post-title Złap pasję, czyli rodzinne sztafety sportowców

Złap pasję, czyli rodzinne sztafety sportowców

Złap pasję, czyli rodzinne sztafety sportowców

 ROZMOWY NA TEMAT SPORTOWY 

Lewandowski, Gortat, Świątek, Szczęsny, Drzyzga, Kowalczyk, Kurek – to tylko niektóre nazwiska sportowców, w których rodzinach pasja przekazywana jest niczym sztafeta, z rodziców na dzieci. A ponieważ w czerwcu obchodzimy Dzień Dziecka, to o dzieciach sportowców słów kilka.

Ania: Benio wolisz uprawiać sport czy kibicować innym?

Benio: Jedno i drugie, to są dwie różne rzeczy. Gdy jeżdżę na nartach, biegam, gram w piłkę czy w tenisa, albo kiedy pływam jestem radosny, czuję pozytywną energię i mam wielką satysfakcję, jeśli uda mi się osiągnąć lepszy rezultat. A gdy oglądam jakieś wydarzenie sportowe na żywo lub w telewizji, mocno trzymam kciuki za swoich faworytów, dopinguję ich, krzyczę, klaszczę, przeżywam to jakby razem z nimi. I to też jest fajne

A: No właśnie, są to niesamowite emocje. Kiedy razem kibicujemy, przeżywamy wspólnie niezapomniane chwile. Benio, a jak myślisz skąd się wzięła u ciebie ta pasja do sportu? Sądzisz, że ma na to wpływ moje zainteresowanie sportem?

B: Na pewno. Nie nauczyłbym się przecież dobrze grać w piłkę nożną, gdybyś ty mnie nie zawoziła na treningi, ani np. pływać, gdybyś ty mi tego nie pokazała. Kibicowanie pokochałem też dlatego, że ty mnie nim zaraziłaś i ty zabierasz mnie na różne mecze, np. Igi Świątek, albo na stadion piłkarski, gdy gra polska reprezentacja piłki nożnej.

A: Jazdę na łyżwach też ci pokazałam, pamiętasz?

B: No jasne. Zrywałaś mnie i Huberta z łóżka wcześnie rano w sobotę w ferie zimowe, bo musieliśmy jechać na lodowisko na lekcje. Ale w sumie warto było.

A: A jazdę na nartach pokazali ci tata i Stano. Miałeś 4 latka, gdy zacząłeś jeździć. Często jest tak, że swoją miłość do sportu rodzice przekazują swoim dzieciom. Z biegiem czasu pasje potrafią się zmieniać. Często jednak zaszczepiona we wczesnych latach miłość do sportu pozostaje z dzieckiem na długo. Mnie miłość do sportu przekazał mój tato. Pasja ta jest ze mną do dzisiaj. Ja ją przekazuję teraz tobie. Wśród polskich sportowców są tacy, u których miłość do sportu zrodziła się właśnie w ten sposób. Dzieci poszły w ślady rodziców i zaczęły swoją przygodę z zawodowym sportem

B: Kogo masz na myśli?

A: Na przykład Fabiana Drzyzgę.

B: Tego siatkarza?

A: Tak. Jego ojciec, Wojciech Drzyzga, jest teraz komentatorem siatkówki, a w latach swojej młodości był reprezentantem Polski w tej dyscyplinie, trzykrotnym mistrzem kraju, trzykrotnym wicemistrzem Europy, uczestnikiem letnich igrzysk olimpijskich.

B: A jego syn Fabian gra na pozycji rozgrywającego i z reprezentacją Polski zdobył mistrzostwo świata.

A: Nawet dwa! Pierwszy raz w 2014 r. w Polsce i drugi w 2018 r. we Włoszech i Bułgarii. A jego tata komentował mecze finałowe. W jego głosie słychać było wielkie wzruszenie po zwycięstwach Polaków i dumę z syna. Oglądałam te finały i bardzo dobrze to pamiętam. Też się wzruszyłam.

B: A siatkarz Bartosz Kurek, nasz atakujący, też się wywodzi z rodziny sportowców?

A: Tak, jego ojciec też był siatkarzem. Występował w reprezentacji Polski w latach 1991-1993. Bartosz poszedł w jego ślady i w 2018 r. zdobył z reprezentacją mistrzostwo świata, a w 2022 r. wicemistrzostwo. Zdobywał też medale mistrzostw Europy.

B: Na mistrzostwach świata w 2018 r. został nawet MVP (Most Valuable Player ‘najbardziej wartościowy zawodnik’).

A: Właśnie. Wybrano go też najlepszym sportowcem Polski w plebiscycie Przeglądu Sportowego za 2018 r.

B: Mama, ale czasami zdarza się tak, że dzieci wybierają inną dyscyplinę sportu niż ich rodzice.

A: Masz rację. Np. ojciec Marcina Gortata, Janusz Gortat, odnosił sukcesy w boksie – był dwukrotnym brązowym medalistą olimpijskim w wadze półciężkiej. Jego syn również pokochał sport, ale wybrał inną dyscyplinę – koszykówkę. Przez lata grał w NBA – najbardziej prestiżowej profesjonalnej lidze koszykarskiej na świecie. Spędził w niej aż 13 sezonów, co jest niebywałym sukcesem. Grał m.in. w zespołach Phoenix Suns i Orlando Magic.

B: Mama, a z tego, co wiem, to tata Igi Świątek też był sportowcem, tak?

A: Tak, Tomasz Świątek był bardzo dobrym wioślarzem, wystąpił, nawet na olimpiadzie w Seulu w 1988 r.

B: No i pewnie Iga zaraziła się sportem od niego?

A: Pewnie tak. Jednak, jak wszyscy wiemy, wybrała inną dyscyplinę.

B: No i dobrze, jest teraz najlepsza na świecie.

A: A jej tata do dziś ją mocno wspiera i często jeździ na turnieje tenisowe córki.

B: A w piłce nożnej też są podobne przypadki?

A: Oczywiście. Bramkarz Wojciech Szczęsny też poszedł w ślady ojca, Macieja Szczęsnego, który też był bramkarzem. Zdobył mistrzostwo Polski z czterema różnymi klubami.

B: Ciekawe, czy synek Wojciecha Szczęsnego też będzie kiedyś piłkarzem?

A: Może kiedyś się przekonamy, teraz mały Liam ma cztery latka.

B: A może wybierze inny sport, bo pewnie sportowcem będzie, mając takie geny! A Robert Lewandowski ma dwie córeczki, więc ciekawe, w jakim one pójdą kiedyś kierunku. A rodzice „Lewego” też byli sportowcami?

A: Oboje byli związani ze sportem, choć pasjonowali się zupełnie innymi dziedzinami. Krzysztof Lewandowski był uznanym judoką, a jego żona Iwona Lewandowska trenowała siatkówkę, choć nieźle radziła sobie również w lekkoatletyce. Razem studiowali na AWF, a później wyprowadzili się do Leszna i pracowali w szkole jako nauczyciele wychowania fizycznego.

B: Ale to tata Roberta namówił go na piłkę.

A: Tak, nakierował go na futbol, był jego pierwszym trenerem, a później zawoził go na treningi, od samego początku wierzył, że syn osiągnie sukces. Mama też zachęcała Roberta do sportu, ale chciała zrobić z niego siatkarza. Zorientowała się jednak, że Robert na siatkarza ani koszykarza nie miał warunków fizycznych, więc uznała, że w takim razie niech już będzie ta piłka nożna.

B: I całe szczęście. Teraz Robert Lewandowski jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie.

A: Szkoda tylko, że jego tata nie doczekał wielkich osiągnieć Roberta. Niestety zmarł, gdy Robert miał 17 lat. We wszystkim wspierała go później jego mama.

Benio, a słyszałeś o tragicznej informacji, która obiegła świat, że 17 maja zginął Kacper Tekieli, mąż naszej mistrzyni i multimedalistki olimpijskiej i mistrzyni świata w biegach narciarskich Justyny Kowalczyk-Tekieli?

B: Tak, był uznanym alpinistą i instruktorem wspinaczki sportowej, był jeszcze bardzo młody, miał 38 lat. Zginął podczas wspinaczki w Alpach, gdzie zdobywał kolejne szczyty. Spadł z lawiną. Masakra.

A: Tak. Kacper realizował bardzo ambitny projekt zdobycia wszystkich 82 czterotysięczników. Był bardzo aktywnym sportowo człowiekiem. Pojechał do Szwajcarii kamperem ze swoją rodziną – Justyna z synkiem czasem robili sobie jakieś wycieczki, a on realizował w tym czasie swoje cele w Alpach.

B: A  ile lat ma ich synek?

A: Hugo jest jeszcze bardzo malutki, ma niecałe trzy latka. Rodzice byli zgodni, że pasję do sportu (która ich połączyła) chcą przekazać swojemu dziecku, ale bez nacisków, ponieważ oznacza ona ogromny wysiłek, wyrzeczenia i ciężką pracę. Zabierali go ze sobą na swoje wyprawy. Chcieli, żeby chłopczyk zobaczył ten ich świat i przyjął, że aktywne spędzanie czasu poza domem nie jest niczym dziwnym, że to normalne. Niestety Kacper Tekieli nie zobaczy, jak dorasta ich syn, a kto wie, może i jak staje się sportowcem. Z pewnością mama przekaże mu wszystko, co najlepsze.

B: Mama, a wy też zabieracie nas od dawna w ciekawe miejsca, na górskie  wycieczki, wypady na rowerach, na narty, na różne interesujące wydarzenia sportowe, na różnego rodzaju treningi.

A: Taka rola rodziców. Ty też pewnie kiedyś w przyszłości będziesz chciał przekazać swojemu dziecku pasję do sportu, prawda?

B: Na pewno, tylko do którego? Teraz kręci mnie tyle dyscyplin sportowych!

A: Tyle samo pasji możesz podać dalej.

Ania i Benio Poradowie

MP 6/2023