post-title 30-lecie Grupy Wyszehradzkiej

30-lecie Grupy Wyszehradzkiej

30-lecie Grupy Wyszehradzkiej

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

 W tym roku Grupa Wyszehradzka świętuje swoje 30-lecie. Od 2016 roku w dniu 15 lutego obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Wyszehradzki. Przypomnijmy: Grupa V4 to zrzeszenie czterech państw Europy ŚrodkowejPolski, Czech, Słowacji i Węgier – którego celem jest pogłębianie współpracy między tymi krajami.

Jeszcze w grudniu z okazji polskiego przewodnictwa w V4 odbył się koncert fortepianowy pt. „Połączeni etosem muzyki“, zrealizowany przez Instytut Polski we współpracy z VŠMU w Bratysławie. Pianiści – polski i słowacki – młodego pokolenia, czyli Michał Dziewior oraz Samuel Beznak zagrali utwory kompozytorów z krajów wyszehradzkich:  I. J. Paderewskiego, K. Szymanowskiego, F. Chopina, F. Liszta, B. Smetany, E. Iršaia, Š. Németha-Šamorínskiego, E. Suchonia,  B. Martinů.

Koncert jest  dostępny pod linkiem: https://www.facebook.com/PolskyInstitutBratislava/posts/3813366295361484

 

Tymczasem nam udało się porozmawiać z młodym, utalentowanym polskim pianistą, Michałem Dziewiorem, gościem tegoż koncertu.

 

Wystąpił Pan na Koncercie Wyszehradzkim w Bratysławie. Ma Pan jakieś skojarzenia z Grupą V4?

Mam wiedzę geopolityczną, ale doświadczeń żadnych nie mam, oprócz tego wspominanego koncertu.

Jak do niego doszło?

Jestem tu na zaproszenie pana dyrektora Instytutu Polskiego Jacka Gajewskiego, którego poznałem w Wiedniu przy okazji mojego koncertu, który był nagrodą po konkursie Muzyki Polskiej z 2019 roku.

 

Pan był dłużej związany z Wiedniem?

Tak, studiowałem podyplomowo przez rok.

 

Jakie to doświadczenie mieszkać za granicą?

Tak była taka moja mała emigracja. W Wiedniu dane mi było słuchać najlepszych solistów i instrumentalistów. Nawet kilka razy w tygodniu udawało się odwiedzać Musikverein (sala koncertowa w Wiedniu, siedziba najważniejszej orkiestry austriackiej – Wiener Philharmoniker – przyp. od red.).

 

Miał Pan kontakt z tamtejszą Polonią?

Z Instytutem Polskim i studentami z Polski.

 

Dużo Polaków tam studiuje?  

Na uniwersytecie muzycznym bardzo mało. To wymagająca uczelnia, która skupia bardzo duże grono muzyków z całego świata. Nawet Austriaków jest tam tylko garstka.

 

Jak Pan się tam dostał?

Zgłosiłem się na egzaminy wstępne i udało się. Tam nie decyduje życiorys, ale wynik egzaminu wstępnego.

 

W czasie pobytu w Wiedniu wybrał się Pan też do Bratysławy?

Planowałem taki wyjazd na cieplejsze miesiące, ale nie zdążyłem, bo zaczął się lockdown. Teraz jestem pierwszy raz.

 

Dokąd jeszcze zaprowadziła Pana miłość do fortepianu?

Byłem w Czechach, Niemczech i jak do tej pory najważniejszy dla mnie był występ w Filharmonii Berlińskiej z towarzyszeniem orkiestry.

 

Ulubieni Pana kompozytorzy?

Chopin! Wiadomo, ale staram się urozmaicać repertuar. W Bratysławie oprócz Chopina zagrałem Paderewskiego, Szymanowskiego i Lista. Poza tym bardzo lubię muzykę rosyjskich i niemieckich kompozytorów.

 

Miewa Pan jeszcze tremę przed takimi występami, jak ten bratysławski?

Tak, zawsze. Nie sztuką jest jej nie mieć, ale sztuką jest zapanować nad nią.

 

Czego się Pan obawia?

Zawsze jest obawa, nie przed pomyłką, ale przed tym, że nie będę zadowolony z tego, jak zagrałem. Im więcej ćwiczę, tym większą mam pewność, że koncert będzie udany.

 

Ma Pan jakieś metody walki z tremą?

Trzeba się dobrze przygotować, wypocząć i wyspać się.

 

Czego się wystrzega pianista? Na co musi uważać?

Na ręce. W żadną piłkę, siatkową czy koszykową nie gram. Czasami zdarza mi się zagrać w piłkę nożną.

 

Ile wyrzeczeń kosztuje miłość do fortepianu?

Nie patrzę na to w kategorii wyrzeczeń, ale ilości pracy i wysiłku.

 

Ile dziennie Pan ćwiczy?

Około 4 – 5 godzin.

 

Jak się to stało, że odkryto u Pana talent?

Moi rodzice są muzykami, więc od dziecka obcuję z muzyką. Naturalne zatem było, że od małego chciałem na czymś grać.

 

A na czym grają rodzice?

Tata jest trębaczem, mama flecistką.

 

Muzykujecie czasami wspólnie?

Zdarzało się.

 

Co jest ważne, by rozpocząć naukę gry na pianinie?

Każdy może spróbować swoich sił, szkoły muzyczne są otwarte dla tych, którym w duszy gra. Większość społeczeństwa ma słuch i wyczucie rytmu, potem wszystko zależy od włożonej pracy.

mw
zdjęcia: Stano Stehlik

MP 2/2021