post-title Kilka słów o marzannie

Kilka słów o marzannie

Kilka słów o marzannie

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Tym razem tematu dostarczył mi stary obyczaj, mający na celu przegnanie zimy, czyli topienie marzanny. Kukłę symbolizującą zimę topi się pierwszego dnia wiosny.

W tym roku, podobnie zresztą jak i w poprzednim, topili ją także członkowie Klubu Polskiego w Bratysławie, wspierani przez rodziny i słowackich przyjaciół. Topili ją też Polacy w różnych regionach Polski oraz Słowacy, bo to także słowacki zwyczaj. Niestety, ani jednym, ani drugim, ani tym trzecim zimy przepędzić się nie udało – uparła się i została z nami trochę dłużej niż zwykle.

Relacje z pożegnania zimy i powitania wiosny można było przeczytać w różnych mediach. To, co zwróciło w nich moją uwagę, to dwojaka pisownia: marzanna lub Marzanna, np. „…obrzęd topienia Marzanny nabierał coraz bardziej zabawowego charakteru” „Za topienie marzanny może być mandat?”, „Wyniki redakcyjnego konkursu na największą i najmniejszą Marzannę”, „Topienie Marzanny, kukły symbolizującej zimę, przetrwało z czasów pogaństwa”… Podobnych przykładów jest wiele. Przeglądając je, odniosłam wrażenie, że przeważa w nich pisownia wielką literą. Czy słusznie?

„Marzanna” to leksem, który występuje w kilku znaczeniach i w zależności od tego może być zapisywany wielką lub małą literą. W pierwszym znaczeniu to słowiańskie imię żeńskie, a zatem – jak każde imię własne – zapisuje się je wielką literą, także jeśli nazywa symbolizującą zimę boginię, jak to jest w interesującym nas przypadku. Ale jeśli mowa o słomianej kukle, będącej symbolem zimy jako takiej, obnoszonej po wsi pierwszego dnia wiosny i topionej w rzece, to wówczas jej nazwę jako pospolitą zapisywać należy małą literą.

Niby proste, ale w praktyce rozróżnienie tych znaczeń okazuje się skomplikowane. Okazuje się bowiem, że autorzy przeglądanych przeze mnie tekstów starli się być w przyjętej przez siebie pisowni  nazwy konsekwentni, tzn. w tym samym tekście zapisywali ją zawsze tak samo, choć najczęściej było tak, że nazwa ta występowała w nim raz w znaczeniu kukły, raz w znaczeniu bogini. Tę symbolizującą zimę boginię nazywać zresztą można także inaczej, np. Moreną (ta nazwa funkcjonuje też na Słowacji), Morą, Śmiertką czy Śmierciuchą, które to nazwy z racji ich wyłącznie proprialnego charakteru zapisujemy zawsze wielką literą.

Ale marzanna w tym samym tekście może być zapisywana raz tak, raz tak, w zależności od tego, co oznacza, i tego, co autor wypowiedzi miał na myśli. No bo przecież topi się kukłę, czyli marzannę, ale topi się też boginię zimy, czyli Marzannę

Bez względu na wszystko najważniejszy jest efekt tego topienia. W tym roku nie był rewelacyjny.

Mam jednak nadzieję, że w chwili, kiedy czytają Państwo te słowa, o zimie już ani słychu, ani widu… Ale gdyby – nie daj Boże – jeszcze się gdzieś próbowała ukryć, proszę przegnać ją za pomocą wierszyka, zwracając się do niej bezpośrednio i nazywając po imieniu:

Marzanno, Marzanno, 
ty zimowa panno,
zrób miejsce wiośnie,
uciekaj, gdzie pieprz rośnie!

Maria Magdalena Nowakowska

MP 4/2013