post-title Johnny, czyli życie na petardzie

Johnny, czyli życie na petardzie

Johnny, czyli życie na petardzie

Ten film wzrusza, naprawdę warto go obejrzeć

 KINO OKO 

Nagroda publiczności na tegorocznym festiwalu polskiego kina w Gdyni to nie jest przypadek, bo opowiedziana w filmie Johnny historia chwyta za serce nawet najbardziej odpornych. I nie jest to wyciskacz łez, a film o człowieku, który rozumiał, co to jest ból i cierpienie, i który umiał pomagać, a równocześnie – jak sam mówił – żył na petardzie.

Opowieść oparta na autentycznych wydarzeniach i prawdziwych życiorysach jest równocześnie przypowieścią o życiu godziwym, co we współczesnym świecie nie jest częste. Uczciwość i zrozumienie drugiego człowieka, otwartość na niełatwy dzisiejszy czas, trudna codzienność wydają się często barierami nie do pokonania, a pogodzenie się z własną nieuleczalną chorobą, w trakcie której służy się innym ludziom, wręcz heroiczną postawą. Nie ma jednak w filmie Johnny ani zbędnego patosu, ani epatowania pozornym bohaterstwem. Wręcz przeciwnie, są czasami pospolite prawdy, ironia i spora dawka humoru, a przede wszystkim emocje, które wywołują wzruszenie widzów.

Ksiądz Jan Kaczkowski, doktor nauk teologicznych, bioetyk, autor ponad dwudziestu publikacji, potrafił zrozumieć i wesprzeć młodego, zbuntowanego chłopaka – Patryka Galewskiego, który wyrok skazujący za rozbój miał odpracować w hospicjum. Kaczkowski był osobą dobrze znaną na Pomorzu. Zbudował hospicjum w Pucku, niewielkiej miejscowości w drodze na Półwysep Helski. Wszystkie działania organizacyjne i budowę prowadził z niebywałą konsekwencją i stanowczością.

Kapłańską posługą starał się wspierać ciężko chorych ludzi w najtrudniejszych momentach życia, w których musieli zmagać się z ostateczną decyzją losu. Historia księdza Jana – w tej roli naprawdę fenomenalny Dawid Ogrodnik – opowiedziana jest z perspektywy i przez doświadczenia młodego rozrabiaki Patryka Galewskiego. Piotr Trojan, aktor dobrze znany z filmu 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy, za rolę Galewskiego na gdyńskim festiwalu filmowym zdobył główna nagrodę w kategorii pierwszoplanowa rola męska.

Scenariusz filmu napisał Maciej Kraszewski, sopocianin, dyrektor Festiwalu Dobrego Humoru, który do tej pory – jak sam mówi – specjalizował się głównie w rozśmieszaniu publiczności, bowiem pisał scenariusze do groteskowych seriali typu „Daleko od noszy”. Reżyserem filmu jest debiutant Daniel Jaroszek, którego znalazł Robert Kijak, doświadczony producent takich filmów, jak Bogowie czy Sztuka kochania. Daniel Jaroszek do tej pory specjalizował się w reklamach i teledyskach. Tym bardziej Johnny jest zaskoczeniem, bo film ogląda się naprawdę z przejęciem i uwagą.

Sprawny montaż, choć nieco teledyskowy, drobne błędy formalne w konstrukcji filmu nie pomniejszają jego walorów, bo równocześnie ciekawe zdjęcia Michała Dąbala, zaskoczenia w fabularyzowanej opowieści, świetna muzyka Michała Kusha i wyraźnie widoczna wielka uwaga twórców, by ta filmowa biograficzna opowieść poruszała widzów, tworzą niepowtarzany klimat tego obrazu.

W epizodycznych rolach występują ciepła i cierpliwa Anna Dymna jako mama Helena, Witold Dębicki w roli ojca – znakomicie prawdziwy i charakterystyczny epizod. Magda Czerwińska jest w filmie siostrą Jana, dawno nie widziana na ekranie Maria Pakulnis zachwyca wręcz wzruszającą rolą pacjentki hospicjum, zaś Marta Stalmierska wystąpiła w roli Żanety, dziewczyny Patryka. Stalmierska również nagrodzona została na tegorocznym festiwalu w Gdyni.

Widać zatem w tym filmie dbałość o każdy szczegół, precyzyjne działanie, dzięki którym na spotkaniach z widzami można usłyszeć np. taką opinię: Johnny inspiruje, zmusza do przemyśleń. Jeśli dzięki temu filmowi, ktoś zrobi coś dobrego na rzecz drugiego człowieka, to znaczy, że to wielki film, który odniósł sukces. A poza tym jest przypomnieniem niebanalnej historii i bohaterów, którzy pozwalają patrzeć na świat z większą nadzieją.

I tego Państwu życzę przy oglądaniu filmu Johnny. Dodam tylko, że Patryk Galewski jest dzisiaj wziętym szefem kuchni, ma swoją restaurację i właśnie wydał książkę kucharską. Ksiądz Jan zmarł w 2016 r. na glejaka, nowotwór mózgu. Miał 39 lat.

Alina Kietrys

MP 11/2022