post-title Absolutnie żywy Dżem

Absolutnie żywy Dżem

Absolutnie żywy Dżem

 CZUŁYM UCHEM 

Pochodzący ze Śląska zespół Dżem jest często określany zespołem legendarnym lub kultowym. O ile w przypadku większości zespołów nazywanych tym mianem to zwyczajne nadużycie, o tyle w przypadku Dżemu jest to zupełnie uzasadnione.

Charyzmatyczna i tragiczna postać oryginalnego frontmana, rasowe brzmienie, liczba przebojów w portfolio oraz potężna, oddana, kilkupokoleniowa już grupa fanów sprawiają, że Dżem jest zjawiskiem wyjątkowym na polskiej scenie muzycznej, które – niczym diament – trwa pomimo trudnych kolei losów i bolesnych ran.

Choć bogata, studyjna dyskografia Dżemu zawiera kilkanaście pozycji i są między nimi płyty naprawdę dobre, to w mojej ocenie nie ma w niej albumu, mającego jakiś szczególny wpływ na polską scenę muzyczną. Dlatego przybliżę tu płytę koncertową, której rejestracja odbyła się 9 grudnia 1985 r. podczas dwóch koncertów w krakowskim Teatrze STU.

Absolutely Live została wydana w 1986 roku i jest wyjątkowa z kilku powodów. Przede wszystkim to materiał dokumentujący jeden z najlepszych polskich zespołów koncertowych w naszym kraju w szczytowej formie i najmocniejszym – moim zdaniem – składzie. Zespół prezentuje się niesamowicie żywiołowo i pokazuje pazur oraz najwyższy poziom wykonawczy.

Oprócz tego na płycie znajdują się utwory premierowe (!), których nie znajdziemy na żadnym innym krążku formacji. No i materiał został zarejestrowany bardzo dobrze od strony technicznej, z czym do tego czasu Dżem miał zawsze problemy. Wszystko to sprawia, że mamy do czynienia z fonograficznym arcydziełem.

Ten najmocniejszy skład grupy to Ryszard Riedel – śpiew i harmonijka, Adam Otręba i Jerzy Styczyński – gitary, Paweł Berger – klawisze, Beno Otręba – gitara basowa, Michał Giercuszkiewicz, zmarły w tym roku, którego uważam za najlepiej odnajdującego się swoją stylistyką pałkera w historii zespołu. Realizacją zajęli się Jacek Mastykarz i Piotr Brzeziński, a produkcją długoletni menedżer zespołu Marcin Jacobson.

Płytę otwiera Norweska impresja bluesowa, czyli wyśmienita improwizacja Ryśka na harmonijce ustnej z dośpiewanymi frazami w udawanej angielszczyźnie – prawdziwa perełka nie tylko w dyskografii zespołu, ale w ogóle w historii polskiej fonografii i kolejny dowód na to, jak utalentowany był ten prosty chłopak z Tychów. Na szczególną uwagę zasługują utwory nigdy wcześniej nie publikowane.

Wyśmienicie melodyczne Wiem, na pewno wiem – nie, nie kocham cię oraz Kiepska gra, a także southern rockowy Blues Alabama. Między nie wplecione są dwa ikoniczne utwory Dżemu, a mianowicie Poznałem go po czarnym kapeluszu oraz bluesowy Abym mógł przed siebie iść. Wszystkie te utwory są pyszne i gęste, że palce lizać, jak przystało na najlepszy Dżem, ale to tylko wstęp do tego, co zaserwowano na deser. Opus magnum płyty, czyli utwór Niewinni i ja cz I i II.

Utwór, który był przez zespół rejestrowany kilkakrotnie, ale tutaj jest zagrany jakby szybciej, agresywniej, potężniej, przez co z takim impetem uderza w słuchacza, że trudno szukać odpowiednika dla tego, co potrafi zrobić Dżem absolutnie na żywo. Nie ma go w kraju, nie ma za granicą i podejrzewam, że nie ma go na innych planetach. Niesamowite wrażenie robią wkradające się w muzykę oszalałe okrzyki tłumu. Tutaj nie ma miejsca na asekurację, to czternastominutowa, hardrockowa jazda bez trzymanki. Rockandrollowe arcydzieło!

Cudze chwalicie, Dżemu nie znacie! Szczerze polecam!

Łukasz Cupał

MP 12/2020

 

PS: Na kompilacyjnej płycie The Singles można znaleźć jeszcze dwa utwory zarejestrowane podczas pamiętnych koncertów w teatrze STU, a mianowicie Człowieku, co się z tobą dzieje oraz Czerwony jak cegła.