MY SŁOWIANIE
Słowacy mówią „máj – lásky čas” (dosł. ‘maj – czas miłości’) i tak z moją żoną Słowaczką powspominaliśmy sobie, jak się poznaliśmy i jak to było być w związku na odległość. To pierwsze, jak zawsze, bardzo nas rozbawiło. Szczególnie moją żonę. Zawsze się zastanawia, co ją właściwie skłoniło do napisania do mnie prywatnej wiadomości. „Good evening, my friend…”, tak właśnie zwróciła się do mnie na Facebooku. Po angielsku.
Nie jestem Amerykaninem, jestem Polakiem
Myślała, że jestem Amerykaninem, bo nie mam typowego polskiego nazwiska na „-ski”, „-cki” czy „-dzki”. Zaciekawiły ją moje rysunki o słowiańskiej tematyce. Chciała dowiedzieć się więcej na temat mojej twórczości. Do dziś śmieje się z tego, że zdanie „Good evening, my friend” brzmi dla niej tak obco, że pewnie coś ją opętało, bo tak się nie wypowiada i nie ma w zwyczaju pisać wiadomości do nieznajomych. Pamięta tylko o silnej potrzebie napisania do mnie. A ja jestem ogromnie szczęśliwy, że to zrobiła.
Związek na odległość… czasami boli
Istnieje wiele opinii na temat związku na odległość. Niektórzy twierdzą, że nie ma on sensu, że niemożliwe, by się udał, że im nie wyszedł. Nam wyszedł, ale zgadzamy się, że jest to niezwykle trudne, szczególnie dla serca. Widzenie siebie tylko na odległość, niemożność wspólnego spędzania rocznic, urodzin, niemożność objęcia tego drugiego, gdy się martwi, lub przyniesienia tabletki i herbaty podczas choroby…
Jak mieć szczęśliwszy związek na odległość
Pary na odległość zwykle czekają z niecierpliwością na ten wielki dzień, kiedy w końcu zaczną mieszkać razem. My jednak najpierw postanowiliśmy ułożyć wszystko tak, aby można było rozpocząć wspólne życie. Okazało się, że myślenie o tym dniu jest dla nas bardzo przygnębiające, ponieważ na początku był on od nas bardzo daleko i to na nas źle wpływało.
Obliczyliśmy, że musi upłynąć około 500 dni. Postanowiliśmy więc żyć teraźniejszością i odliczać raczej dni do następnych odwiedzin. A tych dni do kolejnego spotkania było na szczęście o wiele mniej. Pomagało również skupianie się na teraźniejszości. Spędzanie każdego dnia razem w jakiś miły sposób. Musimy przyznać, że sieci społecznościowe są w takim przypadku niezastąpione.
Bardzo pomógł nam Skype. Umożliwił nam widzenie się, słyszenie się, oglądanie filmów czy uczenie się języków. Zaproponowałem nawet Julce wspólne spędzenie walentynek. Wprawdzie tylko przez Skype, ale atmosfera była niesamowita. Jak to zrobiliśmy? To proste! Oboje ładnie się ubraliśmy, ugotowaliśmy pyszne dania i zjedliśmy je wspólnie, rozmawiając. Włączyłem przyjemną muzykę w tle, założyłem garnitur i elegancki kapelusz. Zdjąłem go, gdy dołączyła do mnie moja dama, Julka. Dziś są to dla nas piękne wspomnienia.
Wspólne przechadzki i hobby
Często chodziliśmy razem na przechadzki. Julka na Słowacji, a ja w Danii, gdzie wtedy mieszkałem. Podczas tych spacerów rozmawialiśmy przez Skype. W ten sposób na świeżym powietrzu myśleliśmy pozytywnie, rozmawialiśmy o naszych uczuciach, śniliśmy o przyszłości, a czas płynął jakoś szybciej.
Jednak najbardziej cieszył nas nasz blog PolishSlovak.eu i nasze zamiłowanie do języków słowiańskich. Blog się rozwijał i razem z nim lepiej poznawaliśmy nasze języki, a język angielski mogliśmy odłożyć do lamusa. Wiele śmiechu przyniosły nam zdradliwe słowa. Cieszyły nas wszystkie spotkania, pożegnania bolały najbardziej. Zawsze jednak mieliśmy plan wspólnego spędzania czasu na odległość. Jeśli obydwie osoby chcą, to można przez to przejść.
Nie wiemy nawet, jak minęło te 500 dni. Dzisiaj tyle czasu żyjemy już razem. Zdecydowanie było warto!
Júliana Veleslava Opuk i Filip Leon Opuk
PolishSlovak.eu