post-title Kursując między ruinami zamku a dziedzińcem pałacu

Kursując między ruinami zamku a dziedzińcem pałacu

Kursując między ruinami zamku a dziedzińcem pałacu

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Mydło i powidło – mógłby ktoś powiedzieć. Ale tak właśnie miało być! Bo oto tego dnia pod pięknym zamkiem w Beckowie stanęło kilka straganów, przy których zatrzymywali się zwiedzający to miejsce. A było ich około 800! Świetna promocja i zamku, i Polski, i Klubu Polskiego, który zainicjował i zrealizował wydarzenie pod hasłem „Chleba naszego powszedniego“!

Lokalizacja, którą wybrał prezes Klubu Polskiego Marek Berky na zrealizowanie tego dużego przedsięwzięcia, nie była przypadkowa. Zamek bowiem pamięta polskiego gospodarza – szlachcica Ścibora ze Ściborzyc (XIV wiek) – a to przecież ważny element w poszukiwaniu tego, co nas łączy ze Słowakami. Ruiny zamku do dziś intrygują, tym bardziej że widać je z daleka, także z autostrady między Trenczynem a Nowym Miastem nad Wagiem.

W sobotni poranek, 28 sierpnia, panował tu wielki ruch – po to, by na przyjście pierwszych gości wszystko było gotowe. Stanęły stragany z polską żywnością (od chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym po kiełbasą i sernik), stoisko „Kvaskulienki“, czyli Lenki Pilarovej, która demonstrowała produkty robione na zakwasie, piekła je w specjalnych piecach i… częstowała, a zaraz obok w kociołku bulgotał polski żurek. Był też namiot, w którym Slávka Gajdošiková z ekipą poprowadziła warsztaty artystyczne dla dzieci. Powstawały tu obrazki do… zjedzenia (z różnych pestek i innych atrakcyjnych wizualnie produktów), serwetniki, serwetki i inne.

Z kolei siostry Berky ozdabiały dzieciom malunkami twarze lub ręce. Program urozmaicali pokazami i wykładami sokolnicy. Sporego zamieszanie narobiła 33-osobowa grupa polskich tancerzy i śpiewaków ze studenckiego zespołu Krakus, przybyła na miejsce, by pokazać najpiękniejsze polskie tańce. Barwne stroje, temperament i rytmika sprawiły, że scena aż dudniła tak, że baliśmy się, by  podczas tych wszystkich wywijasów, obrotów czy podskoków nie okazała się za mała. Na szczęście tancerze umieli odpowiednio ocenić miejsce na parkiecie, na którym tańczyli. A tańczyli przepięknie!

To wszystko docenił też gość specjalny, który przybył do Beckova. Mowa o ambasadorze RP w RS Krzysztofie Strzałce, który przyznał, że zamek odwiedził  po raz pierwszy. W zwiedzaniu ruin towarzyszyli mu gospodarz gminy Beckov Daniel Hladky oraz dyrektor stowarzyszenia opiekującego się zabytkiem Peter Pastier.

Przyjemnie było też spotkać naszych rodaków z Poważa, którzy wraz z rodzinami zdecydowali się spędzić ten słoneczny dzień w tak szczególnym miejscu.

Program Klubu Polskiego zamykał występ słowackiego zespołu Drist z Poważa, którego członkiem jest Marek Berky. Może dlatego jako pierwszy zabrzmiał znany wszystkim ze śpiewogry „Na szkle malowane“ utwór „Lipowa łyżka“.

I wszystko byłoby cudowne, gdyby nie fakt, że na ten sam dzień organizatorzy zaplanowali dwa wydarzenia. To drugie miało miejsce w niedalekiej Dubnicy nad Wagiem, gdzie odbył się 27. Festiwal Folklorystyczny. Na dziedzińcu dubnickiego pałacu cały dzień prezentowały się słowackie zespoły ludowe. Jedynym zagranicznym gościem był Zespół Pieśni i Tańca AGH „Krakus” z Krakowa, który spodobał się zgromadzonej publiczności, i to bardzo. „Oni zwrócili moją szczególną uwagę. Wyróżniali się z tej słowackiej oferty, byli inni, oryginalni“ – mówili między sobą widzowie.

Bardzo nas cieszy taka ocena, tym bardziej że zadowoleni byli także członkowie grupy. „Widzieliśmy, że odbiór naszego występu był bardzo pozytywny“ – cieszył się Maciej Maksoń, kierownik kapeli Krakusa. I choć przyznał, że lepiej się tańczy przed publicznością polonijną, która odbiera występy bardziej emocjonalnie, to bardzo docenił publiczność słowacką, którą zachwyciły kolorowe pióra i temperament krakusów. „Być na scenie z zespołami, jakie widzieliśmy na dubnickim festiwalu, to wyróżnienie“ – dodał Maksoń.

Ostatni weekend sierpnia pożegnaliśmy zatem hucznie. „Takie mamy czasy, że teraz wszyscy starają się jak najwięcej wydarzeń zorganizować właśnie latem, w obawie przed ewentualnymi ograniczeniami związanymi z pandemią“ – mówił  prezes Klubu Polskiego, który jako organizator dwóch imprez miał najtrudniejsze zadanie – przez cały czas musiał kursować na trasie Dubnica nad Wagiem – Beckov.  Na szczęście obrał dobry kurs, także ten związany z promocją Polski!

Małgorzata Wojcieszyńska, Beckov, Dubnica nad Wagiem

zdjęcia: Stano Stehlik

Wiecej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/6tJXcYGGrBKHHUkr7

MP 9/2021

 

Projekt realizowany z finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych