OKIENKO JĘZYKOWE
Chyba częściej można usłyszeć pytanie „Gdzie idziesz?” niż „Dokąd idziesz?”. Pewien mój znajomy stwierdził nawet, że użycie zaimka przysłownego „gdzie” w takim kontekście jest skandaliczne, po czym dodał, że obu wymienionych zaimków nie rozróżniają tylko ci, którzy – delikatnie mówiąc – są na bakier z językiem polskim. I właśnie ta jego radykalna ocena zjawiska zainspirowała mnie do zajęcia się zagadnieniem.
Fakt, „gdzie” to – jak podaje komputerowy Uniwersalny słownik języka polskiego (PWN 2004) – w pierwszym znaczeniu ‘zaimek przysłowny, używany w pytaniach o położenie lub miejsce działania czegoś lub kogoś’, a zatem ma znaczenie lokatywne, zaś zaimka „dokąd” – jak informuje ten sam słownik – używa się w pytaniach o wskazanie kierunku, czyli ma on charakter latywny (inaczej dyrektywny). Te definicje zatem wydają się potwierdzać rację wspomnianego znajomego, bowiem czasownik „iść” łączy się z okolicznikiem kierunku, a nie miejsca, co znaczyłoby, że „gdzie idziesz” jest formą błędną. Tylko czy rzeczywiście?
Przyznam, że mnie pytanie „Gdzie idziesz?” i wszelkie jemu podobne (np. „Gdzie jedziesz?”, „Gdzie to zanieść?”, „Gdzie to oddać?” czy „Gdzie cię podrzucić?”) bardzo denerwują. Norma języka polskiego mimo wszystko takie połączenia dopuszcza, choć dodaje do nich kwalifikator „potoczne”, co oznacza, że w języku nieoficjalnym (choć coraz częściej i w oficjalnym) możemy iść sobie „gdzieś”, niekoniecznie „dokądś”.
Problem mieszania w polszczyźnie tych dwu zaimków nie jest czymś nowym, jak się niektórym wydaje – przykłady użyć „gdzie” w funkcji latywnej znaleźć można nawet w Panu Tadeuszu Mickiewicza z 1834 r., gdzie np. w Księdze VII czytamy: […]bo jakże lud ruszy za nami?/ Gdzie pójdzie, kiedy gdzie iść, my nie wiemy sami? To, że ścisłe rozróżnianie „gdzie” i „dokąd” nie jest zgodne z polską tradycją wydaje się potwierdzać też początek powieści poetyckiej MariaMalczewskiego z 1825 r., który brzmi tak: Ej! Ty na szybkim koniu, gdzie pędzisz, kozacze?
W innych bliskich polskiemu językach, czyli tych słowiańskich, takie zróżnicowanie jednak jest, i to bardzo ostre. Wystarczy bowiem odwołać się do języka słowackiego, w którym nikomu nawet nie przyjdzie do głowy mieszanie „kde” i „kam”, odpowiedników polskich „gdzie” i „dokąd”, w efekcie czego poprawne jest tylko i wyłącznie: „Kde si?”, ale „Kam ideš?”. Podobnie jest też np. w słoweńskim: „Kje si?”, ale „Kam greš?”, co nie znaczy, że tak też być musi i w pozostałych językach słowiańskich.
Ale wróćmy do polszczyzny. Podsumowując ten krótki wywód, muszę podkreślić, że pytanie „Gdzie idziesz?” jest jak najbardziej poprawne z punktu widzenia polskiej normy. Jednak ja i tak pozostanę przy swoim i z racji tego, że – jak już napisałam wyżej – nie znoszę tego połączenia, nadal będę odróżniać funkcję lokatywną „gdzie” od funkcji latywnej „dokąd”, ponieważ i to zróżnicowanie także jest przez normę uznawane, i nadal będę pytać: „Gdzie jesteś?”, ale „Dokąd idziesz?”. Państwo zaś zrobią, jak zechcą.
Maria Magdalena Nowakowska