post-title Uwagi o pisowni urbanonimów

Uwagi o pisowni urbanonimów

Uwagi o pisowni urbanonimów

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Niektórzy z Państwa już się chwycili za głowę, zastanawiając się, co to takiego te urbanonimy. Otóż są to nazwy własne obiektów, występujących w przestrzeni miejskiej, czyli po prostu nazwy ulic, placów, parków, cmentarzy, kościołów, kin, kawiarni itp.

Mało kto wie, jak je poprawnie zapisywać. Wielką czy małą literą? Kłopoty z urbanonimami dotyczą bowiem przede wszystkim tego dylematu. A rozwiązanie jest proste, choć…  może tylko takie się wydaje…

Zacznę od przypomnienia zasady notowanej w słownikach ortograficznych, która mówi że „wielką literą piszemy jedno- i wielowyrazowe nazwy dzielnic, ulic, placów, rynków, ogrodów, parków, bulwarów, budowli, zabytków, obiektów sportowych, np. Krzyki, Podwale, Praga, Powązki, Barbakan, Jeżyce, Rynek”.  I to wydaje się jasne, gdyż te nazwy własne występują zwykle samodzielnie, bez nazwy gatunkowej, czyli nazwy samego obiektu.

Do nazw gatunkowych należą m.in. wymienione wyżej: ulica (ul.), plac (pl.), park, cmentarz, kościół, jak i np. aleja (al.), pasaż, kopiec, klasztor, pałac, willa, zamek, most, molo, brama itd. W nazwach wielowyrazowych piszemy je małą literą, zaś pozostałe elementy wchodzące w ich skład wielką literą, np. ul. Libelta, pomnik Kościuszki, pl. Trzech Krzyży, cmentarz Powązkowski, al. Kościuszki, most Śląsko-Dąbrowski. Jeśli występują w nich skróty, to piszemy je małą literą, np.kościół św. Michała, ul. kpt.  Franciszka Żwirki; skróty rozwinięte wymagają jednak wielkich liter, np. kościół Świętego Michała, ul. Kapitana Franciszka Żwirki.

Spójniki i przyimki w urbanonimach – jeśli nie stoją na ich początku – piszemy małymi literami, np. ul. Zbyszka z Bogdańca, kościół Świętych Piotra i Pawła, ale np. ul. Na Skarpie.

Warto wspomnieć o wyjątkach – otóż jeśli aleja w nazwie pojawia się w liczbie mnogiej, to zapisujemy ją wielką literą, np. aleja / al. Piłsudskiego, ale Aleje /Al. Jerozolimskie. Podobnie jest z bulwarem.

Tyle zasady. Teraz przypatrzmy się rzeczywistości. W wielu przypadkach trudno rozstrzygnąć, czy nazwa gatunkowa nie została przypadkiem włączona (prze władze miejskie, lokalną społeczność lub właścicieli obiektu) do nazwy własnej. Jeśli tak się stało, to i nazwę obiektu piszemy wielką literą, a zatem może być apteka Słoneczna lub też Apteka Słoneczna, kawiarnia U Zbyszka i Kawiarnia Literacka, zamek Książ oraz Zamek Królewski w Warszawie itd.

Te budzące wątpliwości nazwy własne chyba częściej można spotkać zapisane z wielką literą nazwy gatunkowej. Winę (jeśli można tu mówić w ogóle o winie!) za to ponoszą niedoprecyzowane reguły, umożliwiające różne interpretacje tej samej nazwy, no i polskie zamiłowanie do wielkich liter, o którym pisałam już w numerze listopadowym. Mało tego, dużą rolę odgrywa też tradycja, którą Zespół Ortograficzno-Onomastyczny Rady Języka Polskiego zbyt często – moim zdaniem – uzasadnia pisownię wielu urbanonimów, odbiegającą od przedstawionych wyżej reguł.

Do takich należą np. Grób Nieznanego Żołnierza (w Warszawie), Ogród Saski, Osiedle Młodych (w Warszawie), Pałac Kultury i Nauki, Pałac Staszica, Pałac Elizejski, Rynek Starego Miasta, Świątynia Opatrzności Bożej, Trasa Łazienkowska, Trasa W-Z czyZamek Ujazdowski.

I jak tu nie zgłupieć? Przede wszystkim należy pamiętać, że wszelkie zasady i reguły dotyczące pisowni to tylko pewne wytyczne czy zalecenia. Nikt za błędy językowe (chyba!) nie został jeszcze (!) ukarany więzieniem czy grzywną. Tylko wstyd wielki, głównie przed samym sobą, że popełniło się wykroczenie w zakresie języka ojczystego, który jest przecież determinantem tożsamości narodowej i państwowej każdego z nas. Włączmy zatem myślenie, gdy piszemy, i nie dajmy się zwariować.
Wesołych świąt!

Maria Magdalena Nowakowska

MP 12/2021