OKIENKO JĘZYKOWE
Niedawno znana polska firma InPost, zajmująca się dostawą przesyłek, rozesłała do swoich kontrahentów następującą wiadomość: „Korzystaj z poprawnej formy i nie odmieniaj znaku towarowego Paczkomat®. W razie potrzeby znak towarowy Paczkomat® poprzedź słowami ‚urządzenie/automat‘ i odmieniaj wyłącznie to słowo (np. Lista dostępnych urządzeń Paczkomat®)”.
Firma owa prosiła również, by wspomnianej nazwy nie używać w kontekście innych podobnych skrzynek odbiorczych, należących do konkurencji (choćby Orlenu, Allegro czy Poczty Polskiej).
W sieci zawrzało! No bo jako to! Sama firma w swoich postach, publikowanych wcześniej na własnych stronach mediów społecznościowych, paczkomat odmieniała, a teraz zmieniła zdanie? Przecież to przykład ogromnej niekonsekwencji! W związku z tym posypały się lawiny komentarzy.
Sprawa nabrała takiego rozgłosu, że poproszono o wypowiedzi na ten temat językoznawców. Ci, a jakże, przede wszystkim zwrócili uwagę na to, że paczkomat, jak automat, bankomat, parkomat, kawomat czy jakikolwiek inny podobny słowotwórczo wyraz można (a nawet należy!) – zgodnie z zasadami języka polskiego – odmieniać.
Sprawa próby wprowadzenia zakazu odmiany przez przypadki słowa paczkomat wywołała zabawne reakcje innych firm, uruchamiając internetowy łańcuszek – temat zgrabnie podchwycił np. BNP Paribas, który odpowiadając na wyzwanie mBanku, prezentującego w swoim poście paradygmat odmiany swojej nazwy, napisał, że „jest bankiem zmieniającego się świata i nieodmieniającej się nazwy”.
Paribas wezwał z kolei do reakcji Santender Bank Polska, ten zaś ING Bank Śląski, który z kolei, wykorzystując sytuację do zareklamowania się, odpowiedział: „W ING Banku Śląskim czujemy, że sporo możemy odmienić. Ludzie w INGu nie takie znają przypadki. A jeśli chodzi o naszą nazwę to odmieniajcie jak chcecie, po swojemu” (zapis oryginalny!).
No i poszło!!! W nietypową dyskusję o tym, czy paczkomat odmieniać przez przypadki, czy też nie, włączyły się dziesiątki marek, różne instytucje, a nawet miasta. Temat zaczął żyć własnym życiem, zataczając coraz szersze kręgi. Dlatego też prezes firmy InPost zdecydował się uciąć wszelkie spekulacje i oświadczył, iż nie chodziło z zakaz odmieniania nazwy firmowej „Paczkomat” przez użytkowników, ale o sugestię, skierowaną do sklepów internetowych. Mleko się jednak rozlało!
Nie da się bowiem w języku czegoś zakazać ani nakazać! Język bowiem stwarza reguły, ale nie obowiązek ich przestrzegania, a zatem nie da się niczego wprowadzić na siłę. A tu o ingerencję tego typu miało chodzić. Co z tego, że InPost zastrzegł nazwę „Paczkomat” jako słowny znak towarowy, rejestrując ją w Urzędzie Patentowym w 2010 r.
Nie wiadomo do końca, czy to właśnie ta firma wymyśliła ów wyraz, czy go tylko zarejestrowała. Jeśli miejsce miała możliwość pierwsza, to paczkomat, jak adidasy (od nazwy firmy Adidas) czy rower (od nazwy firmy Rover, produkującej pojazdy mechaniczne), został eponimem, czyli wyrazem pospolitym utworzonym od nazwy własnej. Jest to bowiem słowo powszechnie już używane w języku potocznym i odmieniane, jak każdy rzeczownik.
Zatem batalia firmy o jego nieodmienianie może wydawać się śmieszna i niepotrzebna, gdyby nie to, że problem leży gdzie indziej. Otóż popularyzacja urządzeń do odbioru przesyłek spowodowała, iż zainteresowały się nimi inne firmy, np. Poczta Polska, i zainwestowały w podobne automaty, nazywane przez klientów nie inaczej tylko paczkomatami.
Poczta Polska wniosła nawet o unieważnienie rejestracji słownego znaku towarowego InPostu. I nawet, jeśli sąd potwierdzi, że nazwa „Paczkomat” jest zastrzeżoną nazwą firmową, to starania tejże firmy o jej nieodmienianie są właściwie z góry skazane na porażkę. Tym bardziej że sama firma przez wiele lat działalności swój zarejestrowany znak odmieniała, przyzwyczajając do tego klientów.
Ci, nawet jeśli zrozumieją przyczynę sporu, i tak będą odbierać paczki Allegro czy Poczty Polskiej w paczkomatach. Podobnie jak i ja. A w których automatach Państwo odbierają swoje przesyłki?
Maria Magdalena Nowakowska
Zdjęcie: Wikimedia Commons