakochanych bez względu, kiedy i jak obchodzone, ma zawsze na celu propagowanie miłości i rodziny jako nieprzemijalnych wartości w życiu każdego człowieka.

Magdalena Zawistowska-Olszewska

MP 2/2019