post-title Miłość do kwadratu i Miłość jest blisko…

Miłość do kwadratu i Miłość jest blisko…

Miłość do kwadratu i Miłość jest blisko…

Można wybierać

 KINO OKO 

Tym razem chcę Państwu zaproponować dwa filmy. I to takie, które pomogą trochę odetchnąć od napiętej i męczącej codzienności i uwierzyć, że za chwilę z ogromną siłą wybuchnie wiosna – pora miłości. Oba filmy są bowiem o miłości i oba zrobione przez mężczyzn: Filipa Zylbera i Radosława Dunaszewskiego.

Miłość do kwadratu to film, który pojawił się na Netflixie przed rokiem i dzielnie trzyma się do tej pory zapewne dlatego, że ma swój klimat, nastrój i zachęca dorosłych widzów, by uwierzyli, że w życiu, jak w bajkach, prawie wszystko jest możliwe. To pierwsza polska komedia romantyczna dla Netflixa.

Fabuła filmu jest dość prosta. Młoda ambitna nauczycielka Monika Grabarczyk pracuje w prywatnej szkole. Nie lubi jej dyrektor – w tej roli Tomasz Karolak, nawet śmieszny. Niestety, kłopoty rodzinne Moniki, a ściślej problemy finansowe jej ojca, właściciela warsztatu samochodowego, zmuszają nobliwą nauczycielkę do podjęcia pracy modelki.

W nowym fachu ma szanse lepiej i szybciej zarobić, ale w szkole będzie uczyć dalej, bo to jej pasja. Miłość i porozumienie córki z ojcem w tym filmie są ciekawym wątkiem. W roli ojca Mirosław Baka, aktor, którego bardzo lubię i cenię właściwie od pierwszej wielkiej jego roli w filmie Krzysztofa Kieślowskiego Krótki film o zabijaniu, bo Baka nawet z małego epizodu – tak jak w tej komedii Zylberta – potrafi stworzyć smakowity drobiazg.

Monika jako modelka i nauczycielka, słowem przebieranka co chwilę, w obu wcieleniach spotyka sławnego i zblazowanego dziennikarza. W dziennikarskiego playboya wcielił się Mateusz Banasiuk, aktor, który potrafi na ekranie zaistnieć z wdziękiem. Podwójna osobowość Moniki jako nauczycielki i modelki przyniesie oczywiście liczne niespodziewane sytuacje. No i musi też być miłość. A do kogo? Przekonajcie się Państwo sami.

Ada Chlebnicka jako Monika błyszczy w tym filmie urodą. Potrafi być delikatna, natomiast trochę kłopotu sprawia jej wcielanie się w modelkę wampa. Choć nie jest, jak dotąd, aktorką pierwszego planu, warto zapamiętać jej nazwisko. Film Miłość do kwadratu ma przeciwników i zwolenników.

Lubią ten film widzowie, którzy chcą po prostu odpocząć, oglądając niezobowiązującą bajeczkę z udziałem sympatycznych aktorów. Natomiast ci, którzy szukają w komedii romantycznej czegoś więcej niż tylko oddechu, zżymają się na marny scenariusz i puste dialogi. Reżyser Filip Zylbert zaistniał w filmie z rozmachem, bo jest także aktorem i scenarzystą.

A jego debiut reżyserski Pożegnanie z Marią, według prozy Tadeusza Borowskiego, był oceniony bardzo dobrze. Za ten film zdobył w 1993 roku nagrodę na festiwalu filmowym w Gdyni. Potem zrealizował jeszcze kilka filmów fabularnych, ale przede wszystkim pracował w telewizji jako reżyser popularnych seriali Na wspólnej, BrzydUla czy Lekarze. Od kilku lat bawi go – jak sam przyznaje – gatunek komedii romantycznej.

Drugi film dopiero co wszedł na ekrany kin. Miłość jest blisko w reżyserii Radosława Dunaszewskiego również wywołuje różne emocje. Na pewno pięknie pokazane zostały w tym filmie Góry Stołowe i świetnie zagrała plejada dobrych aktorów. Scenariusz jest dość banalny, choć pisany przez kilka osób. Czasami, jak widać, praca zbiorowa zawodzi.

Adam, w tej sympatycznej roli Wojciech Solorz, przyjaźni się z Natalią, czyli pełną wdzięku Weroniką Książkiewicz. Przyjaciele mieszkają obok siebie. Znają się od dziecka. Natalia jest zapaloną podróżniczką, Adam po nieudanym małżeństwie szuka wsparcia i spokoju. Mają oczywiście swoje marzenia i zastanawiają się, jak je zrealizować. Natalia chce poznać opiekuńczego mężczyznę, który byłby dobrym ojcem dla jej synka, a Adam marzy o wyprawie do Amazonii.

W pewnym momencie oboje spotykają ciekawych i atrakcyjnych partnerów. Co z tego wynika? Emocjonalne zawirowanie. Dobrze ogląda się czwórkę głównych aktorów: Wojciecha Solarza, Weronikę Książkiewicz, Olgę Bołądź i Grzegorza Małeckiego. I warto jeszcze wymienić Janusza Chabiora jako kierownika budowy, który jest jak zwykle charakterystycznie niebanalny.

Jeśli ktoś z Państwa lubi kino familijne, sentymentalne, nieco romantyczne i chce spokojnie wczuć się w atmosferę dziwnych życiowych zmian, którym ulegają bohaterowie, znajdzie w tym filmie sporo miłych scen. Będzie to relaks z uśmiechem. Może to dzisiaj wcale nie tak mało?!

Życzę filmowego wiosennego odprężenia.

Alina Kietrys

MP 3/2022