post-title Czy znacie swoich sąsiadów?

Czy znacie swoich sąsiadów?

Czy znacie swoich sąsiadów?

Sąsiedzi. Najczęściej, kiedy o nich wspominamy, przypomina nam się film „Sami swoi”,  o sąsiedzkich utarczkach Kargula i Pawlaka, ze słynnym wezwaniem: „Kargul, podejdź no do płota, jak i ja podchodzę”. Mnie „sąsiedzi” kojarzą się także z czeską kreskówką o takim właśnie tytule lub z wierszowaną bajką Aleksandra Fredry „Paweł i Gaweł”.

Jedni uwielbiają swoich sąsiadów, inni na nich narzekają. Wszystko zależy od tego, jakie  mamy z nimi doświadczenia. Mam znajomych, którzy sąsiadów traktują jak rodzinę, często wspólnie z nimi spędzają wolny czas, a nawet zostawiają pod ich opieką dom i kota. Z kolei znajomy z pracy notorycznie narzeka na głośne zachowanie trzech mieszkających piętro wyżej kobiet.

Natomiast koleżanka często się skarży, iż para, żyjąca za ścianą, oddaje się zbyt głośnym igraszkom miłosnym. Niestety sąsiedzi potrafią bardzo uprzykrzyć życie, zwłaszcza w blokach i apartamentowcach. Komuś przeszkadza głośny telewizor lub pralka, krzyczące dzieci, pies wyjący pod nieobecność właściciela, palenie na balkonie, ktoś znowu kosi trawę godzinami. Ja z dzieciństwa pamiętam kamienicę mojej babci, gdzie wszyscy sąsiedzi znali się i szanowali.

Z kolei w rodzinnym domu, czyli mieszkaniu w wielkim bloku z betonowej płyty, mieszkający nad nami sąsiad umilał nam każdy weekendowy poranek, wiercąc, stukając albo piłując. Natomiast z sąsiadami mieszkającymi naprzeciwko wspólnie spędzaliśmy sylwestra i mogliśmy na sobie polegać. Gdy po 30 latach ich mieszkanie zajęła młoda para, wraz z nią wprowadziły się tam także obcość i obojętność.

I zastanawiam się, czy brak sąsiedzkiego „dzień dobry“ na co dzień to ciągły pośpiech, rosnący egocentryzm, czy po prostu nowa generacja preferująca wirtualnych znajomych w sieci i spędzająca czas na oglądaniu TikToka i Netflixa. Wiele osób wycofuje się z lokalnego życia, a sąsiad jest dla nich tylko numerem mieszkania bez imienia i nazwiska.

Pamiętam, jak z mężem przeprowadziliśmy się do własnego M na Słowacji. Sąsiedzi z początku podchodzili do nas z pewnym dystansem. Do tej pory nie znali osobiście żadnego Polaka, a tu nagle tuż obok zamieszkało aż dwoje. Szybko jednak nas zaakceptowali, choć jeden sąsiad dość często w obecności innych robił nam przytyki na temat polskiej soli czy słabej jakości żywności.

Może nas prowokował, może potrzebował czasu, by przełamać swoje stereotypy, ale ostatecznie zmienił nastawienie. Nie zapomnę też naszego zdziwienia, gdy sąsiedzi chcieli wywiesić listę dłużników na klatce schodowej. Zresztą do tej pory, gdy ktoś zaparkuje w innym miejscu niż wyznaczone do parkowania, nawet gdy nikomu to nie przeszkadza, zawsze znajdzie się „życzliwy” sąsiad, który wezwie policję.

Zatem jak jest z tymi sąsiadami? Są nam potrzebni czy wolimy żyć anonimowo? Dobre relacje sąsiedzkie mogą nam pomóc w wielu nagłych sytuacjach. Kiedyś syn miał wielką ochotę na naleśniki, ale brakowało nam mąki, a sklep był już zamknięty. Nasz sąsiad zamiast szklanki mąki dał nam jej cały kilogram. My z kolei robiliśmy zakupy sąsiadom, którzy przebywali na kwarantannie z powodu koronawirusa.

Myślę, że sąsiad to jednak ważna sprawa i nie o przysługi tylko chodzi, ale także przyjaźń i poczucie bezpieczeństwa. Z inicjatywy Europejskiej Federacji Solidarności Lokalnej we Francji ustanowiono nawet Dzień Sąsiada, który ma przyczyniać się do budowania zerwanych relacji i pokazywać, że warto jest poznawać ludzi ze swojego najbliższego otoczenia. Idea ta została objęta patronatem Komisji Europejskiej.

Podczas sąsiedzkiego święta, przypadającego na 26 maja, organizowane są różne festyny i zabawy. Dzień Sąsiada obchodzony jest w ponad 30 krajach EU, a także w Kanadzie. W jego obchodach od wielu lat uczestniczy kilkanaście polskich miast, m.in. Poznań, Wrocław, Gdańsk, Katowice, Łódź i Warszawa, a także słowackich: Bratysława czy Humenné.

W tym roku świętować będziemy już po raz 23. Niech będzie to okazja  do nawiązania, podtrzymania i wzmocnienia relacji sąsiedzkich, o które warto dbać także na co dzień. Wystarczą miłe słowo, okazanie zainteresowania i poznanie ludzi mieszkających obok, bo dobry sąsiad to skarb, a jak mawiają Słowacy: „Dobrý sused je na nezaplatenie”.

Magdalena Zawistowska-Olszewska

MP 5/2023