post-title Jak się ma turystyczne oblicze Polski?

Jak się ma turystyczne oblicze Polski?

Jak się ma turystyczne oblicze Polski?

czyli między nowoczesnością a zacofaniem

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Wiedzą Państwo, co spowodowało, że Czesi zaczęli odkrywać Polskę jako atrakcję turystyczną? Wojna na Ukrainie! O tym i o innych aspektach turystycznych mówił szef Polskiej Organizacji Turystycznej (POT) na Czechy i Słowację Pavel Trojan, który do Bratysławy przywiózł Sylwię Stachyrę, zwyciężczynię jednej z polskich edycji kulinarnej show TOP Chef.

 

Czech o Polsce

Jak to możliwe, że Czech reprezentuje Polską Organizację Turystyczną w Pradze? Pavel Trojan zna nasz kraj jak mało kto, ponieważ… zakochał się w nim jeszcze w latach 90., kiedy będąc studentem historii, odwiedził Polskę. „Zobaczyłem wtedy kraj zacofany, gdzie wciąż żywe były obrazy powojenne, ale ludzie byli fantastyczni!“ – wspomina. Wyjazd ten spowodował, że podjął studia na polonistyce. My rozmawiamy podczas roadshow Polskiej Organizacji Turystycznej, które przebiegało w marcu na trasie: Praga – Ostrawa – Brno – Bratysława – Koszyce.

Spotykamy się w Instytucie Polskim w Bratysławie, gdzie prezentuje się kilka polskich regionów turystycznych: Dolny Śląsk, Małopolska, Śląsk, Trójmiasto, Warszawa. Warto przy okazji dodać, że Polskie Linie Lotnicze, reprezentowane przez Lidię Gralę-Bednarczyk, obsługują połączenia lotnicze z Koszyc.

 

Czeski Szczygieł?

Pavel Trojan przyjaźni się z Mariuszem Szczygłem, więc samoistnie nasuwa się pytanie, czy w podobny sposób będzie promować nasz kraj, jak robi to polski reportażysta, pisząc o Czechach. „Nie jestem gwiazdą, Mariusz jest. Nie potrafię tak pisać jak on, ale ponad sześć lat pracowałam w Instytucie Polskim w Pradze, starałem się pokazać moim rodakom dobre strony Polski“ – mówi i dodaje, że owszem, wypowiada się w mediach, pisze artykuły o atrakcjach turystycznych. „Robię to nie dlatego, że ktoś mi za to płaci, ale ja naprawdę widzę tę atrakcyjność Polski!  Żadne państwo nie dokonało takich zmian, jak właśnie Polska!“ – kwituje.

 

Dwie fale odkryć Polski

Pavel Trojan twierdzi, że wielu Czechom Polska wydaje się krajem zacofanym i patrzą na nią z góry. Zaczęli jednak zmieniać swój stosunek do niej w ubiegłym roku, kiedy włączyli się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Wtedy podróżowali na granicę polsko-ukraińską, a przy okazji zobaczyli, jak Polska się zmieniła, docenili, że wybudowano tam dobre drogi.

„Jak już tam byli, musieli coś zjeść i gdzieś przenocować, dzięki czemu przekonali się, że poziom usług jest na wysokim poziomie!“ – opisuje Trojan i dodaje, że niektórzy odwiedzili wówczas Polskę po raz pierwszy. Wracali oczarowani autostradami, gastronomią, a przede wszystkim ludźmi! „Stwierdzili też coś, co dla Czechów było zaskoczeniem, a Polacy przewidzieli – że do tej wojny może dojść. U nas o tym nikt nie mówił, może z wyjątkiem intelektualistów“ – twierdzi Trojan.

Czesi zaczęli trochę łaskawiej patrzeć na Polskę już podczas EURO 2012, kiedy to przyjeżdżali na mecze do Wrocławia. Wtedy byli zachwyceni i pełni podziwu dla Polaków, którym udało się wybudować świetną infrastrukturę. „EURO 2012 było olbrzymim impulsem, dzięki czemu w Polsce wybudowano wiele dróg, hoteli, stadionów, a Czesi zaczęli odkrywać swojego północnego sąsiad“ – wspomina.

Od Trójmiasta po Dolny Śląsk

Które miejsce w Polsce są najciekawsze według mojego rozmówcy? „Jestem zakochany w Trójmieście i tam mógłbym mieszkać z rodziną, ale kocham także Warszawę, z tym, że tam nie mógłbym mieszkać, bo to dla mnie zbyt szybkie miasto“ – ocenia. Najczęściej bywa na Dolnym Śląsku, do którego dociera w ciągu dwóch godzin.

Cieszą go tu świetne warunki hotelowe, baseny, góry. „A co ważne, można dobrze zjeść, nawet wieczorem, bo restauracje są tu czynne także po 19!“ – zachwala. Z kolei patrząc na bezpośrednią bliskość Słowacji i Polski, wymienia Małopolskę, z Krakowem na czele. „Niech nikt sobie nie myśli, że to jest taka niby Słowacja, tylko po drugiej stronie Tatr!

Ten region też się bardzo zmienił, ma mnóstwo nowych atrakcji turystycznych“ – opisuje i wymienia np. muzeum fabryki Oscara Schindlera czy kilka lat temu otwarte muzeum w podziemiach Rynku w Krakowie. Latem z żoną Serbką i dziećmi zawsze jeżdżą nad polskie morze. „Bałtyk oferuje coś innego niż Adriatyk, nadbałtycka gastronomia, a szczególnie ryby, i możliwość spacerów po plaży są największymi jego atutami!“ – ocenia.

Zdaniem Trojana inwestycje w Polsce są bardziej widoczne niż w państwach na południe od niej. „Mam żal do mojego kraju, że nie inwestował tyle, co Polacy, którzy na przykład swój odcinek autostrady w kierunku Czech wybudowali w ciągu pięciu lat, zaś po czeskiej stronie prace drogowe trwają od lat 30 i nie widać ich końca“.

 

Przez żołądek do serca

Roadshow ma być zwiastunem hybrydowej współpracy POT z biurami podróży i dziennikarzami w Czechach i na Słowacji: na odległość, przez Internet i poprzez kontakty osobiste. A że często droga do serca prowadzi przez żołądek, więc ekipa POT stara się oczarować kulinarnie swoich gości. Konkretnie czaruje pochodząca z Lublina Sylwia Stachyra, która długo mieszkała za granicą, gdzie zdobyła dyplom kucharski.

Po powrocie do Polski w 2018 r. jako druga kobieta w historii wygrała polską edycję TOP Chefa. Obecnie prowadzi swoją firmę, wybudowała też kilka koncepcji kulinarnych, a ponadto bierze udział w międzynarodowym konkursie kulinarnym TOP Chef  World All Stars, czyli amerykańskiej edycji nagrywanej w Londynie, gdzie rywalizują zwycięzcy konkursu z różnych krajów. Kiedy rozmawiamy, Sylwia już wie, że przeszła do czwartego odcinka programu!

Cebularze, bociany i inne

Oprócz emocji, spowodowanych udziałem polskiej gwiazdy kulinarnej w programie telewizyjnym, równie emocjonujące jest kosztowanie przygotowanych przez nią dań. „W regionie lubelskim mamy bardzo dużo do zaoferowania, a korzystamy z tego, co jest nam bliskie: od zwykłego ziemniaka, poprzez cebulę, aż po rarytasy kuchni żydowskiej“ – opisuje.

Przykładem jest placek – cebularz – z dodatkiem zmielonego maku.  „Doceniamy w naszej kuchni jabłka, śliwki, kochamy boczek, cebulę i śmietanę, które powodują, że nie są to dania lekkie “ – mówi. Co ciekawe, do wypiekania cebularzy musi być specjalny piec, więc i ten wyruszył w roadshow!

Przygotowanie pokazu kulinarnego zabiera ok. 10 godzin! Warto spróbować pierogów, a także tzw. bocianów, przygotowanych ze startych ziemniaków wymieszanych z cebulą, nadziewanych farszem jak na pierogi. „Najlepiej smakują podsmażane. Ja podałam z boczkiem i ze śmietaną, co chwalą zarówno Polacy, jak i osoby ze Słowacji i z Czech“ – cieszy się kucharka.

Do skosztowania jest jeszcze zupa, podobna do gulaszowej, ale Sylwia nazywa ją tradycyjnym forszmakiem lubelskim. Co ją odróżnia od gulaszowej? Jest bardziej pikantna, z ogórkiem kiszonym i pieczarkami. „Papryka, zanim ją dodamy do zupy, powinna być trochę podsmażona, tak by podczas gotowania skórka nie odchodziła, ale była nadal chrupka“ – wyjaśnia i wymienia, co jeszcze dodaje do zupy: trochę mięsa z golonki, ale przede wszystkim boczek i dużo wieprzowiny, którą  wcześniej marynuje i podsmaża.

Sylwia Stachyra zdała kolejny egzamin kulinarny, tym razem nie w telewizji, ale  podczas bratysławskiego pokazu.

No cóż, wypada jeszcze posmakować tarty oraz dobrych polskich win. Tak, tak, to nie pomyłka – nasz kraj staje się coraz bardziej znaczącym producentem wina.

Po takiej prezentacji aż się chce rzucić wszystko i jechać do Polski! W związku z tym od czasu do czasu postaramy się przedstawiać Państwu przygotowane przez Polaków atrakcje turystyczne, którymi zachwycają się zagraniczni goście.

Małgorzata Wojcieszyńska

Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 5/2023